[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod ni¹ zobaczy³ drabinê prowadz¹c¹ do tunelu.Pokrêci³ g³ow¹; nie mia³ pojêcia o jego istnieniu.Ragnar potrafi³ dochowaæ tajemnicy nawet przed swoimi.Powinni mówiæ na niego Lis, a nie Wilk.Do wêdzarni wœlizgn¹³ siê Soren.Bragi wyjaœni³ mu wszystko.Za chwilê do³¹czyli do nich Haaken, Sigurd i Sturla, jednak Ragnar siê nie pojawi³ — Sturla przyniós³ ostatnie rozkazy Wilka.Tunel by³ nisko sklepiony i ciemny.W pewnym momencie d³oñ Bragiego natrafi³a na coœ ma³ego i futrzastego, co pisnê³o i wykrêci³o siê spod jego rêki.PóŸniej mia³ wspominaæ to przejœcie jako najgorszy etap podró¿y do domu.Tunel skoñczy³ siê za œcian¹ piwnicy, wyjœcie z niego maskowa³a potê¿na beczka, któr¹ musieli odtoczyæ na bok.Tej beczki Ragnar nigdy nie otwiera³, twierdz¹c, ¿e chce j¹ zachowaæ na specjaln¹ okazjê.Schodami dotarli z piwnicy do spi¿arni, gdzie pod powa³¹, poza zasiêgiem gryzoni, zawieszono warzywa i miêso.Bragi skrada³ siê dalej.Ktoœ, przeklinaj¹c, wszed³ do pomieszczenia znajduj¹cego nad jego g³ow¹.Bragi zamar³.Przekleñstwo zosta³o rzucone pod adresem matki Bragiego, Helgi.Nie chcia³a wspó³pracowaæ z ludŸmi Hjarlmy.Mieli za sob¹ trudy przeprawy przez las, byli ca³kowicie wykoñczeni, a ona nie chcia³a im nic ugotowaæ.Bragi s³ucha³ uwa¿nie.W g³osie matki nie wyczu³ strachu.Jej nic nie by³o w stanie w widoczny sposób wyprowadziæ z równowagi, zawsze pozostawa³a t¹ sam¹ spokojn¹, pe³n¹ wdziêku, niekiedy wynios³¹ dam¹.Przed obcymi.Nawet w gronie bliskich rzadko okazywa³a cokolwiek prócz mi³oœci i czu³oœci.— Bandytyzm ci nie s³u¿y, Snorri.Cywilizowany cz³owiek nawet w domu wroga zachowuje siê grzecznie.Czy Ragnar spl¹drowa³ dom Hjarlmy? — Znajdowa³a siê w tej chwili dok³adnie nad jego g³ow¹.Bragi nie potrafi³ powstrzymaæ uœmiechu.Jasna sprawa, ¿e Ragnar spl¹drowa³by dom Hjarlmy, gdyby mia³ okazjê.A¿ do ostatniego ¿elaznego garnka.Jednak Snorri wymrucza³ przeprosiny i wycz³apa³ z pomieszczenia.Klapa w pod³odze unios³a siê, zanim jeszcze usta³y poruszenia zas³ony z sarniej skóry odgarniêtej przez Snorriego.— Mo¿esz wyjœæ — wyszepta³a Helga.— Szybko.Masz najwy¿ej minutê.— Sk¹d wiedzia³aœ?— Cii.Poœpiesz siê.Hjarlma, Bjorn i jeszcze trzej s¹ przy wielkim kominku.Pili i narzekali, ¿e twojemu ojcu powrót zajmuje tak du¿o czasu.— Jej twarz pociemnia³a, kiedy Haaken zamkn¹³ za sob¹ klapê.Bragi obserwowa³, jak jej nadzieja umiera z ka¿dym nastêpnym mê¿czyzn¹ wychodz¹cym na górê.— Trzej nastêpni œpi¹ na stryszku.Hjarlma wys³a³ pozosta³ych w poszukiwaniu waszego obozu.Spodziewa siê, ¿e dotrzecie tu przed œwitem.Towarzysze Bragiego przygotowywali siê do ataku.Po³o¿y³a mu d³oñ na ramieniu, potem dotknê³a Haakena.— Uwa¿ajcie.Nie chcê wszystkiego straciæ.O niezwyk³oœci Helgi stanowi³y rozmaite wzglêdy, nie tylko fakt, ¿e powi³a jedno dziecko w kraju, gdzie kobiety w³aœciwie ca³y czas by³y w ci¹¿y.Przelotnie uœciska³a Bragiego.— Mia³ dobr¹ œmieræ?Nienawidzi³ wszelkiego zwodzenia.— Cios w plecy.Bjorn.Emocje na moment wykrzywi³y jej rysy.I w tej chwili Bragi zdo³a³ w niej przelotnie dostrzec to, czego inni tak siê bali.Ognie Piek³a rozb³yskuj¹ce w oczach.— IdŸcie — zarz¹dzi³a.Z sercem t³uk¹cym siê w piersiach Bragi poprowadzi³ atak.Piêtnaœcie stóp dzieli³o go od wroga.Trzej buntownicy nie mieli nawet szans wyci¹gn¹æ broni.Ale Hjarlma by³ szybki niczym œmieræ, Bjorn zaœ u³amek sekundy tylko wolniejszy.Than powsta³ niczym wieloryb-zabójca wynurzaj¹cy siê z g³êbin, kopniakiem pos³a³ pod nogi Bragiego stó³, przy którym zasiada³, potem rzuci³ siê ku œcianie, gdzie wisia³y trofea bitewne Ragnara.Schwyci³ topór.Usi³uj¹c utrzymaæ równowagê, Bragi poj¹³, ¿e z zaskoczenia nic nie wysz³o.Hjarlma i Bjorn byli gotowi do walki.Haaken, Sigurd i Soren byli ju¿ na stryszku.Zostali tylko on i Sturla Ormesson, wojownik mocno ju¿ posuniêty w latach, a naprzeciw siebie mieli dwóch najbardziej paskudnych trolledyngjañskich zabijaków.— Szczeniak tak szalony jak jego pan — zauwa¿y³ Hjarlma, z ³atwoœci¹ paruj¹c cios miecza.— Nie pozwól siê zabiæ, ch³opcze, Inger nigdy by mi tego nie wybaczy³a.— Jego uwaga stanowi³a smutny komentarz do natury ludzkiej.Gdyby Stary Król nie umar³ ca³kowicie niespodzianie, Hjarlma zosta³by teœciem Bragiego; zesz³ego lata porozumiano siê w kwestii ostatnich szczegó³Ã³w.Nie myœl, nakazywa³ sobie Bragi.Nie s³uchaj.Stary Sven i ojciec wbili mu do g³owy te lekcje ciosami stêpionych mieczy.Nie odpowiadaj.Albo walcz w ca³kowitym milczeniu, albo, jak Ragnar, wrzeszcz bez przerwy.Hjarlma dobrze zna³ styl walki Ragnara; wiele razy wojowali ramiê przy ramieniu.Teraz z ³atwoœci¹ dostrzega³ ojcowsk¹ technikê w ciosach syna.Bragi nie mia³ wielkich z³udzeñ.Than by³ wiêkszy, silniejszy, lepiej wyszkolony i znacznie bardziej doœwiadczony.Jedynym celem sta³o siê wiêc wytrwanie do czasu, a¿ Haaken skoñczy z tymi na stryszku.Sturla najwyraŸniej wpad³ na ten sam pomys³, jednak Bjorn okaza³ siê dla niego za szybki.Klinga zdrajcy przesz³a przez gardê.Sturla zachwia³ siê.Bragi poczu³ na sobie spojrzenie dwu par lodowato niebieskich oczu.— Zabij szczeniê — warkn¹³ Bjorn.W jego g³osie wyraŸnie s³ychaæ by³o strach.Statecznie niczym jedna z karawel, które drakkary œciga³y wzd³u¿ po³udniowych wybrze¿y, Helga wsunê³a siê miêdzy nich.— ZejdŸ z drogi, wiedŸmo.Helga spojrza³a thanowi prosto w oczy.Jej wargi poruszy³y siê bezg³oœnie.Hjarlma nie cofn¹³ siê wprawdzie, ale te¿ d³u¿ej nie par³ do przodu.Odwróci³ siê do Bjorna.Zdrajca zblad³ jak œciana, nie potrafi³ spojrzeæ w te straszne oczy.Haaken zeskoczy³ ze stryszku i porwa³ w³Ã³czniê stoj¹c¹ pod œcian¹, Soren i Sigur z³azili po drabinie, ale nawet w po³owie nie tak szybko.— Nasz czas dobieg³ koñca — zauwa¿y³ lakonicznie Hjarlma.— Musimy iœæ.— Popchn¹³ Bjorna w stronê drzwi.— Powinienem siê spodziewaæ, ¿e omin¹ stra¿e.— Wyprowadzi³ cios topora, omijaj¹c Helgê, i wytr¹ci³ miecz z d³oni Bragiego, powrotnym wymachem przeci¹³ mu policzek.— B¹dŸ grzeczniejszy, ch³opcze, gdy wrócê.Albo niech ciê tu nie bêdzie.Bragi westchn¹³, myœl¹c o oddalaj¹cym siê ³opocie skrzyde³ œmierci.Hjarlma nie œmia³ zrobiæ nic wiêcej ze wzglêdu na star¹ przyjaŸñ.Przez ca³¹ walkê strach przed Ragnarem nie opuszcza³ Bjorna.Bez przerwy rozgl¹da³ siê po pomieszczeniu, jakby czekaj¹c, ¿e w ka¿dej chwili Wilk zmaterializuje siê wprost z dymu zalegaj¹cego salê.Mia³ ochotê wzi¹æ nogi za pas.On i Hjarlma rozp³ynêli siê w ciemnoœciach nocy, wœród tumanów œniegu, który znowu zacz¹³ sypaæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]