[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Gdzie jest Susie? — zapyta³a Sarah, kiedy dotar³a do koñca szeregu i rozejrza³a siê za jedn¹ ze starszych pokojówek.Susie by³¹ ¿on¹ woŸnicy Sonniego, którego wiêziono w lochach zamku.S³u¿¹cy rozejrzeli siê ze zdziwieniem.— Przecie¿ tu by³a — odpowiedzia³a jedna z kobiet.— Widzia³am j¹ na werandzie.— Pewnie bardzo siê przejê³a na wieœæ, ¿e odp³ywamy — zasugerowa³a Jasmini.— Kiedy siê otrz¹œnie, przyjdzie siê po¿egnaæ.Wci¹¿ by³o wiele do zrobienia, wiêc Sarah musia³a odsun¹æ na bok myœl o nieobecnoœci Susie.— Jestem pewna, ¿e nie pozwoli³aby nam odejœæ bez s³owa — dosz³a do wniosku, a potem poœpieszy³a sprawdziæ, czy wóz wioz¹cy jej skarby jest gotowy do wyjazdu na pla¿ê.306307Zanim wozy wyjecha³y z High Weald, wzeszed³ ksiê¿yc; w jego œwietle Susie œpieszy³a drog¹ do zamku.Na g³owie mia³a chustê, która czêœciowo skrywa³a twarz mokr¹ od ³ez.— Nie myœl¹ o mnie i o Sonnim — mówi³a do siebie na g³os.— Zostawiaj¹ mojego mê¿a w rêkach Burów, skazuj¹c na bicie i œmieræ, a mnie z trzema dzieciakami, ¿ebyœmy pomarli z g³odu.— Szybko zapomniawszy o tym, ¿e przez dwadzieœcia lat Sarah Courtney okaza³a jej tyle serca, rozszlocha³a siê na myœl o okrucieñstwie pracodawców.Przyœpieszy³a kroku.— Jeœli nie obchodzi ich Sonnie, ja i dzieci, to dlaczego oni maj¹ mnie obchodziæ? — Jej g³os powoli twardnia³.— Dobijê targu z Burami.Je¿eli wypuszcz¹ Sonniego z lochu, powiem im, co zamierzaj¹ dzisiaj zrobiæ Klebe i jego ¿ona.Nie traci³a czasu na szukanie pu³kownika Keysera na zamku, tylko posz³a prosto do ma³ego domku za ogrodami holenderskiej kompanii.Spo³ecznoœæ Hotentotów by³a ze sob¹ œciœle powi¹zana; Szala, kochanka pu³kownika Keysera, by³a najm³odsz¹ córk¹ siostry Susie.Zwi¹zek z pu³kownikiem zapewnia³ jej wielki presti¿ w rodzinie.Susie zapuka³a w okiennice na ty³ach domku.Ze œrodka dobieg³o szuranie i zrzêdzenie, a potem gdzieœ zapali³o siê œwiat³o.— Kto tam? —- spyta³a zaspanym g³osem Szala.— To ja, Tannie Susie.Szala odsunê³a okiennicê.Stanê³a nago w œwietle lampki, któr¹ trzyma³a; jej ciê¿kie piersi o barwie miodu otar³y siê o siebie, kiedy pochyli³a siê nad parapetem.— Ciocia? Po co przysz³aœ tak póŸno?— Dziecko, powiedz mi, czy on tu jest? — Pytanie by³o zbyteczne, bo z ciemnego pokoju dobiega³o chrapanie Keysera, przypominaj¹ce odleg³e grzmoty.— ObudŸ go.— Zbije mnie, jak to zrobiê — zaprotestowa³a Szala.— I ciebie te¿.— Mam dla niego wa¿n¹ wiadomoœæ — warknê³a Susie.— Wynagrodzi nas obie, jak j¹ us³yszy.¯ycie twojego wujka Sonniego od tego zale¿y.ObudŸ go w tej chwili.Kiedy rz¹d wozów wyruszy³ z High Weald w stronê nabrze¿a, nawet ci, którzy nie odp³ywali z rodzin¹, szli obok.Dotar³szy do pla¿y, pomogli ³adowaæ baga¿e na ³Ã³dki czekaj¹ce ju¿ na308wodzie.Zanim wszystkie wozy przejecha³y przez wydmy, obie ³odzie by³y do pe³na za³adowane.— Przy takiej fali, wk³adaj¹c do ³odzi coœ jeszcze, ryzykujemy, ¿e siê wywróci — oœwiadczy³ Tom.— Zawieziemy z Dorianem ten ³adunek na szkunery i zajmiemy siê stra¿nikami — powiedzia³ do Sarah i Jasmini.— Jeœli brandy Mansura jeszcze ich nie uko³ysa³a, na pok³adzie mo¿e dojœæ do przepychania.Nie chcê was w to mieszaæ.Musicie tu poczekaæ.Pop³yniecie nastêpnym kursem.— Wóz z naszym baga¿em jeszcze nie przyjecha³ — oznajmi³a Sarah, spogl¹daj¹c z zatroskaniem na ciemne wydmy.— Nied³ugo bêdzie — zapewni³ j¹ Tom.— Czekaj tu, proszê, i nie wyci¹gaj Jassie, ¿eby w³Ã³czyæ siê nie wiadomo gdzie.— Potem obj¹³ j¹ i szepn¹³ do ucha: — Bêdê ci g³êboko wdziêczny, jeœli choæ raz mnie pos³uchasz.— Jak mo¿esz tak Ÿle myœleæ o swojej ¿onie? — spyta³a cichutko.— No, idŸ ju¿.Kiedy wrócisz, bêdê tutaj, masz moje s³owo.— Trzymam ciê za nie, moja piêkna — powiedzia³ Tom.Mê¿czyŸni wdrapali siê do ³odzi i chwycili za wios³a.Za³adowane ³odzie by³y g³êboko zanurzone i podskakiwa³y na falach.Woda bryzga³a przez burty, przemaczaj¹c ich do nitki.Kiedy wreszcie wp³ynêli na spokojniejsz¹ wodê tu¿ przy Gift ofAllah, z pok³adu nie odezwa³ siê ¿aden krzyk.Tom wdrapa³ siê po sznurowej drabinie, a Dorian i Mansur weszli tu¿ za nim.Wyci¹gnêli szpady na wypadek ataku ze strony ¿o³nierzy VOC, lecz zastali tylko kapitana Batulê.— Pokój Boga niech bêdzie z wami.— Batula przywita³ w³aœcicieli statku z najwy¿szym szacunkiem.Dorian uœcisn¹³ go serdecznie.Przebyli wspólnie tysi¹ce mil l¹du, a przep³ynêli jeszcze wiêcej.Walczyli ramiê w ramiê w bitwach, które pozwoli³y zdobyæ królestwo.Dzielili siê chlebem i sol¹.Ich przyjaŸñ by³a mocna jak ska³a.— Gdzie stra¿nicy, Batula? — przerwa³ ich powitanie Tom.— W forkasztelu — odpar³ Batula.— Pijani w sztok.Tom podbieg³ do otwartej zejœciówki i wskoczy³ do œrodka.Kabina cuchnê³a oparami brandy i innymi, mniej przyjemnymi woniami.¯o³nierze VOC le¿eli nieprzytomni razem z kapralem w ka³u¿ach swoich wymiocin.Tom wsun¹³ szpadê do pochwy.— Tym d¿entelmenom na razie nie brakuje niczego do szczêœ-309cia.Zwi¹¿cie ich i pozwólcie odpoczywaæ, dopóki nie bêdziemy gotowi do wyp³yniêcia.My tymczasem wnieœmy na pok³ad skrzynie ze z³otem i reszt¹ ³adunku.Gdy kutry spoczê³y bezpiecznie w g³Ã³wnej kabinie, Tom zostawi³ Dorianowi i Mansurowi nadzór nad za³adunkiem reszty rzeczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]