[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Platforma w Kariba od samegopoczątku pokryta była siatkami maskującymi i nasłuch rozmów gości wskazywał, iżmyśleli oni, że jest to świątynia.Jonnie ostrzegł oficera, że rejon Singapurumoże znaleźć się pod bardzo silnym atakiem.Ale Szkot tylko się uśmiechnął,pozbierał przydzielonych mu ludzi i opuścił bazę. Jonnie przeprowadził szybką inspekcję bazy w Kariba.Chińczycywywiązali się ze swego zadania wręcz cudownie.Nad platformą odpalania - alewewnątrz pancerza atmosferycznego - wznosił się dach wsparty na drewnianychpalach.Jego spadziste szczyty i ostre wierzchołki wykonane były z wielkimartyzmem.Było na nich mnóstwo smoków wyrzeźbionych w drewnie lub ulepionych zgliny, które wystawały z końców belek.Z ich paszcz wysuwały się jężyki płomienii miały ogony pokryte kolorowymi łuskami.Wewnątrz stożka ochronnego znajdowałysię bunkry.Wszystkie wyłożone były kafelkami.Mieli w nich nawet mały szpital.Ich wioska położona była na brzegu jeziora, wewnątrz strefy chronionej przezkabel jonizacji pancerza atmosferycznego.Wszystko to było bardzo kolorowe iatrakcyjne.Wyglądało bardziej na ogród niż na teren ewentualnych działańwojennych. Doktor Allen wycisnął sok z jakichś roślin rosnących w rejoniestarego Nairobi - nazywał to "maruna" - który bardzo skutecznie tępił insekty.Nie mieli więc przypadków śpiączki roznoszonej przez muchę tse-tse. Jonnie słuchał ich śpiewu i gry na dziwnych instrumentachstrunowych i dętych.Nagrał sporo piosenek i melodii oraz polecił zainstalowaćgłośniki na całym terenie i bez przerwy odtwarzać te melodie, żeby zagłuszaćpromienie podsłuchowe gości z góry.Zagłuszanie oraz interferencja wytworzonaprzez kabel pancerza powinny odciąć gości od jakiejkolwiek informacji o tym, cosię tu dzieje. Gdy Jonnie powrócił do głównej bazy afrykańskiej, był już Dzień87.Spotkał tam Stormalonga z nowymi filmami, na których było widać kolorykodowe kabli i słupy pod przewody.Mogli teraz po prostu odciąć kable odkonsoli, a potem połączyć je ponownie w Kariba.Przekazał kody Angusowi. Stormalong powiedział, że to był jego ostatni lot do Ameryki,męc Jonnie zapoznał go szczegółowo z sytuacją militarną.Jonnie był przekonany,że goście zaatakują ich wszystkimi siłami zaraz po odpaleniu transfrachtu zAmeryki.I lepiej będzie, jeśli Stormalong będzie gotów do przejęcia kontrolinad całym systemem obrony powietrznej planety.Jonnie nie weźmie go ze sobą narajd.Osłoną powietrzną tego rajdu zajmie się Dunneldeen.Thor będzie z nim wgrupie rajdowej.Jonnie żałował, że nie było tu Roberta Lisa, który zazwyczajkierował tego rodzaju odprawami i akcjami. Stormalong - podobnie jak Angus - nie chciał się zgodzić naudział Jonnie'ego w rajdzie.Z Ameryki wszystko wywieziono.Akademia była pusta.Jonnie będzie miał ze sobą tylko grupę rajdową i choć Angus wiedział, żewszystko zostało sto razy przećwiczone, to jednak obawiał się Zbójów.Było ichtam strasznie dużo.Zaraz gdy tylko usunęli z trzech miejsc w Akademiirejestratory, Zbóje zaczęli ją systematycznie rabować.Ale bez Sir Roberta,który mógłby go poprzeć, Stormalong też nic nie wskórał. Gdy Jonnie szedł do górnego poziomu bazy, natknął się na Kera.Karzeł był rozpromieniony.Trzasnęli się "łapami".Ker właśnie szukałJonnie'ego, aby pokazać mu idiotyczne banknoty, które drukowano teraz dlaAmeryki i którymi "wypłacano" mu pensję.Jonnie wciągnął go do jednego z niezajętych pomieszczeń biurowych i tylko pokiwał głową nad stukredytowym banknotemz podobizną Browna Kulasa Staffom. - To paskudztwo jest bezwartościowe! - powiedział Ker.Zbóje poprostu rozrzucają to po ulicach! Ker był bardzo szczęśliwy, że wyrwał się stamtąd.Opowiedziałwszystko Jonnie'emu. - I ofiarował mi siedemset pięćdziesiąt tysięcy KredytówGalaktycznych, których nigdy nie ujrzy na oczy.On jest zupełnie zwariowanymPsychlosem - dodał ze śmiechem. Ker przekazał Jonnie'emu końcową topografię rejonu platformyodpalania.Nie było tu nic nowego.Ker wykonał ją dokładnie według planu.Był toten sam plan, według którego ćwiczyła grupa rajdowa, a Ker zapewnił Jonnie'ego,że nie było od niego żadnych odstępstw.Ker nie zdawał sobie sprawy, że Jonniewybierał się do Ameryki.Kiedy się dowiedział o tym, spoważniał. - Terl to bardzo zły facet.Bardzo możliwe, że zgotuje cijakieś niespodzianki.Nie podoba mi się, że tam jedziesz. Jonnie odparł, że musi jechać. - Co będzie, jeśli zamiast Terla na platformie pojawi sięoddział bojowy Psychlosów? - zapytał Ker. - Nie sądzę, żeby się tak stało - rzekł Jonnie.- I mamyjeszcze prezent dla Psychlo. - Mam nadzieję - powiedział Ker.- Gdyby kiedykolwiek tutajwrócili, to mój owłosiony kark nie byłby wart nawet złamanego szeląga.AgenciLB.I.zabijaliby mnie przez wiele dni. - Nie wydaje mi się, byś się musiał martwić - rzekł Jonnie.Alezostań tu pod osłoną urządzeń obronnych! Jest tu sporo jeńców oraz wszyscypozostali przy ryciu Psychlosi.Może będziesz mógł nauczyć ich gry w karty! Ker się roześmiał , a potem zapytał: - Czy ten, którego nazywacie Sir Robertem, już wrócił? - Dlaczego pytasz? - Otóż, od pewnego czasu przestaliśmy go widywać.Chciałem znim uzgodnić parę spraw i nigdzie nie mogłem go znaleźć.Dunneldeen teżdowiadywał się wszędzie.Nie ma go ani w Edynburgu, ani w Luksemburgu, ani wRosji.Pomyślałem więc, że musi być tutaj.Przecież on zna rozmieszczeniewaszego wojska, a nawet niektóre szczegóły twojego rajdu. Jonnie bardzo się martwił o Sir Roberta.Zbył jednak pytanieKera uwagą: - Nigdy nie zmuszą go do mówienia. - I.B.I.potrafi każdego zmusić do mówienia - oświadczył Ker. - Ale nie wiemy, czy to nieprzyjaciel go pochwycił - powiedziałJonnie. Wkrótce potem Jonnie zarządził dochodzenie w tej sprawie.Nigdzie nie było nawet śladu Sir Roberta.Parę samolotów transportowych zostałoostatnio zestrzelonych podczas nieprzyjacielskich ataków.Znajdowały się wdrodze z Ameryki do Szkocji.Czyżby Sir Robert znajdował się w którymś z nich? Sir Robert nie znał wielu szczegółów rajdu Jonnie'ego, nie byłowięc sensu zmieniać planów. Ostatni dzień Jonnie spędził w bazie nad Jeziorem Wiktorii,porządkując swoje sprawy osobiste.Nie łudził się, że będzie to bezpieczny rajd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]