[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może to i trochę uciążliwe, że będziemy musieliprzenieść się do Janka, jak wówczas, gdy przywiózł on małego Joachima.Aleprzecież sam rozumiesz, że musimy być bardzo blisko niego.Brygida pozwoliła,aby łóżeczko z dzieckiem znajdowało się w naszym pokoju, ponieważ, gdy się wnocy obudzi, to ja będę do niego wstawała albo ty, jeśli zechcesz.Tak sięskłada, że Brygida ma wiele pracy, ponieważ jest lekarzem weterynarii.Tak samozajęty jest Janek.Zresztą tych dwoje zajmie się sobą, a nam pozostawią todziecko.Jak słyszysz, dobrze sobie to wszystko umyśliłam, żebyśmy obydwojemogli być znowu szczęśliwi.Czy pamiętasz, jak płakałeś, kiedy nam odebranomałego Joachima? Tej dziewczynki nikt nam już nie odbierze.Ona będzie nasza,tylko nasza, choć ani Brygida, ani Janek nigdy się o tym nie dowiedzą.Wyznam ciszczerze, że z Janka ostatnio ani ja, ani ty nie mieliśmy żadnego pożytku.Zamknął się w sobie, stał się nieposłuszny.Joachima zaś nam zabrano.Dlategonie pytaj, ile trudu kosztowało mnie to dziecko, ile razy musiałam jeździć doTrumiejek, aby Brygidę nauczyć pokory i odebrać jej dumę.Jeszcze trudniejprzyszło mi postępować z Jankiem, bo on jest od niej mądrzejszy.Ale i takzmusiłam go, żeby po Brygidę pojechał dziś przez zaspy śnieżne i, codziwniejsze, oświadczył się jej.Tak, tak, Tomaszu, nie jest łatwo o dziecko wnaszym wieku! Czy wiesz, jak ono ma na imię? Tomasz przecząco pokręcił głową, że nawet nie domyśla się, jakma na imię ta mała dziewczynka. - Beatka, Tomaszu.Z matki Brygidy i ojca Jana KrystianaNiegłowicza.Ale tak naprawdę, to ona będzie Gertrudy i Tomasza Makuchów.Dziewczynka obudziła się i w milczeniu ciekawie przyglądała się nastroszonymwąsom Tomasza Makucha. - Poznała cię, Tomaszu! - ucieszyła się Gertruda.- Poznała ipolubiła od pierwszego wejrzenia.Popatrz uważnie, jakie ma malutkie dłonie imaciupeńkie paluszki.Nie widziałeś paluszków u jej nóżek, ale zapewniam cię, żesą równie piękne i malutkie.Och, dużo trudu kosztowało mnie to dziecko! Ma jużprawie roczek, Tomaszu, a o takie dziecko najtrudniej.Nie chcę, żebyś wciążsiedział sam w domu i patrzył przez okno.Nigdy nie przyszło ci na myśl, żebypostarać się o dziecko.Wciąż tylko ja i ja muszę te sprawy brać na swoją głowę.No, rusz się teraz, ubierz się i wróć ze mną do domu Janka, bo trzeba ze strychuzdjąć łóżeczko Joachima.Wysprzątałam już pokój i nawet w nim napaliłam.Alemuszę przenieść tam naszą pościel i wiele innych rzeczy.Warto jednak ponieśćtyle trudu, bo szczęście, Tomaszu, nie przychodzi bez wysiłku. Podjęła ze stołu kruchą ludzką istotę i swymi silnymi ramionamiprzytuliła ją do piersi.Spojrzała na Tomasza i ujrzała, że po raz pierwszy odwielu lat uśmiecha się.Ma na twarzy uśmiech, choć Janek powiedział, że nigdynie będzie się uśmiechał, gdyż jest chory na smutek.Janek jest dobrym doktorem,ale przecież i on czasami mówi przeróżne głupstwa.Jak choćby takie, że starakobieta nie może mieć dziecka.Ona, Gertruda, ma roczną dziewczynkę, gdyż się onią postarała Wszystko można mieć na rwiecie, jeśli się człowiek o to będziestarał.K O N I E C
[ Pobierz całość w formacie PDF ]