[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widaæ przeznaczone by³o, a¿eby sta³ siêcud, dlatego te¿ Najwy¿szy natchn¹³ mnie tak¹ myœl¹ i sprawi³, i¿ nie upad³emna duchu.Nabra³em odwagi i odezwa³em siê do nich, do gojów znaczy siê,w³aœnie po dobremu:— Pos³uchajcie, czcigodni — zacz¹³em.— Otó¿ moi drodzygospodarze, skoro — ci¹gnê dalej — hromada tak postanowi³a, to przecie¿ nicsiê tu nie da zrobiæ — prawiê.— Wy pewno lepiej wiecie — powiadam — ¿e Tewjezas³u¿y³ sobie na to, ¿ebyœcie zniszczyli — mówiê — ca³y jego dobytek, ca³¹chudobê.Ale ¿e co? — pytam.— Czy wy wiecie, i¿ istnieje coœ wa¿niejszegood waszej hromady? Czy wy wiecie — pytam dalej — ¿e jest Pan Bóg w niebie?Nie mówiê tutaj — powiadam — o moim Bogu ani o waszym Bogu, lecz mam na myœliw tej chwili Jedynego, Wszechmocnego Boga — mówiê — Pana Wszechœwiata, którysiedzi — prawiê — tam w wysokoœciach i przygl¹da siê wszystkim pod³oœciom —powiadam — które dziej¹ siê tutaj na dole.Bardzo nawet mo¿liwe — powiadam— ¿e to On, we w³asnej osobie, tak zarz¹dzi³i pragnie, a¿ebym niewinnieskrzywdzony zosta³ przez was, przez moich najlepszych przyjació³.Lecz mo¿ete¿ byæ — prawiê — akurat na odwrót, to jest, ¿e On w ¿aden sposób nie ¿yczysobie, by Tewji z³o wyrz¹dzono.Któ¿ — pytam — wiedzieæ mo¿e, jaka jestwola boska? No, proszê — mówiê — mo¿e znajdzie siê wœród was choæ jeden, którypodejmie siê — powiadam — dociec tu prawdy?.S³owem, pojêli widaæ, ¿e Tewjenie tak ³atwo przegadaæ, przeto odezwa³ siê do mnie starosta Iwan Popery³otymi oto s³owy:— Historia tego — zaczyna — jest taka: w³aœciwie to my dociebie, Tewel, nic nie mamy.Ty jesteœ — powiada — wprawdzie ¯ydem, aleniez³ym cz³owiekiem.Lecz jedno z drugim — mówi — nie ma nic wspólnego.Biæciebie, wszystko jedno, trzeba; hromada tak postanowi³a i koniec!Przynajmniej wybijemy ci szyby.Musimy — prawi — to zrobiæ, bo gdyby ktoœtêdy przeje¿d¿a³ — powiada — a ujrza³, ¿eœmy ciebie nie bili, móg³by nasjeszcze osztrafowaæ.Tak, ¿e coœ musimy zrobiæ, a¿eby nam kary niewymierzono.Tymi oto s³owami i w ten oto sposób, jak wam opowiadam, oby mitak Pan Bóg dopomóg³ we wszystkim, co uczyniæ zamierzam! A teraz pytam was,panie Szo³em Alejchem, przecie¿ jesteœcie ¯ydem, co to kotoryjobje¿d¿acieœwiat ca³y, to czy Tewje nie ma racji, gdy powiada, i¿ mamy potê¿negoBoga?.A wiêc skoñczy³em wam historiê o sedrze Balak.Wobec tego powróæmy dosedre ³ech ³echo.Tego rozdzia³u uczono mnie niedawno i nie na ¿arty.Tu ju¿nie pomog³y, rozumiecie, ¿adne kazania i ¿adne przestrogi.A rzecz, którasiê wydarzy³a, tak siê oto mia³a.Trzeba wam to opowiedzieæ dok³adnie, zwszystkimi szczegó³ami, „jak polubi³em” — czyli jak wy to lubicie.Dzia³o siêto „za dni Bejlisa” — czyli ¿e by³o to akurat wtedy, gdy Mendel Bejlis, naszkozio³ ofiarny, przechodzi³ mêki piekielne i oczyszcza³ sw¹ duszê z cudzychgrzechów, kiedy to na ca³ym œwiecie kot³owa³o siê.Otó¿ wtedy w³aœniesiedzia³em sobie tak na przyzbie przy mojej chacie, pogr¹¿ony w dumach.Letnia pora, s³onko pra¿y, a w g³owie wci¹¿ tylko jedna myœl: Jak¿e to tak i jakto byæ mo¿e, i jak¿e to siê tak dzieje! W dzisiejszych czasach! Taki m¹dryœwiat! Tacy wielcy ludzie! A gdzie jest Bóg? Ten stary, ¿ydowski Pan Bóg? Czemui On milczy? Jak¿e¿ On móg³ do tego dopuœciæ? Czemu i dlaczego, i jeszczeraz dlaczego? A gdy cz³owiek myœli o Bogu, musi te¿ wg³êbiæ siê w sprawêniebios i zacz¹æ dociekaæ, co to jest œwiat, mam na myœli ten œwiat? A co tojest tamten œwiat? I dlaczego nie mia³by przyjœæ Mesjasz? „Ach — myœlê sobie —post¹pi³by istotnie jak mêdrzec ów Mesjasz — myœlê — gdyby tak zjawi³ siê unas teraz, na swym bia³ym rumaku! A to by by³a dopiero wspania³a rzecz! Niewiem, jak tam bogacze, Brodzcy na przyk³ad w Jehupcu czy Rotszyldowie wPary¿u? Bardzo byæ mo¿e, ¿e zale¿y im na Nim jak na zesz³orocznym œniegu;ale my, biedni ¯ydzi z Kasrylewki i Mazepewki, ze Z³odijewki i nawet zJehupca, a nawet z Odessy, wygl¹damy Go, wypatrujemy ka¿dej chwili! Poprostu oczy wy³a¿¹ na wierzch od wypatrywania! To¿ nasza ca³a nadzieja terazjest tylko w tym, ¿e Pan Bóg uczyni wreszcie cud i zeœle nam Mesjasza.”A gdytak siedzê pogr¹¿ony w tych myœlach, patrzê, bia³y koñ i jakiœ jeŸdziec nanim.Wtem jeŸdziec zeskakuje z wierzchowca i wali prosto w kierunku mojejchaty! Tprrru! Zatrzyma³ siê, uwi¹za³ konia przy bramie, a sam zwraca siê domnie:— Zdrastoj,Tewel!— Zdrastoj, zdrastoj, wasze b³agorodije —odpowiadamwylewnie, a w duchu myœlê — „i przyby³ Haman”, a na to Raszi powiada: „Gdycz³owiek wypatruje Mesjasza, zjawia siê w³aœnie uriadnik.” Podnios³emsiê na spotkanie, uriadnika znaczy siê, i rzek³em:— B³ogos³awione niechajbêdzie twe przybycie, zacny goœciu — powiadam.— Co s³ychaæ na szerokimœwiecie — mówiê — i co dobrego powiesz, mój czcigodny panie? — A serce omalmi z piersi nie wyskoczy, chcia³bym ju¿ wiedzieæ, o co idzie i co, i jak.Ale on, czyli uriadnik, ma widaæ du¿o czasu.Zapali³ spokojnie papierosa,wypuszcza k³êby dymu, wreszcie splun¹³ i odezwa³ siê do mnie:— Ile czasu, naprzyk³ad, potrzeba ci, Tewel, na sprzeda¿ — mówi — twojej chaty i wszystkichtwoich bebechów?A ja patrzê nañ i pytam go:— A po co — mówiê — mia³bymsprzedawaæ swoj¹ chatê? Komu — pytam — na przyk³ad, ona zawadza?— Nikomuona — powiada — nie przeszkadza i nie zawadza.Lecz przyszed³em — mówi —wysiedliæ ciebie ze wsi.— Tylko tyle — pytam — i nic wiêcej? Za jakie takiechwalebne czyny? Czym — mówiê — zas³u¿y³em u ciebie na taki zaszczyt iwyró¿nienie?.— To nie ja ciê st¹d wysy³am — on mi na to — tylko gubernia.—Gubernia? — pytam.— A có¿ gubernia zobaczy³a we mnie takiego?— Nie tylkociebie — powiada — i nie tylko st¹d, ale ze wszystkich okolicznych wiosek: zeZ³odijewki — wylicza — z Rabi³ewki, z Kosto³omowki; a taka Anatewka — mówi— co dotychczas by³a miasteczkiem, teraz zosta³a — powiada — wsi¹ iwygoni¹ — prawi — stamt¹d wszystkich, wszystkich waszych.— Nawet rzeŸnikaLejzera Wo³fa te¿? — pytam.— I kuternogê Nafto³e Gerszona? I tamtejszegorzezaka rytualnego? I rabina?— Wszystkich! Wszystkich! — odpar³ robi¹c rêk¹ruch jak no¿em uci¹³.Zrobi³o mi siê, przyznajê, nieco l¿ej.Jak to wypowiadacie: „Nieszczêœcie ogó³u jest po³ow¹ pociechy”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]