[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Machał nogami, wiosłował swobodną ręką, zastanawiając sięczy kiedykolwiek dopłynie do powierzchni.Jakby z odległości lat świetlnychusłyszał głos Rusel, przemawiający do niego miękko: - `Olger, Olger, naprawdę mnie zostawiasz? Tam, na lądziejedziesz ku swej zgubie.`Olger, wróć do mnie.Nawet nie wiesz jakich możemyzaznać przyjemności. Wziął się mocno w garść i płynął dalej.Dogoniła go jejwściekłość. - A więc umrzyj! Nagle zamiast tlenu wciągnął wodę.Zaklęcie zostało z niegozdjęte.Zadławił się.Jego płuca zdawały się płonąć.Niemal wypuścił swąmagnezową pochodnię.Zauważył Rusel, zbliżającą się w chmurze szczupaków.Odepchnął ją okrutnym światłem, zacisnął usta i płynął.W górę, w górę, ciemnośćpochłaniała myśli, mięśnie traciły siłę, ale w górę. Wyskoczył nad powierzchnię., zakaszlał, splunął i napełniłpłuca powietrzem.Księżyc, niemal już w pełni, dotykał wody złamanym światłem.Holger trzymał pochodnię nad powierzchnią i brnął pośpiesznie ku szaremubrzegowi.Magnezowe światło zgasło w chwili, w której dotarł do sitowia.Wyszedłna brzeg i pobiegł, chcąc być jak najdalej od wody.Potem upadł. Chłód dotknął mokrego ubrania, przeniknął przez nie irozpełzł się po skórze.Holger leżał, szczękając zębami i czekając, aż siływrócą mu na tyle, żeby mógł poszukać obozowiska.Nie czuł się zwycięzcą.Wygrałtę rundę, ale będą jeszcze następne., Poza tym.poza tym.och, do diabła,dlaczego musiał uciekać tak szybko?następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]