[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Izolowani i samotni, skłóceni ze wszystkimi dokoła. - Jaki ma być wyrok? - przerwał ostro wspomnieniaporucznika Zilliac. - Czekaj, niech pomyślę.Jesteś już właściwie ukaranystratą kobiety, Complain.Chwilowo nie ma dla ciebie żadnej innej.Co to zawrzaski? - On -musi zostać przykładnie ukarany, bo inaczej powiedzą,że pan traci władzę - rzekł chytrze Patcht. - Ależ oczywiście, oczywiście, ja mam szczery zamiar goukarać.Twoja uwaga była zupełnie niepotrzebna, Patcht.Łowcze.ee.aha,Complain, w ciągu następnych sześciu sen-jaw otrzymasz sześć razy chłostę, którąwykona kapitan straży przed każdym snem, zaczynając od zaraz.Dobrze.Możesziść.Zilliac, na miłość boską, idź zobacz, co tam się dzieje. Complain znalazł się za drzwiami w samym sercu orgiikolorów i dźwięków.Wydawało się, że zgromadzili się tu wszyscy, że wszyscybiorą udział w tym bezsensownym szaleństwie tańca i radości.Normalnieprzyłączyłby się do nich, gdyż tak jak każdy pragnął zrzucić z siebie choćby nachwilę ciężar szarej codzienności, ale w obecnym nastroju starannie omijał tłumusiłując nie patrzeć nikomu w oczy.A jednak mimo wszystko zwlekał z powrotem doswojego mieszkania (wiadomo było, że zostanie z niego usunięty, gdyż samotnimężczyźni nie mieli prawa do własnego pokoju).Snuł się bezsensownie wokółrozbawionego tłumu i gdy dokoła szalał taniec., on czuł w żołądku ciężaroczekującej go kary.Poszczególne grupy odłączały się od głównej masy i paramimiotały się w takt muzyki jakichś instrumentów strunowych.Ogłuszający hałas,gwałtowne ruchy głów i palców tancerzy.- patrząc na to postronny widz mógłznaleźć wiele powodów do niepokoju. Kilku mężczyzn nie brało udziału w ogólnym szaleństwie.Byli to przede wszystkim wysoki, posępny lekarz Lindsey, Fermour, zbytniezdarny, aby tańczyć, Wantage, stale ukrywający swą napiętnowaną twarz przedoczyma tłumu, i wreszcie biczownik publiczny.Ten ostatni miał po prostuobowiązki, w ramach których zjawił się w odpowiednim czasie w otoczeniustrażników u Complaina.Brutalnie ściągnięto ze skazańca ubranie, po czymotrzymał pierwszą porcję należnej mu kary.W normalnych warunkach wymierzaniukary towarzyszył tłum gapiów, ale tym razem ciekawsze widowisko odciągnęło ichuwagę i Complain cierpiał prawie samotnie.Następnego dnia mógł się spodziewaćwiększego zainteresowania. Przykrywając koszulą rany z trudem skierował się do swegomieszkania.Czekał tam na niego kapłan Marapper.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]