[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbigniew Herbert: Pan Cogito o cnociePan Cogito o cnocie1Nic dziwnegoże nie jest oblubienicąprawdziwych mężczyzngenerałówatletów władzydespotówprzez wieki idzie za nimita płaczliwa stara pannaw okropnym kapeluszu Armii Zbawienianapominawyciąga z lamusaportret Sokratesakrzyżyk ulepiony z chlebastare słowa- a wokół huczy wspaniałe życierumiane jak rzeźnia o porankuprawie ją można pochowaćw srebrnej szkatułceniewinnych pamiątekjest coraz mniejszajak włos w gardlejak brzęczenie w uchu2mój Bożeżeby ona była trochę młodszatrochę ładniejszaszła z duchem czasukołysała się w biodrachw takt modnej muzykimoże wówczas pokochaliby jąprawdziwi mężczyźnigenerałowie atleci władzy despociżeby zadbała o siebiewyglądała po ludzkujak Liz Tayloralbo Bogini Zwycięstwaale od niej woniezapach naftalinysznuruje ustapowtarza wielkie - Nienieznośna w swoim uporześmieszna jak strach na wróblejak sen anarchistyjak żywoty świętychWstydliwe snyMetamorfozy w dół do źródeł historiiutraconego raju dzieciństwa w kropli wodyucieczki pościgi przez mysie korytarzeowadzie wędrówki na dno kwiatuostre przebudzenie w gnieździe wilgialbo czujny bieg po śniegu w skórze wilkai nad krawędzią przepaści wielkie wycie do pełninagły strach kiedy wiatr przynosi zapach mordercycały zachód w rogach jeleniaspiralny sen wężawertykalne czuwanie płastugito wszystko jest zapisane w atlasie naszego ciałai w skale czaszki odciśnięte jak portrety przodkówwięc powtarzamy litery zapomnianej mowytańczymy nocą przed posągami zwierzątubrani w skórę łuski pióra i pancerzenieskończona jest litania naszych zbrodnidobre duchy nie odtrącajcie naszbyt długo błądziliśmy po oceanach i gwiazdachstrudzonych ponad miarę przyjmijcie do stadaZbigniew Herbertprzygotował: Maciej Jakubowski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]