[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Archimedes zaskrzeczał i siejąc piórami oraz bryzgami świeżegokału, dał wyraz swoim uczuciom opuszczając pokój. Opowieść kapitana Ricka Część druga Ballada o Boskim Bohaterze Bohaterem o tysiącu twarzach niejeden mnie nazywa. Widzę wiele rzeczy i w wielu miejscach bywam. Jestem mitycznym herosem, a nie jakimś zerem, Lecz John W.Campbell, nie Joseph, moim bohaterem. Wiecie, bywam świętym, a czasem piratem, Lecz zawsze homo sapiens, a przenigdy tchórzem.Ludzkościprzeznaczone, by gwiazdami władać. Domy, pałace, tawerny i bary posiadać. Dzieckiem byłem znudzonym, nic mnie nie wzruszało, Aż przeczytałem o Johnie Co Zagwoździł Laserowe Działo. Teraz krążę wśród płanet, płosząc wroga z nory, Zabijając chytre, pozaziemskie stwory. Terror fiber alles - ryczę czkając do taktu. Demonstrując mą męskość - tu nie ma antraktu. A gdy w napadzie chandry wykończę zapasy gorzały, Poczytam sobie Hubbarda; ten jest doskonały! Moja największa przygoda? Hmm, powiem bez ogródek. Pewnego razu w kantynie topiłem mój smutek, W schowku na zamek cyfrowy zostawiwszy blaster. Tymczasem na sali siedzi Lej ja i Luke Stary Plaster. Z Lej ją rozwiodłem się przed wieloma laty, Nudny seks z księżniczką spisawszy na straty. Sądziłem, że Luke siedzi w górach ze swymi owcami, A on krzyczy: "Na pomoc! Bierz blaster i chodź z nami! Lord Dziad Woder wrócił, nie opuść nas Farcie. Słychać głuche stękanie - znowu ma zaparcie. Powstał z martwych, nad ciemną mocą pracuje. Jestem półżywy ze strachu - zupełnie wariuję!" Ledwie to rzekł, a już Sztormowe Trupy nas atakowały. Uskakując przed ogniem, na statek "Pożądaniem" zwany, Umknęliśmy, w bezpiecznych ostępach Mlecznej Drogi, Szykować się do bitwy, czytać stare Analogi. Dobry stary John Campbell, prawdziwy mistrz pióra, Jego dawny Astounding to była lektura! W tych prespielbergowych czasach, fakt to jest niezbity, John zmiażdżyłby Obcego, a zakąsił ET. "Czniać moc!" - rzekłby.- "Chwytajcie broń w dłonie! Niech żyje technologia! Anderson z Harrisonem! Inwazja obcych? Niechaj stanie im statków flotylla! Róbcie tak jak Baen i wódz Hunów - Attylla!" Tak więc jak maniacy czynu jęliśmy lutować I lepszy promień śmierci na wroga szykować. John byłby zachwycony, Doc Smith żółty ze złości. Chłopie, ten miotacz był wielkim powodem radości! I ruszyliśmy na spotkanie wrogiej floty śmierci. Ten straszliwy widok na zawsze tkwi w mojej pamięci. Tysiąc statków projektowanych przez George'a Lucasa Opadło nas jak rój szerszeni albo ogary lisa. "Chodźcie na ciemną stronę!" - rzekł Dziad Woder z zadęciem "Przyłączcie się do Imperium! Handlujcie! Filmy kręćcie!" Nasz laser zmiótł go z nieba, nim minęła chwilka. Nie będą chłopcy Johna leźć wrogom do tyłka! Dziad Woder technologii nigdy szczególnie nie cenił,Clancy'ego, Pournelle'a, Nivena nie znali jego uczeni. Samych synów sf - co z tego, że pisać nie umieli! Kolby z lufą nie mylili i ludzi bawić chcieli. Bowiem nasz blaster nie miotał zwyczajnych ładunków, Lecz strumienie sub-, ultra- oraz hiperdźwięków. Homocentrycznych dzieł, które pisał Asimov i Clement, Dickson, de Camp i del Rey, mocnych jak związany cement. To ci był coup de grace! Hiperborejczycy! Wszyscy Johna W.Campbella wierni czytelnicy! Siły Imperium jak niepyszne dały w kosmos dyla. Dziad Woder poddał się.Cóż to była za chwila! Mówią, że stary John Campbell siedzi w niebie i gdera, Patrząc na nowych pisarzy, których duma rozpiera. Wołając groźnie do kolejnego niewydarzonego wieszcza: "Jeśli ten chłam ma być sf, pulpa była lepsza!" Ostatnie akordy pieśni zawisły w powietrzu między nimi jakdźwięki ulubionego utworu Billa marsza wojskowego skomponowanego przez JohnaPhilipa Souseda.Wielkie łzy spłynęły po policzkach kawalerzysty.Pociągnąłnosem i wepchnął z powrotem serce podchodzące mu do gardła. - Szlag.! To.to najpiękniejsza pieśń.jaką.jakąsłyszałem w życiu. - A więc teraz czujesz się lepiej, pierwszy oficerze? - Tak! O wiele lepiej. - Hmmm! To mi się podoba! Jesteś wspaniałym żołnierzem, Bill.Hmmm! Doskonale.Teraz lepiej wróćmy do hamaków i utnijmy sobie drzemkę!Komputer pokładowy mówi, że "Święty Bar z Grillem" znajduje się o kilka dnidrogi stąd! Irma! Znów zobaczy Irmę.Westchnął namiętnie, jak nieszczelnalokomotywa.Uśmiechnął się w duchu do jej jasnych niewinnych oczu, kształtnegociała i kobiecego wyglądu. Wciąż uśmiechnięty zapadł w sen.Miał erotyczne sny o takimnatężeniu, że ciepłota ciała podskoczyła mu o pięć stopni, a na grodzi sufituzaczęła skraplać się woda.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]