[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Korzeń był stary i suchy, a soki musiały być wypluwanedo miski.Nie wolno jej było niczego połknąć.Kiedy Mamut zastanawiał się, czykorzeń może być jeszcze aktywny po tak długim czasie, Ayla wyjaśniła mu, żeprawdopodobnie miał więcej mocy.Po bardzo długim czasie - pamiętała, żepierwszym razem też jej się zdawało, że zabrało to bardzo dużo czasu - wyplułamiazgę i resztę soków do miski z wodą.Zamieszała palcem, aż zrobił się z tegobiały płyn.Kiedy uznała, że ma właściwy wygląd, podała miskę Mamutowi. Biciem własnego bębna i potrząsaniem bransolet, Mamut zaznaczyłwłaściwe tempo, które mieli zachować śpiewający i grający na instrumentach, apotem ruchem głowy oznajmił Ayli, że jest gotowy.Ayla była zdenerwowana, jejpoprzednie doświadczenie z korzeniem wywołało nieprzyjemne skojarzenia i jeszczeraz przebiegła myślą wszelkie szczegóły przygotowań i próbowała przypomniećsobie dokładnie, co powiedziała jej Iza.Zrobiła wszystko, co mogła, żeby taceremonia była tak podobna do rytuału klanu, jak to tylko jest możliwe.Skłoniłagłowę przed Mamutem, który podniósł miskę do warg i napił się pierwszy.Kiedywypił połowę zawartości miski, oddał ją Ayli.Wypiła drugą połowę. Sam smak był pradawny, przypominający bogaty szlam w głębokich,zacienionych pierwotnych lasach, dziwne, gigantyczne drzewa i sklepienie zielenifiltrujące słońce i światło.Zaczęła niemal natychmiast odczuwać efektu napoju.Naszły ją mdłości i ostry zawrót głowy.Ziemianka zawirowała, wzrok jej sięzaćmił i jej mózg zdawał się rozszerzać i nie mieścić w głowie.Nagle ziemiankazniknęła i była w innym miejscu, ciemnym miejscu.Czuła się zgubiona i przeżyłamoment paniki.Nagle zdawało jej się, że ktoś ją dotyka i zdała sobie sprawę zobecności Mamuta.Ulżyło jej, że go znalazła, ale Mamut nie gościł w jej umyśletak jak Creb i nie kierował nią, ani samym sobą, jak to robił Creb.Nie panowałnad niczym, po prostu był i czekał, co się zdarzy.Bardzo słabo słyszała śpiew ibicie bębnów, jak gdyby dźwięki były w ziemiance, a ona poza nią.Skupiła się natych dźwiękach.Działały uspokajająco, dawały jej punkt odniesienia i poczucie,że nie jest sama.Również obecność Mamuta uspokajała, chociaż wolałaby silny,kierujący umysł, który jej już kiedyś pokazał drogę. Ciemność przeszła w szarość, która stała się świetlista, apotem zaczęła się mienić barwami tęczy.Czuła ruch, jakby wraz z Mamutem znowufruwali ponad ziemią, ale nie było żadnych wyróżniających znaków, tylko poczucieprzechodzenia przez otaczającą, opalizującą chmurę.Stopniowo, w miarę jaknabierali pędu, mglista chmura zbiła się w cienką warstewkę błyszczącąwszystkimi kolorami tęczy.Ześlizgiwała się przezroczystym tunelem o ściankachjak wnętrze bańki, ruch był coraz szybszy i kierowała się prosto na przenikliwe,białe światło, jak słońce, tylko lodowato zimne.Krzyknęła, ale nie słychać byłożadnego dźwięku, potem wpadła w to światło i przebiła je.Znalazła się wgłębokiej, zimnej, czarnej próżni, która zdawała się przerażająco znajoma.Byłajuż tam raz, ale wtedy znalazł ją Creb i wyprowadził.Bardzo słabo odczuwałaobecność Mamuta i wiedziała, że nie będzie mógł jej pomóc.Śpiew ludzi był jużtylko słabym odbiciem.Wiedziała, że jeśli się zatrzyma, nigdy nie znajdziedrogi z powrotem, ale nie była pewna, czy chce wracać.W tym miejscu nie byłożadnych fizycznych sensacji, żadnych uczuć, tylko nieobecność, która pozwoliłazobaczyć jej zagubienie, jej bolesną miłość i poczucie ostatecznegonieszczęścia.Ciemna próżnia była przerażająca, ale nie wydawała się gorsza niżrozpacz, którą czuła wewnątrz.Poczuła znowu ruch i czerń zaczęła ustępować.Była na powrót w mglistej chmurze, ale innej, gęstszej, cięższej.Chmurarozstąpiła się i zobaczyła przed sobą dużą przestrzeń, której jednak zupełnienie rozumiała.Nie był to łagodny, przypadkowy, naturalny krajobraz, jaki znała.Był wypełniony nieznanymi formami i kształtami; były równe, regularne, ztwardymi, płaskimi powierzchniami i prostymi liniami oraz wielką ilościąjaskrawych, krzykliwych i nienaturalnych kolorów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]