[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nic kompletnie.Chocia¿ nawet siê stara³ i tyle stwierdzi³, ¿e ¿adna zasadzka policyjna by nie wysz³a.To stare posesje, pe³no tam przejœæ i zakamarków, mogli nawiaæ z fors¹ wszystkimi stronami, a przykazali mu.o, widzisz, przypomina mi siê! W ostatniej chwili tak jakoœ, na komórkê do niego zadzwonili, wskazali miejsce, ma tam byæ za piêæ minut i wchodziæ do bramy z fors¹ w rêku.Luzem, bez opakowania.Jak siê spóŸni, odje¿d¿aj¹.Co mo¿na zrobiæ przez piêæ minut?— No nic, rzeczywiœcie — przyzna³a Malwina, te¿ z ¿alem, choæ na innym tle.— A gdzie to by³o, ta stara posesja?— Nie mam pojêcia.Nie pamiêtam.Po co ci to w ogóle? Szukasz mieszkania z niekrêpuj¹cym wejœciem?Takich pytañ Malwina bardzo nie lubi³a.Po co jej, rzeczywiœcie, ¿adnych niekrêpuj¹cych wejœæ nie chce, chce znaleŸæ z³odziei.Nie powie tego przecie¿ Agacie ani w ogóle nikomu! Coœ trzeba ze³gaæ.— Z ciekawoœci pytam.Ty wiesz, ¿e ja lubiê krymina³y, a teraz wszystko takie jakieœ.¯adnych zagadek i tajemnic, wiêc chocia¿ tyle.Zawsze coœ nietypowego.Jakby mi na przyk³ad ukradli samochód, warto wiedzieæ, komu daæ w ³apê, ¿eby odzyskaæ.Ale.! Wszystko dosta³ z powrotem? Bo mia³ chyba jakieœ rzeczy w œrodku, ka¿dy coœ wozi?— Wszystko, z wyj¹tkiem dwóch puszek piwa, które mu siê tam gdzieœ telepa³y.Piwo z³odzieje wypili.Ale nawet benzyny nie wyjeŸdzili, przesz³o æwieræ baku zosta³o.To nie by³a ¿adna wielka mafia samochodowa, tylko jakaœ ma³a szajka.Podobno jeszcze parê osób tak za³atwili, coœ mi siê o uszy obi³o, ale szczegó³Ã³w nie znam i chyba przycichli.Wielkie mafie ich pewnie wch³onê³y albo wygryz³y.Gorzko ¿a³uj¹c, ¿e nie postara³a siê wczeœniej poznaæ osobiœcie owego poszkodowanego kuzyna, Malwina na tym musia³a poprzestaæ.Po¿a³owa³a tak¿e, i¿ nigdy nie mieszka³a na Pradze, na ¯oliborzu to owszem, w Œródmieœciu, na Ursynowie.Wci¹¿ po tej lewej stronie Wis³y, a prawa by jej siê teraz bardzo mog³a przydaæ.M³odsze dziecko Agaty wróci³o ze szko³y, zakoñczy³a zatem wizytê, pe³na niedosytu.Korci³o j¹, ¿eby przejechaæ ca³¹ Targow¹ tam i z powrotem, ale do tak intensywnych dzia³añ nie czu³a siê zdolna, poza tym zacz¹³ siê jej kurczyæ czas.Powinna jeszcze zrobiæ zakupy spo¿ywcze, a jeœli trafi na korki, i nie zd¹¿y do domu przed powrotem Karola, bêdzie piek³o.Nie tak dawno uczyni³aby to, spóŸni³aby siê specjalnie, jemu na z³oœæ, ale teraz musi wszak symulowaæ czu³e starania!W domu zasta³a sensacyjn¹ informacjê.— Dzwoni³ jakiœ — powiedzia³a Helenka, akurat wychodz¹ca z pralni.— Powiedzia³ nazwisko, ale nie zrozumia³am, Kurposz czy Krupniorz, czy coœ takiego.Koniecznie chcia³ rozmawiaæ z pani¹, bo z panem Karolem podobno coœ by³o.Jakaœ nieprzyjemnoœæ albo napad, no, awantura.Te¿ nie zrozumia³am, bo przerywa³o i be³kota³ tak niewyraŸnie, ale mówi³, ¿e chce ostrzec.Malwinie z r¹k wylecia³a torba z zakupami, a na twarz buchnê³o gor¹co.— Jezus Mario! I co siê sta³o?!— Nie wiem.On wcale nie chcia³ mówiæ do mnie, tylko do pani.¯eby pani zadzwoni³a do niego na komórkê.— Na komórkê.!!! — wrzasnê³a Malwina rozdzieraj¹co.— Na jak¹ komórkê?! Pod jaki numer?! Poda³ numer.?!!!— Poda³, ale nie zd¹¿y³am zapisaæ i nawet nie dos³ysza³am, bo przerywa³o.Szeœæset ileœ i tam gdzieœ dwadzieœcia z czymœ.¯e te¿ te ludzie nie mog¹ powiedzieæ wyraŸnie i tak bodaj ze dwa razy, to nie, naprycha taki i siê roz³¹czy, i tyle.Po¿ytek ¿aden, ale mówiê, ¿eby pani wiedzia³a.P³omieñ ogarn¹³ ju¿ teraz ca³e jestestwo Malwiny.Napad na Karola, mo¿e skuteczny, ale nie, to zbyt piêkne, ¿eby mog³o byæ prawdziwe.No i proszê, doigra³ siê! Co za jakiœ Krupiosz, ¿adnego takiego nie zna, to kretyn chyba, skoro tak g³upio rozmawia³! Czy Karol, wobec tego, wróci? Czy ona ju¿ ma udawaæ, ¿e go szuka we ³zach.?Helenka pozbiera³a zakupy, sprawdzaj¹c, czy nie ma tam nic t³ukliwego.Mówi³a coœ o praniu, nastawi³a du¿e pranie, wszystkie rêczniki, bo mia³a czas.I k¹pielowy szlafrok pana Karola, jakby chcia³ siê ubraæ, to nie ma, musi wzi¹æ ten drugi, kraciasty.Malwina trzês¹cymi siê rêkami zdejmowa³a ¿akiet, nadzieja rozkwita³a w niej gwa³townie i domaga³a siê ujœcia.Sprawdziæ! Dowiedzieæ siê! Zadzwoniæ! Gdzie dzwoniæ.?! Do pracy.?Ju¿ ³adne parê lat temu raz na zawsze Karol zabroni³ dzwoniæ do siebie, do pracy, nawet gdyby w domu szala³ po¿ar.W takim wypadku dzwoni siê do stra¿y po¿arnej, on zaœ nie ¿yczy sobie w czasie zajêæ zawodowych s³uchaæ o przepalonych ¿arówkach, od³amanych obcasach, usterkach telewizji, braku œwie¿ej natki w BILLI, kolejce do kasy w Oszo³omie, zgubionych rêkawiczkach i parasolkach, œmieciach s¹siada i ch³opakach na wrotkach, a tak¿e nie toleruje pytañ, kiedy wróci i czy bêdzie jad³ naleœniki.W pracy nie ma domu ani rodziny i ma to zostaæ zapamiêtane!Wielokrotnie Malwina ³ama³a zakaz, ale nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi³o.Mia³a z³amaæ i teraz? Nadzieje siê na sekretarkê, no i dobrze, zapyta tylko, czy Karol jest w firmie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]