[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczył jasne włosy i szeroką twarz młodego mężczyzny.Rozpoznał go. Podkradł się powoli.Śpiący jęknął, zakrył twarz ramieniem iodwrócił się na bok.Burton stanął, by po chwili znów bezszelestnie ruszyćnaprzód.Odłożył assegai, wyjął sztylet i delikatnie przycisnął ostrze do krtanitamtego.Śpiący opuścił ramię, otworzył oczy i spojrzał na Burtona.Ten zakryłdłonią jego otwarte usta. - Hermann Goring! Nie ruszaj się i nie krzycz! Zabiję cię! Jasnoniebieskie oczy Goringa tutaj zdawały się ciemne, leczmeso mroku widać było, jak zbladł ze strachu.Zadrżał i spróbował usiąść,zrezygnował jednak, gdy krzemień mocniej nakłuł mu skórę. - Jak długo tu jesteś? - zapytał Burtona. - Kto.? - jęknął po angielsku i jego oczy rozwarły sięjeszcze szerzej.- Richard Burton? Czy ja śnię? To ty? Burton wyczuwał gumę snów w oddechu Goringa: Pachniała niątakże przesączona potem mata.Niemiec był o wiele chudszy niż ostatnio, kiedy gowidział. - Nie wiem, od kiedy tu jestem - powiedział Goring.- Jaki dziśdzień? - Pierwszy po Święcie Zmartwychwstania.Mniej więcej godzina dowschodu słońca. - Więc jestem tu już trzy dni.Mógłbym się napić wody? W ustachmam sucho jak w sarkofagu. - Nic dziwnego.Jesteś żywym sarkofagi, jeśli przyzwyczaję siędo gumy snów - odparł Burton, wstał i wskazał ostrzem assegai garnek z wypalonejgliny stojący obok na bambusowym stoliku.- Możesz się napić.Ale nie próbujżadnych sztuczek. Goring wstał i niepewnie podszedł do stolika. - Jestem za słaby, żeby walczyć, nawet gdybym chciał - napiłsię głośno, po czym wziął ze stołu jabłko - Co ty tu robisz? Myślałem, że sięciebie pozbyłem. - Najpierw ty odpowiesz na moje Pytania - oświadczył Burton.-I to szybko.Stwarzasz problem, który mi się nie podoba.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]