[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.].Wydaje mi siêoczywiste, ¿e co dwanaœcie tysiêcy lat – co stanowi po³owêwielkiego cyklu – nastêpowa³y wielkie zmiany w ¿yciu cz³owieka,ju¿ od pocz¹tków Adama 6 trzydzieœci siedem tysiêcylat temu 7. Precesja punktów równonocy ma inne interesuj¹cekonsekwencje.Poniewa¿ Orion w³aœnie teraz osi¹ga sw¹ najwiêksz¹wysokoœæ na pó³nocnym niebie, równie¿ jego wyci¹gniêtarêka, czy te¿ pa³ka, przesuwa siê na pó³noc.W czasach kiedykrólowie Kommageny wznosili swoje monumenty, S³oñce wymienia³o„uœcisk rêki” z Orionem 26 maja.Obecnie mato miejsce wdniu letniego przesilenia, 21 czerwca.Orion znowu zbli¿a siê dokoñca cyklu.Czy to mo¿liwe, ¿e staro¿ytni tak bardzo interesowalisiê Orlonem, nazywaj¹c go tak w³aœnie, lub te¿ Heraklesem, Samsonem,Eliaszem czy Nemrodem, poniewa¿ zdawali sobie sprawê z jego roli„stra¿nika czasu”, którego ruch wyznacza³przemijanie epok? Jeœli tak, to astrologiczny zegar wskazuje terazdok³adnie godzinê dwunast¹.Jest po³udnie wielkiego dnia ludzkoœci.W Ewangelii Mateusza, w rozdziale 24, wspomniano o wydarzeniachtowarzysz¹cych koñcu ery.Dok³adna interpretacja tej przepowiedni,wymagaj¹ca gruntownej znajomoœci Starego i Nowego Testamentu,wykracza poza tematykê tej ksi¹¿ki.Jednak w omawianym tutajkontekœcie bardzo wa¿ne s¹ pewne astrologiczne aspekty tegofragmentu: [.] Gdy¿ jak b³yskawica pojawia siê od wschodu i jaœnieje a¿ pozachód, tak bêdzie z przyjœciem Syna Cz³owieczego.Bo gdzie jest padlina, tam zlatuj¹ siê sêpy.A zaraz po udrêce owych dni s³oñce siê zaæmi i ksiê¿yc niezajaœnieje swoim blaskiem.i gwiazdy spadaæ bêd¹ z nieba, i moceniebieskie bêd¹ poruszone.I wtedy uka¿e siê na niebie znak Syna Cz³owieczego [.] 8. Co oznacza „znak Syna Cz³owieczego na niebie”, niejest do koñca jasne.Prawdopodobnie Mateusz uwa¿a³, ¿e sami gorozpoznamy, kiedy siê uka¿e.Z astrologicznego punktu widzenia wa¿nyjest jednak fakt, ¿e 24 sierpnia 1999 roku niebo bêdzie wygl¹daæniemal tak samo jak 29 czerwca 7 roku p.n.e., czyli w dniu narodzeniaChrystusa.Wprawdzie uk³ad „trzech królów”,czyli planet: Jowisza, Saturna i Merkurego, nie bêdzie dok³adnie takisam, poniewa¿ mimo i¿ Merkury „uklêknie” przed S³oñcem wkoniunkcji z Regulusem, dwa pozosta³e giganty nie bêd¹ tworzyæ jednejgwiazdy i znajd¹ siê raczej w gwiazdozbiorze Barana ni¿ Ryb.Wenus,nieobecna w horoskopie z 7 roku p.n.e., tym razem znajdzie siê nadhoryzontem.Poza tymi ró¿nicami oba horoskopy s¹ bardzopodobne.Taki uk³ad planet zdarza siê bardzo rzadko – jedyniewówczas, gdy Orion (symbolizuj¹cy proroka Eliasza) jest wszczytowym punkcie swo jego cyklu, zwiastuj¹c wielkie wydarzenia.Czyto w³aœnie jest znak, którego mieliœmy wypatrywaæ? NaodpowiedŸ nie bêdziemy musieli d³ugo czekaæ.Po odkryciu horoskopu Jezusa by³em bardzo ciekaw, jak wygl¹da³byon, namalowany jak klasyczny wizerunek pok³onu magów.Jedn¹rzecz¹ jest stwierdziæ, ¿e historia betlejemska zosta³a „zapisanaw gwiazdach”, natomiast zupe³nie inn¹ – mócpokazaæ ludziom to wydarzenie, namalowane wed³ug hermetycznychkanonów.Poprosi³em o namalowanie takiego obrazu mojegostarego przyjaciela, Bengta Alfredsona, utalentowanego szwedzkiegoartystê.Jest samoukiem, niczym wspó³czesny Rembrandt, czêstoprzy tym malowa³ sceny zaczerpniête z mitologii.Zrozumia³, o co michodzi³o, gdy mu powiedzia³em, ¿e gwiazdy wyobra¿aj¹ ro¿ne postaciobecne przy narodzeniu.Zale¿a³o mi przede wszystkim naastronomicznej poprawnoœci obrazu i dla pewnoœci wys³a³em Bengtowislajd z wizerunkiem nocnego nieba 29 lipca 7 roku p.n.e. „Powrót magów”, 24 sierpnia 1999.Powtórne przyjœcie Mesjasza? 8 lipca 1996 roku, po wielu miesi¹cach pracy, otrzymaliœmy gotowyobraz.Dzie³a przesz³o moje najœmielsze oczekiwania; by³o nie tylkotechnicznie doskona³e, ale i piêkne.Mieliœmy przed oczami scenênarodzenia, wykonan¹ zgodnie z hermetyczn¹ zasad¹ „jak nagórze, tak i na dole” – esencj¹ nauk zawartych naSzmaragdowej Tablicy Hermesa.Obraz ten jest Ÿród³eminspiracji, mog¹cym prowadziæ nas w drodze do millennium – byæmo¿e nawet d³ugiej, ale w tajemnej historii œwiata dwadzieœcia piêælat, a nawet ca³e ¿ycie, to zaledwie moment.Czu³em siê wyró¿nionyi zaszczycony, ¿e mog³em poznaæ przynajmniej czêœæ tajemnej historii.Dla mnie to wystarczy, by poczuæ siê czêœci¹ tego procesu, nawetprzez krótk¹ chwilê.Za pozwoleniem Bengta reprodukujemy tutajjego Pok³on i pozostawiamy czytelnikowi os¹dzenie, czy jest on„legominizmem” naszych czasów.25 czerwca 1996 rokuAdrian Geoffrey Gilbert
[ Pobierz całość w formacie PDF ]