[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zainteresowanie œmierci¹ nie obraca siê ju¿ wokó³ œmierci ego, ale wokó³ utraty kogoœ, kogo kochamy.Jeden z wielkich historyków zachodnich pogl¹dów na temat œmierci powiada, i¿ sta³o siê mniej wa¿ne to, ¿e umrê "ja", a wa¿niejsze to, ¿e umrzesz "ty" [P.Aries, Histoire de la Mort en Occident, Seuil, Paris 1974].Problem utraty ukochanej osoby wi¹¿e siê œciœle z istot¹ naszej cywilizacji i kultury, opartych na dialogu.Istniejê, jeœli jestem w bliskoœci z kimœ drugim.A potem wiêzy zostaj¹ zerwane.W pewien sposób rozumienie œmierci jako straty bliskiego wyp³ywa z ca³ej kultury chrzeœcijañskiej.Ale jest te¿ druga strona tej opowieœci: rebelia przeciwko chrzeœcijañstwu na Zachodzie sarna by³a przecie¿ zainspirowana przez chrzeœcijañstwo.Sekularyzm, a w jego ramach równie¿ "zeœwiecczenie" œmierci, jest ide¹ g³êboko chrzeœcijañsk¹.Wyp³ywa z przekonania, ¿e w istocie ludzkiej jest coœ dobrego i s³usznego, i musimy to dobro dostrzec.W pierwszym rozdziale Starego Testamentu ka¿dy etap tworzenia koñczy siê konstatacj¹: "I widzia³ Bóg, ¿e to jest dobre".PrzyjaŸñ Boga oznacza, ¿e dostrzeg³ On dobro w tym, co stworzy³, w szczególnoœci zaœ w istocie ludzkiej.Si³a zachodniego sekularyzmu wyra¿a siê czêœciowo w przekonaniu o w³asnej wiêkszej skutecznoœci, jeœli chodzi o dostrzeganie dobra, w porównaniu z podejœciem religijnym.W XVIII wieku ludzie niewierz¹cy w Boga przypisywali sobie lepsze mniemanie o istocie ludzkiej.Uwa¿ali, ¿e jest ona ca³kiem do przyjêcia taka, jaka jest.Tymczasem z duchowego punktu widzenia istota ludzka jawi siê jako, w jakimœ sensie, zaburzona i zagmatwana oraz nierozumiej¹ca samej siebie.Œwieckie postawy wobec œmierci– Dwie rzeczy oddzielaj¹ sekularyzm od korzeni chrzeœcijañstwa.Po pierwsze, rezygnuje on z g³êbszego rozumienia straty, cierpienia oraz z³a.Po drugie, sk³ania siê ku zanegowaniu dialogu.W rezultacie otrzymujemy obraz istoty ludzkiej, która jest wolna – i samotna.Konsekwencj¹ jest dziwna i krêpuj¹ca patologia zachodnich postaw wobec œmierci.Stosunek do niej w dzisiejszych czasach nierzadko mo¿na porównaæ do sposobu, w jaki nasi wiktoriañscy przodkowie odnosili siê do seksualnoœci.Gdzie le¿a³a przyczyna wiktoriañskiej pruderii? Otó¿ wierzono, ¿e cz³owiek jest w stanie w sposób naturalny, bez wysi³ku, ¿yæ w zgodzie ze swoj¹ etyk¹.Wszelkie zak³Ã³cenia, jakie nios³a z sob¹ seksualna ¿¹dza, stanowi³y wiêc Ÿród³o powa¿nego niepokoju – nie dlatego, ¿e trzeba by³o z nimi walczyæ, ale dlatego, ¿e trudno by³o siê do nich w ogóle przyznaæ.Podobnie sta³o siê ze œwieckim pojmowaniem œmierci.Nasza wizja doskona³oœci natury – i szczêœcia – zosta³a oczyszczona z wszelkich elementów ciemnoœci i z³a.M³odoœæ, zdrowie i si³a sta³y siê niemal obiektami kultu.Reklamy pokazuj¹ m³odych i piêknych ludzi, przemierzaj¹cych s³oneczne pla¿e – nie istnieje z³o, œmieræ i choroby.Uznanie istnienia œmierci i straty jest k³opotliwe.Przed kilku laty zaanga¿owa³em siê w pocz¹tki ruchu hospicjum.Elisabeth Kubler-Ross uœwiadomi³a mi wówczas niezwyk³¹ postawê lekarzy pracuj¹cych w szpitalach: nieœwiadomie koncentrowali siê oni na pacjentach, którym mo¿na by³o jeszcze pomóc, a odsuwali siê od tych w stanie beznadziejnym.Umieraj¹cych pozostawiano w zasadzie samym sobie.Gdy sugerowano lekarzom, ¿e byæ mo¿e powinni porozmawiaæ z tymi ludŸmi o ich stanie, wszyscy odpowiadali: "Ale¿ sk¹d, oni nie chc¹ o tym rozmawiaæ".A jednak stwierdzono, ¿e chorzy ci jak najbardziej chcieli rozmawiaæ o tym, co ich czeka.Lekarze po prostu projektowali na umieraj¹cych pacjentów swoj¹ w³asn¹ postawê wobec œmierci.Od tego zacz¹³ siê ca³y ruch hospicjum, polegaj¹cy na tworzeniu specjalnych oddzia³Ã³w i zatrudnianiu ochotników, którzy by towarzyszyli umieraj¹cym w ich spotkaniu ze œmierci¹.Ruch ten stanowi przejaw odradzaj¹cego siê rozumienia znaczenia œmierci, odradzaj¹cej siê zdolnoœci spotkania siê ze œmierci¹ twarz¹ w twarz.Wrócimy do tego jutro w wyk³adzie Joan Halifax.Godne uwagi jest to, w jaki sposób kultura spycha œmieræ na margines.Podobnie sta³o siê w œwiecie zachodniej myœli naukowej.Nauka, która pe³ni³a rolê narzêdzia "naprawiaj¹cego rzeczywistoœæ", okaza³a siê sprzymierzeñcem sekularyzmu usi³uj¹cego sprawiæ, by œwiat sta³ siê w pe³ni dobry.I nie dopuszcza³a do siebie myœli dotycz¹cej z³a lub straty.Myœlê, ¿e wszyscy zara¿eni jesteœmy tak¹ postaw¹.Wierzymy, ¿e œwiat mo¿na kontrolowaæ.Tymczasem przygotowano podium do wyk³adu Pete'a Engela, który mia³ przedstawiæ swój pogl¹d jako lekarza i naukowca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]