[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A że teraz Korporacja Gateway miała tyle pieniędzy na inwestycje, że sama już nie wiedziała, co z nimi robić, mogła część z nich inwestować mądrze - w czarterowe loty badawcze - i jako znaczący udziałowiec Gateway zachęcałem ich do tego.Nawet terroryści korzystali ze skradzionego statku Heechów i skradzionego teleempatycznego nadbiornika psychokinetycznego by zadawać światu najgorsze rany - wszędzie Heechowie! Nie było więc nic dziwnego w tym, że na całej Ziemi istniały marginalne kulty religijne czczące Heechów, gdyż spełniali oni wszelkie obiektywne kryteria boskości.Byli kapryśni, potężni - i niewidzialni.Zdarzało się, że ja sam prawie stawałem w obliczu pokusy, w długie noce, kiedy jelito mi dokuczało, a wydawało się, że nic nie idzie tak, jak powinno, żeby wymamrotać małą modlitwę do Ojca Naszego, Który Jest w Jądrze Galaktyki.Przecież nic by to nie zaszkodziło, prawda? Owszem, zaszkodziłoby.Mogło podkopać mój szacunek do samego siebie.A wszystkie istoty ludzkie w tej kuszącej, bogatej Galaktyce, którą zostawili nam
Heechowie, miały coraz większe problemy z zachowaniem szacunku dla samych siebie. Rzecz jasna, wtedy jeszcze nie spotkałem prawdziwego, żywego Heecha. Wtedy jeszcze żadnego nie spotkałem, ale ten, który miał stać się znaczącą częścią mojego późniejszego życia (nie będę się kłócił o terminologię!), czyli Kapitan, znajdował się w połowie drogi do punktu przełomu, gdzie zaczynał się normalny kosmos; tymczasem na pokładzie S.Ja.Audee Walthers dostawał w skórę i zaczynał rozmyślać, że nie powinien był tyle planować w kwestii pracy na tym statku; tymczasem. Cóż, jak zwykle, takich "tymczasem" było mnóstwo, ale jedno z nich zainteresowałoby Audee'ego bardziej niż inne: tymczasem jego błądząca żona zaczęła żałować, że zbłądziła.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]