[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od panów gildii w ich podniebnej fortecy, zwanej Wysok¹ Iglic¹, na wybrze¿u morskim na pó³noc od Dunno Scuttari, nadesz³y wyrazy uznania, wieœci o tym, ¿e Ragnarson zdo³a³ uzyskaæ liczbê g³osów koniecznych do promocji na genera³a gildii, oraz propozycja wys³ania trzech regimentów w zamian za kredyt sp³acany obietnic¹ udzia³u w czêœci ³upów.Zgodnie z zaleceniem królowej Ragnarson zgodzi³ siê przyj¹æ regimenty najemników.W g³êbi duszy obawia³ siê ciê¿aru dowodzenia tak wielk¹ armi¹.Co siê stanie, jeœli poznaj¹ prawdziw¹ naturê wroga?P³Ã³tna namiotów znaczy³y jasnymi kropkami pobocza dróg i lasy Siedliska.D³ugie kolumny wozów z dostawami turkota³y w kierunku miasta.Kurz wzniecany stopami maszeruj¹cych oddzia³Ã³w wisia³ niby mglista rzeka ponad traktem karawan.Ragnarsona ogarnia³o przera¿enie na myœl o ich liczebnoœci dorównuj¹cej niemal¿e armii wystawionej przez Kavelin podczas wojen El Murida.Jego pierwotny oddzia³ najemników wydawa³ siê obecnie si³¹ œmiesznie ma³¹.Wci¹¿ jednak stanowi³ rdzeñ armii.Im wiêcej myœla³ o trudnoœciach dowodzenia tak wielk¹ liczb¹ ludzi, tym bardziej nerwowy siê stawa³.Nocami zmartwienia pryska³y w magii objêæ królowej.Nikt najwyraŸniej niczego nie podejrzewa³.W koñcu marca sir Andvbur przeszed³ na stronê Captala.Jakie negocjacje prowadzili ze sob¹ ci dwaj, tego Ragnarson nigdy siê nie dowiedzia³, podejrzewa³ jednak, ¿e u podstaw zdrady musia³ lec idealizm sir Andvbura.Zamach stanu rycerza nie powiód³ siê.Przewiduj¹c k³opoty, Ragnarson trzyma³ tamtego z dala od wa¿niejszych oœrodków w³adzy, a nadto otoczy³ go godnymi zaufania cz³onkami swego sztabu.Niewielu ludzi przy³¹czy³o siê do sir Andvbura, kiedy ten po kilku potyczkach uciek³ przez Ni¿sze Galmiche do Savernake.Loncaric i Savernake dalej znajdowa³y siê w uœcisku nienaturalnej zimy.Ragnarson skorzysta³ z dogodnej okazji, aby amputowaæ wystaj¹cy paluch Ni¿szego Galmiche i wyeliminowaæ ostatni bastion rebelii w pobli¿u Siedliska.Kiedy nie móg³ znaleŸæ sobie nic innego do roboty, zastanawia³ siê, co te¿ spotka³o Szydercê, Harouna, Turrana i Valthera.Martwi³ siê o Rolfa.Chocia¿ Preshka nie odniós³ ¿adnej rany podczas walki w lochu, wysi³ek spowodowa³, ¿e nasili³y siê jego k³opoty z p³ucami.Jednak ostatecznie wszystko sz³o tak dobrze, ¿e z³e wieœci z Itaskii przyj¹³ z prawdziw¹ ulg¹.Partyzanci Szarego P³askowy¿u przepêdzili rodziny Trolledyngjan za rzekê Porthune do Kendla.Jednak si³y militarne Kendla sz³y rêka w rêkê z itaskiañskimi.Kompania lekkiej kawalerii przep³ynê³a rzekê i wyciê³a w pieñ napastników.Kendel zdecydowa³o jednak, ¿e rodziny nale¿y wys³aæ do Kavelina.Co robi Elana? — zastanawia³ siê niekiedy Ragnarson.Nie nale¿a³a do kobiet sk³onnych siedzieæ z za³o¿onymi rêkami i czekaæ.Wieczorem, ostatniego dnia marca, Ragnarson zebra³ swych dowódców, aby omówiæ z nimi letni¹ kampaniê.Pochylili siê nad szczegó³owo przygotowanymi mapami.Zasadnicz¹ kwesti¹ sporn¹ sta³ siê problem, gdzie nale¿y stawiæ czo³o wrogowi.Ragnarson tylko s³ucha³, wspominaj¹c tereny, które przysz³o mu ogl¹daæ zesz³ej jesieni.— Tutaj, w Baxendali — oznajmi³ nagle, palcem wskazuj¹cym bod¹c mapê.— Stawimy im czo³o z ca³¹ si³¹, jak¹ posiadamy.Porozmawiajcie z marena dimura.Dowiedzcie siê wszystkiego, czego siê tylko da.Zanim rozpoczê³a siê nieunikniona k³Ã³tnia, wyszed³ z pomieszczenia.Koœci zosta³y rzucone.Teraz ca³y czas zmieni³ siê w strza³ê mkn¹c¹ ku rozstrzygniêciu oczekuj¹c pod niewielkim miasteczkiem na trasie karawan — Baxendal¹.Spacerowa³ po zewnêtrznym murze zamku, szukaj¹c miejsca, gdzie bêdzie móg³ przez chwilê nic nie robiæ o przedœwicie poranka w prima aprilis.Wkrótce, odziana w bia³¹ szatê, któr¹ mia³a na sobie tego ranka, kiedy po raz pierwszy zetknê³y siê ich spojrzenia, królowa do³¹czy³a do niego.Poœwiata ksiê¿ycowa niczym krople srebra barwi³a jej w³osy.Uœmiecha³a siê weso³o, jednak jej oczy wype³nia³ smutek.Nie zwracaj¹c uwagi na wartowników, ujê³a jego d³oñ.— To ostatnia noc — wyszepta³a po d³u¿szej chwili milczenia.Przystanê³a, otoczy³a go ramieniem w pasie, zapatrzy³a siê na ksiê¿yc ponad Kapenrungiem.— Ostatni raz.Odejdziesz jutro.Czy wygrasz, czy przegrasz, nigdy ju¿ nie wrócisz.— Jej g³os zadr¿a³.Ragnarson te¿ przyjrza³ siê poczernia³ym zêbom wra¿ych gór.Czy naprawdê wci¹¿ jeszcze panowa³a w nich zima? Chcia³ powiedzieæ, ¿e wróci, ale nie potrafi³.To by³aby skaza na jego wspomnieniach.Wyczu³a, ¿e zawsze bêdzie wraca³ do Elany.Ich zwi¹zek, chocia¿ tak intensywny i p³omienny jak wybuch wulkanu, by³ tylko romansem.A romans wymaga szczególnego rodzaju wzajemnego oszukiwania siê, zawieszenia rzeczywistoœci za zgod¹ obu stron.A wiêc nie rzek³ nic, tylko j¹ przytuli³.— Jest tylko jedna rzecz, o któr¹ chcia³abym ciê prosiæ — powiedzia³a cicho, ze smutkiem.— Dzisiejszej nocy, w ³Ã³¿ku, wypowiedz moje imiê.Wyszepcz mi je do ucha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]