[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gubernator gwałtownie się zatrzymał. - A Meina Gladstone wiedziała o tym prosząc pana o pomoc? - Tak. - Nie jestem do końca przekonany, czy nie powinien zostać panuznany winnym. - Ja również, Theo, ja również - rzekł konsul. Melio Arundez przestał wyglądać przez okno i spojrzał na nich. - Czy dobrze słyszałem, że Vanz wspominał o przysłaniu po nasłodzi? Obaj zapytani potakująco kiwnęli głowami i podeszli do okna.Świat, na którym znajdowali się, był średnich rozmiarów asteroidą zamienioną wmożliwą do zamieszkania miniplanetę, otoczoną polem siłowym dziesiątej klasy.Słońce Hyperiona zachodziło właśnie za niedalekim horyzontem, a trawa widocznana przestrzeni kilku kilometrów kołysała się w podmuchach lekkiego wiatru.Niedaleko statku szeroki strumień przepływał przez równinę i znikał zahoryzontem, by pojawić się znowu pod postacią powyginanego dzięki polom siłowymwodospadu przecinającego czerń kosmosu i niknącego gdzieś w oddali. Łódź płynęła w dół tej niewyobrażalnie wysokiej kaskady,zbliżając się do powierzchni ich planetki.Na dziobie i rufie widoczne byłyjakieś postacie. - Chryste - wyszeptał Theo. - Lepiej się szykujmy - rzekł konsul.- To nasza eskorta.Tymczasem słońce zaszło niemal w jednej chwili, a jego promienie odbijały siętylko w pasemku wody jakieś pół kilometra ponad asteroidą, jarząc się wszystkimikolorami tęczy.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]