[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie by³o ich.Odjechali.Zmêczenie przemieni³o siê we wœciek³oœæ i oburzenie.Myœl¹, ¿e utonê³am, ¿e mog¹ spokojnie wracaæ do domu.Poka¿ê im - przysiêg³am sobie, dygoc¹c ca³a.Otacza³y mnie ciemne drzewa, nie mia³am pojêcia, gdzie jestem.Wygl¹da³o na to, ¿e nad jednym z kana³Ã³w zapewniaj¹cych stanowi wodê, które co i rusz przecinaj¹ Everglades.Nosz¹ one tak fantazyjne nazwy jak C-54 albo C-l15.Ten móg³ siê znajdowaæ nawet w zachodnim Broward, choæ bardziej prawdopodobne wydawa³o siê, ¿e jestem jeszcze w hrabstwie Dade.Na oko jecha³yœmy nie wiêcej ni¿ dwadzieœcia piêæ minut, ale kiedy cz³owiek przebywa w ciemnoœci i ma stracha, czas biegnie naprawdê powoli.Polna droga by³a w ciemnoœci ledwie widoczna, domyœla³am siê jednak, ¿e dojdê ni¹ do g³Ã³wnej.Spróbowa³am najlepiej jak siê da³o wy¿¹æ ubranie i ruszy³am przed siebie.Œlizga³am siê na mokrych podeszwach sanda³Ã³w, które przy ka¿dym kroku skrzypia³y i popiskiwa³y.Pomaca³am siê po ramieniu - w dalszym ci¹gu s¹czy³a siê z niego krew.Bêdê potrzebowa³a zastrzyku przeciwtê¿cowego, a nie lubiê igie³.Zastanawia³am siê, czy jakikolwiek kierowca zgodzi siê podwieŸæ takiego zmok³ego brudasa jak ja, ale nie by³o sensu myœleæ - zaraz mia³am siê o tym przekonaæ.Je¿eli nikt mnie nie zabierze, mo¿e uda mi siê namówiæ kogoœ, by zadzwoni³ na policjê.Mo¿e niedaleko jest dom albo stacja benzynowa.Popatrzy³am ostatni raz na wiry, ci¹gle jeszcze marszcz¹ce oœwietlan¹ œwiat³em ksiê¿yca g³adk¹ powierzchniê kana³u.S¹ tu miejsca, które maj¹ prawie dziesiêæ metrów g³êbokoœci.Mój biedny t-bird.Najlepszy samochód, jaki kiedykolwiek mia³am.Odwróci³am siê i posz³am dalej.Rozdzia³ dwudziesty trzeciNieufne starsze ma³¿eñstwo, które mnie podwioz³o, by³o zadowolone, mog¹c mnie wysadziæ przy automacie na Krome Avenue, pierwszym zwiastunie cywilizacji, jaki napotyka siê, wyje¿d¿aj¹c z Everglades od wschodu.Radiowóz zjawi³ siê po kilku minutach.Kiedy powiedzia³am gliniarzom, ¿e Bobby’emu i jego matce uda³o siê uciec, poprawili mnie, ¿e siê mylê.Zaraz po wyjœciu porannego wydania gazety policjanci dowiedzieli siê, ¿e zaginê³am.Dan poinformowa³ ich, ¿e pojecha³am szukaæ Bobby’ego.Czekali ju¿ pod domem van de Hyde’ów.Wystarczy³o rozdzieliæ syna i matkê, ¿eby Bobby przyzna³ siê do winy.Zapyta³am o Dana.Na oddziale intensywnej opieki mo¿na odwiedzaæ pacjentów przez pierwsze dziesiêæ minut ka¿dej godziny.Kiedy dotknê³am jego d³oni, odemkn¹³ powieki.By³ szary i wygl¹da³ bezradnie jak dziecko.Sama te¿ wygl¹da³am nie najlepiej.Zmru¿y³ oczy i zapyta³:- Co ci siê sta³o? - G³os mia³ trzeszcz¹cy niczym zgniatane suche liœcie.Gdy opowiada³am, jego oczy nieco siê o¿ywi³y.- O nie! - jêkn¹³, dowiedziawszy siê, ¿e to Bobby zamordowa³ Mary Beth Rafferty.- A ja ca³y czas myœla³em, ¿e.- Najwa¿niejsze, ¿e w koñcu uda³o siê wyjaœniæ sprawê.A jednak sprawiedliwoœæ zwyciê¿y.Pielêgniarka kaza³a mi wyjœæ.Kiedy siê ¿egnaliœmy, Dan szepn¹³ mi do ucha:- Jestem ju¿ na deskach, ma³a.To koniec.- Trzymaj siê, Dan.Trzymaj siê.Chcia³ powiedzieæ coœ jeszcze.Nachyli³am siê nad nim.- Oszukam system - wydysza³ i spróbowa³ siê uœmiechn¹æ.Mia³ racjê.Zmar³ cztery godziny póŸniej, o trzeciej nad ranem, zanim wysuniêto przeciwko niemu oskar¿enie o morderstwo.Od œmierci Daniela P.Flooda du¿o o nim myœlê.Zwykle wspominam rozmowy i znacz¹ce momenty.Jak dla rozœmieszenia mnie - co zawsze dzia³a³o - udawa³, ¿e mikrofon radiostacji w jego wozie to maszynka do golenia.Jak wpad³am na niego póŸn¹ noc¹ w ca³odobowym sklepie, gdzie zatrzyma³ siê, wracaj¹c z miejsca zbrodni, kiedy to gangsterzy zabili innego gangstera, i sta³ - wielki i potê¿ny - przebieraj¹c w pocztówkach na Dzieñ Matki; czyta³ dedykacje, by wybraæ najmilsz¹ dla ¿ony.Jak pewnego dnia, gdy towarzyszy³am mu w roli obserwatora, zjecha³ na bok, by nie skrzywdziæ wêdruj¹cych w poprzek jezdni krabów.Jak pomaga³ pewnej m³odej dziennikarce zdobyæ materia³y, do których w inny sposób nigdy by nie dotar³a.Myœla³am o tym, jak ca³e ¿ycie wierzy³ w system, a pod koniec ¿ycia stwierdzi³, ¿e jest on nieskuteczny.Ka¿dy z nas coœ straci³.Nikt oprócz Dana nie pamiêta³ tylu tajemniczych morderstw, które zostan¹ byæ mo¿e kiedyœ wyjaœnione, pod warunkiem, ¿e zainteresuj¹ kogoœ, kto cierpliwie pójdzie ich tropem.Dan by³ pomostem do innej epoki, do czasów, gdy Miami by³o czymœ zupe³nie innym - œwiatem sprzed masowej imigracji, wojen narkotykowych, „politycznej poprawnoœci”.Tak jak dinozaury, skazany by³ na wymarcie.Mój samochód wyci¹gniêto z kana³u kilka dni póŸniej, nadawa³ siê ju¿ jednak tylko do kasacji.Kiedy zaczê³am ryczeæ, Lottie, jak zwykle do rany przy³Ã³¿, pocieszy³a mnie:- Przecie¿ to tylko kupa z³omu.Mia³a racjê.Na widok samochodu ponownie dotar³o do mnie, jakie mam szczêœcie, ¿e ¿yjê.¯ycie to sta³a walka ze œmierci¹.P³aka³am jednak nie tylko z powodu blachy - mój samochód by³ symbolem wszystkiego, co straci³am tego lata.Kiedy wróci³am do pracy, wezwa³ mnie Fred Douglas.Mia³ powa¿n¹ minê na biurku przed nim le¿a³y strasznie urzêdowo wygl¹daj¹ce papiery.- Britt, zarówno policja miejska, jak i wydzia³ Metro-Dade z³o¿y³y u naczelnego oficjaln¹ skargê na twoje zachowanie.Przewróci³am oczami i otworzy³am usta, by zaprotestowaæ, Fred jednak powstrzyma³ mnie gestem d³oni.- Jeszcze nie skoñczy³em.Wierci³am siê niecierpliwie na krzeœle.Ramiê pod banda¿em bola³o.Gdy przewraca³ dokumenty, zaczê³a mi drgaæ powieka.- To samo dotyczy prokuratora okrêgowego.- Poruszy³am siê, ale znów mnie powstrzyma³.Bo¿e drogi, kto jeszcze?- Tak¿e biuro Erica Fieldinga.- Fieldinga?! - zawy³am.- Powinien byæ wdziêczny! Podejrzewano go o morderstwo przez ponad dwadzieœcia lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]