[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jondalar, Serenio, Markeno i Shamud siedzieli w pobliżu dużegopaleniska, grzejąc się w dogasającym ogniu.Pociągali wino i rozmawialiprzyciszonymi głosami.Wszyscy już spali i Serenio nakłaniała Markeno, aby i onudał się na spoczynek. - Nic więcej nie możesz już zrobić, nie ma powodu, abyś czuwał.Ja z nimi zostanę, ty idź spać. - Ona ma rację, Markeno - powiedział Shamud.- Wszystko będziedobrze.Ty też powinnaś odpocząć, Serenio. Kobieta się podniosła, aby swym odejściem zachęcić Markeno,choć naprawdę wcale nie miała ochoty odchodzić.Pozostali również wstali.Serenio odstawiła miseczkę, musnęła policzek Jondalara i skierowała się zMarkeno do szałasu. - Obudzę cię, gdy będzie trzeba - powiedziała. Gdy oboje odeszli, Jondalar zaczerpnął do dwóch misek resztkisfermentowanego soku z czarnych jagód i podał jedną z nich tajemniczej postacisiedzącej cicho w ciemności.Shamud przyjął ją milcząco, rozumiejąc, że mająsobie więcej do powiedzenia.Młody człowiek zgarnął razem ostatnie tlące siędrewienka na skraj poczerniałego koła i dokładał drewna, dopóki nie rozpalił sięmały ogień.Siedzieli przez pewien czas, popijając w ciszy wino i kuląc się nadmigoczącym ciepłem. Kiedy Jondalar podniósł wzrok, zobaczył utkwione w sobiespojrzenie ciemnych w blasku ognia oczu.Poczuł bijącą z nich moc iinteligencję, ale odpowiedział mu równie pewnym spojrzeniem. Trzeszczący ogień, syczące płomienie rzucany cienie na starątwarz, rozmazując rysy, ale nawet w dziennym świetle Jondalar nie mógł siędopatrzeć żadnych szczególnych cech świadczących o płci lub wieku.Nawet to byłotajemnicą. W pomarszczonej twarzy znać było siłę, która nadawała jejmłodzieńczy wygląd, chociaż długa grzywa włosów była szokująco biała.A pomimoto, że ciało pod luźnym odzieniem było wątłe i szczupłe, to uzdrowiciel krokmiał dziarski.Dłonie świadczyły jednoznacznie o podeszłym wieku, ale choć byłynaznaczone reumatyzmem i siecią nabrzmiałych żył, to podnoszona do ust miseczkanawet w nich nie drgnęła. Ruch zerwał wzrokowy kontakt.Jondalar się zastanawiał, czyShamud nie uczynił tego celowo, aby uwolnić narastające napięcie.Pociągnął łyk. - Shamud dobry uzdrowiciel, ma wprawę - powiedział.- To darMudo. Jondalar, gwoli zaspokojenia ciekawości, wytężył słuch, żebywychwycić jakieś szczególne brzmienie lub ton, które zdradziłyby płećuzdrowiciela.Nie potrafił ciągle jeszcze powiedzieć, czy Shamud jest mężczyzną,czy kobietą, ale miał wrażenie, że pomimo neutralności płci uzdrowiciel niewiódł życia w celibacie.Ciętym dowcipom zbyt często towarzyszyło znaczącespojrzenie.Chciał zapytać, ale nie wiedział, jak wyrazić taktownie swojepytanie. - Życie Shamuda niełatwe, dużo musieć poświęcić - próbowałJondalar.- Czy uzdrowiciel w ogóle chcieć partner? Na moment niezbadane oczy się rozszerzyły; potem Shamudwybuchnął sardonicznym śmiechem.Jondalar poczuł, że czerwieni się zzakłopotania. - A kogo wybrałbyś mi za partnera, Jondalarze? Gdybyś pojawiłsię w czasach mojej młodości, to może byś mnie skusił.Ale czy uległbyś mojemuczarowi? Czy sznur paciorków powieszony na Błogosławionym Drzewie mógłby spełnićme pragnienia i znalazłbyś się na mym posłaniu? - powiedział Shamud lekko,przesadnie wstydliwie pochylając głowę.Przez moment Jondalar był przekonany, żemówiła do niego młoda kobieta.Shamud zadał pytanie: - Czy też trzeba by było zachować się bardziej oględnie? Maszjuż swoje upodobania; czy można by rozbudzić w tobie ciekawość nowych rozkoszy? Jondalar się zaczerwienił, pewny, że został źle zrozumiany,jednak dziwnie przyciągał go widok zmysłowego i kociego wdzięku bijącego zruchów ciała Shamuda.Oczywiście uzdrowiciel był mężczyzną, ale z upodobaniem dokobiecych rozkoszy.Wielu uzdrowicieli czerpało swe natchnienie z cech typowychdla obu płci; to dawało im większą moc.Ponownie doleciał go sardoniczny śmiech. - Ale skoro życie uzdrowiciela jest tak trudne, to jeszczetrudniejsze jest dla jego partnera.Uwagę powinno się poświęcić głównie swemupartnerowi.Trudno byłoby na przykład zostawić kogoś takiego jak Serenio wśrodku nocy, aby zająć się jakimś chorym.A do tego jeszcze są wymagane długieokresy wstrzemięźliwości. Shamud pochylił się do przodu, rozmawiał z Jondalarem jakmężczyzna, w którego oku pojawił się błysk na myśl o tak uroczej kobiecie, jakSerenio.Jondalar pokręcił z zastanowieniem głową.Wtem ruch ramion sprawił, żepostać uzdrowiciela nabrała innego wyglądu.Wyglądu, który wykluczał jejmęskość. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]