[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Terl nie zgłaszałco do tego żadnych sprzeciwów.Na ciężarowej platformie przywieźli skrzynie zpieniędzmi i wstawili do jego sypialni.Oddali Terlowi jego kopię kontraktu, aon pokwitował kopię i odbiór pieniędzy.Potem wyszli.W momencie gdy tylkoznaleźli się za drzwiami, pierwszą czynnością Terla było podarcie, spalenie iroztarcie na miał popiołu po jego kopii kontraktu.Gdyby Psychlo odkryło z niegochoćby jedno słowo. Uspokoił się trochę, więc usiadł i przez chwilę pieściłpieniądze.Lecz wtedy uzmysłowił sobie, że nie może pójść spać, nie ukrywszypieniędzy ze skrzyń.Zawołał wartowników i poszedł z nimi do kostnicy po trzytrumny.Wydawało mu się, że było tam teraz mniej trumien niż poprzednio.Wybrałtrzy trumny i Przyniósł je do sypialni, a potem zabrał się do pakowania w niepieniędzy.Zrobiło się późno, a on jeszcze nie zakończył swej pracy, więcrozłożył koce na jednej z trumien i poszedł spać. Następnego dnia, pakując do trumien pieniądze (nigdy Przedtemnie zdawał sobie sprawy, jak olbrzymią ilością pieniędzy była suma dwóchmiliardów Kredytów Galaktycznych), stwierdził, że brak mu jeszcze jednej trumny.Chcąc pomieścić wszystkie pieniądze, potrzebował czterech trumien.Polecił więcstrażnikom, by znów zaprowadzili go do kostnicy po kolejną trumnę.Podczasostatniego tam pobytu jedna z trumien leżała całkiem blisko drzwi wejściowych.Teraz jej tam nie było.Ktoś coś robił z tymi trumnami.Tylko szefbezpieczeństwa z talentami i wyszkoleniem Terla mógł wyjaśnić to dogłębnie.TegoTerl był pewien.Najpierw zaczął wypytywać strażników, potem kapitana ArfaMoiphy.I odkrył, że ci Zbóje, ci rzekomo świetnie wyszkoleni najemnicy, naktórych podobno można było w pełni polegać, sprzedawali nielegalnie kadetomtrumny.Pełniące dyżur nocny komando sprzedawało kadetom trumny za whisky.Whisky to był jakiś trunek produkowany w Szkocji.Silnie trujący. Och, Terl dobrze pojął całą tę historię.Późnym wieczorem jakiśkadet - za każdym razem inny - zjawiał się w bazie z wiadrem whisky iprzehandlowywał ją za trumnę.Wartownik po prostu otwierał kostnicę, przekazywałjedną trumnę i otrzymywał whisky.Kapitan Arf Moiphy tłumaczył się, że kadeciwykorzystywali ołów do odlewania modeli statków kosmicznych i żołnierzyków.Samnawet miał parę takich modeli.Terl wiedział o tym.Były one używane do gryzwanej "klepp".Kadeci sprzedawali pionki i tablice do gry wykonane zestopionego ołowiu z trumien.Z trumien Towarzystwa! Terl zażądał widzenia się zeSnithem.Polecił mu przerwanie tego procederu. W trzy dni później Terl wraz z eskortą udał się do magazynuczęści metalowych po potrzebne mu arkusze blach i stwierdził, że hangar jestprawie pusty.Znajdowało się w nim parę transportowców rudy i pół tuzinasamolotów bojowych.Było to wszystko, co pozostało w tych olbrzymich hangarach.Terl prędko poszedł do garaży, ale i one też były prawie puste.Pozostawiono wnich zaledwie tuzin platform transportowych i parę czołgów klasy "Rębajło". Ta baza była bezczelnie okradana! Wezwał do siebie Larsa i wyładował na nim wściekłość.Larstłumaczył się, że było mnóstwo wypadków podczas szkolenia i kadeci po prostubrali z hangaru nowe maszyny, by zastąpić nimi uszkodzone.Właśnie Terl miałrozerwać Larsa na strzępy, gdy nagle uzmysłowił sobie, że nie ponosi już żadnejodpowiedzialności za własność Towarzystwa.Puścił go więc wolno. W trzy dni później miał gwałtowną sprzeczkę z Kerem.Już odpewnego czasu zaczęli usuwać szczątki i spalone przewody ze starej instalacjitransfrachtu i teraz, gdy już je zupełnie usunięto, Terl chciał się upewnić, czypunkty na słupach znajdowały się w odpowiednich odległościach od siebie.Wyszedłna zewnątrz i stwierdził, o zgrozo! Ker kopał rów pod kabel jonizacji pancerza atmosferycznego przypomocy najbardziej niedbałego i najmniej doświadczonego operatora koparki.Całyteren wokół był rozkopany! I co więcej! Wszędzie porozwalany był sprzęt imaszyny.Dźwigi, spychacze i inne urządzenia.Gdziekolwiek któryś z tychzwierzaków coś kopał lub podnosił, zostawiał tam po prostu swą maszynę albomagnetyczny dźwig. Co za bałagan! Stojąc na platformie na wpół chory z powodu paskudnej jakościgazu do oddychania, który mu udostępniono, nienawidząc widoku jasnego zimowegosłońca, Terl miał ochotę rozerwać pazurami na strzępy tego karła. - Nie jesteś przecież aż taki głupi! - wrzasnął Terl. - A co mogę zrobić, jak te zwierzaki psują maszyny? krzyknąłKer. - Nie potrafisz zrealizować zwykłego prostego planu? wrzeszczałTerl. - A co mogę zrobić, jak te zwierzaki nie potrafią utrzymaćzwykłej prostej linii? - jeszcze głośniej wrzeszczał Ker. Terl uprzytomnił sobie, że racja była po stronie Kera.Stojąctu i wrzeszcząc na siebie do niczego nie dojdą. - Słuchaj - powiedział Terl - przecież to, żebym siębezpiecznie dostał na Psychlo, leży także w twoim interesie. - Czyżby? - z przekąsem zapytał Ker. "Hak, potrzebny mi jakiś hak na niego", pomyślał Terl. - Powiem ci, co zrobię - rzekł głośno.- Na twoje konto w BankuGalaktycznym wpłacę dziesięć tysięcy kredytów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]