[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieznajomy rozci¹gn¹³ usta w grymasie bólu, ods³aniaj¹c szereg nieskazitelnie bia³ych zêbów.Mappo uklêkn¹³ obok niego, szukaj¹c rany, która spowodowa³a tak znaczn¹ utratê krwi.Nozdrza Trella wype³ni³a ostra woñ ¿elaza.Po chwili siêgn¹³ pod p³aszcz mê¿czyzny i wydoby³ stamt¹d pêcherz z wyci¹gniêt¹ zatyczk¹.Chrz¹kn¹³, spogl¹daj¹c na Icariuma.- To nie krew.Farba.Czerwona ochra.- Pomó¿ mi, ty durniu! - warkn¹³ nieznajomy.- Moje nogi!Zaskoczony Mappo pomóg³ mu rozsup³aæ nogi.Ka¿dy jego ruch wywo³ywa³ kolejne jêki.Gdy tylko koñczyny zosta³y uwolnione, mê¿czyzna usiad³ i zacz¹³ ok³adaæ piêœciami w³asne uda.- S³ugo! Wina! Wina, niech szlag trafi twój zbutwia³y mózg!- Nie jestem twoim s³ug¹ - odpar³ ch³odno Mappo, odsuwaj¹c siê od nieznajomego.- Nie zwyk³em te¿ zabieraæ na pustyniê wina.- Nie mówiê do ciebie, barbarzyñco! - Mê¿czyzna rozejrza³ siê wokó³.- Gdzie on siê podzia³?- Kto?- S³uga, oczywiœcie.Wydaje mu siê, ¿e wystarczy, jak bêdzie mnie dŸwiga³.ach, tam jest!Trell skierowa³ spojrzenie w stronê, w któr¹ patrzy³ nieznajomy.- To jest mu³.W¹tpiê, czy poradzi sobie z buk³akiem na tyle sprawnie, by nape³niæ kubek.Mappo uœmiechn¹³ siê do Icariuma, Jhag jednak nie poœwiêca³ rozmowie najmniejszej uwagi.Zdj¹³ strza³ê z ciêciwy i siedzia³ na g³azie, zajêty czyszczeniem miecza.Mê¿czyzna wci¹¿ siedzia³ na ziemi.Zgarn¹³ w rêkê garœæ piasku i cisn¹³ nim w mu³a.Zaskoczone zwierzê ryknê³o g³oœno, pomknê³o w stronê szczeliny i zniknê³o wewn¹trz.Nieznajomy podniós³ siê z g³oœnym stêkniêciem i stan¹³ chwiejnie na nogach, skubi¹c sobie d³onie w jakimœ nerwowym tiku.- Wyj¹tkowo nieuprzejme powitanie - rzek³, próbuj¹c siê uœmiechn¹æ.- Wyj¹tkowo.Wyj¹tkowo nieuprzejme, i to celowo.Bardzo wa¿ne s¹ bezu¿yteczne przeprosiny i pojednawcze gesty.Strasznie mi przykro z powodu tego chwilowego kryzysu goœcinnoœci.Tak, tak, naprawdê.Mia³bym wiêcej wprawy, gdybym nie by³ panem tej œwi¹tyni.Akolita musi siê k³aniaæ i podlizywaæ.A potem jêczeæ i narzekaæ na spó³kê z towarzyszami niedoli.Ach, idzie s³uga.Z jaskini wyszed³ mê¿czyzna o krzywych nogach i szerokich barach, odziany w czarne szaty.W rêkach trzyma³ tacê z dzbankiem i glinianymi kubkami.Oblicze zas³ania³ mu kwef s³ugi.Przez w¹sk¹ szparê spogl¹da³y ciemnobr¹zowe oczy.- Leniwy dureñ! Widzia³eœ pajêczyny?Akcent s³ugi zaskoczy³ Mappa.By³ malazañski.- Nie, Iskaral.- Masz mnie tytu³owaæ!- Wielki kap³anie.- Niedobrze!- Wielki kap³anie Iskaralu Krost ze Œwi¹tyni Cienia Tesem.- Idiota! Jesteœ s³ug¹! To znaczy, ¿e ja jestem.- Panem.- W rzeczy samej.- Iskaral odwróci³ siê do Mappa.- Rzadko ze sob¹ rozmawiamy - wyjaœni³.Podszed³ do nich Icarium.- A wiêc to jest Tesem.S³ysza³em, ¿e by³ tu klasztor poœwiêcony Królowej Snów.- Odesz³y - warkn¹³ Iskaral.- Zabra³y ze sob¹ swe lampy, zostawiaj¹c tylko.- Cienie.- Bystry z ciebie Jhag.Ostrzegano mnie przed tym, tak jest.Obaj jesteœcie chorzy jak ta moja œwinia.S³uga przygotowa³ dla was komnaty.A tak¿e wywary z leczniczych zió³, korzeni i eliksirów.Bia³ego paralta, emuloru, tralbu.- To s¹ trucizny - wskaza³ Mappo.- Naprawdê? To nic dziwnego, ¿e œwinia zdech³a.Ju¿ prawie czas.Czy wejdziemy na górê?- ProwadŸ - zachêci³ go Icarium.- ¯ycie podarowane za ¿ycie odebrane.IdŸcie za mn¹.Nikt nie przechytrzy Iskarala Krosta.Wielki kap³an zwróci³ siê w stronê szczeliny, mru¿¹c wœciekle oczy.Czekali, Mappo nie mia³ pojêcia na co.Po kilku minutach Trell odchrz¹kn¹³.- Czy twoi akolici spuszcz¹ nam drabinê?- Akolici? Nie mam akolitów.W ten sposób nie mam okazji zostaæ tyranem.To bardzo smutne.Nikt nie szemrze i nie narzeka za moimi plecami.Ten wielki kap³an ma bardzo niewiele satysfakcji ze swej funkcji.Mo¿ecie byæ pewni, ¿e gdyby nie szepty mojego boga, nie zadawa³bym sobie trudu.Mam nadziejê, ¿e weŸmiesz ten fakt pod uwagê, gdy rozwa¿ysz wszystko, co uczyni³em i co jeszcze uczyniê.- W szczelinie coœ siê rusza - zauwa¿y³ Icarium.Iskaral chrz¹kn¹³.- To bhok’arala.Gnie¿d¿¹ siê na urwiskach.Wstrêtne, piskliwe zwierzaki, wszêdzie wœcibiaj¹ nosy, wszystko obw¹chuj¹, szczaj¹ na o³tarz i wypró¿niaj¹ siê na moj¹ poduszkê.Przeœladuj¹ mnie.Nie wiem, dlaczego mnie sobie upatrzy³y.Nigdy nie obdar³em ¿adnego ze skóry ani nie gotowa³em ich mózgów, ¿eby wyjadaæ je ³y¿eczk¹ z czaszki, jak to robi¹ ludzie cywilizowani.Nie zastawiam na nie side³ ani pu³apek.Nie wyk³adam trucizny.A mimo to uwziê³y siê na mnie.Na to pytanie nie ma odpowiedzi.Ogarnia mnie rozpacz.Gdy s³oñce obni¿y³o siê jeszcze, bhok’arala sta³y siê œmielsze.Przelatywa³y z miejsca na miejsce, czepiaj¹c siê r¹czkami i nó¿kami szczelin w kamieniu.Polowa³y na rhizany, które noc¹ wylatywa³y na ¿er.Niedu¿e, podobne do ma³p bhok’arala mia³y nietoperzowe skrzyd³a i by³y pozbawione ogonów, a ich br¹zow¹ skórê pokrywa³y cêtki.Pomijaj¹c d³ugie k³y, z oblicz bardzo przypomina³y ludzi.Z jedynego okna wie¿y wypad³a pe³na wêz³Ã³w lina.W œlad za ni¹ pojawi³a siê maleñka, okr¹g³a g³Ã³wka i ma³e oczka popatrzy³y na nich z góry.- Rzecz jasna, niektóre z nich okaza³y siê u¿yteczne - doda³ Iskaral.Mappo westchn¹³.Mia³ nadziejê, ¿e dostan¹ siê do wie¿y w jakiœ czarodziejski sposób, godny wielkiego kap³ana Cienia.- To znaczy, ¿e mamy siê wspinaæ.- W ¿adnym wypadku - sprzeciwi³ siê z oburzeniem Iskaral.- S³uga wejdzie na górê, a potem nas wci¹gnie.- Musia³by byæ potwornie silny, ¿eby poradziæ sobie ze mn¹ - zaoponowa³ Trell.- I z Icariumem te¿.S³uga odstawi³ tacê, splun¹³ w d³onie i podszed³ do liny.Pomkn¹³ w górê z zaskakuj¹c¹ zrêcznoœci¹.Iskaral przykucn¹³ obok tacy i nape³ni³ trzy kubki winem.- S³uga to pó³krwi bhok’aral.D³ugie ramiona.Miêœnie jak stal.ZaprzyjaŸni³ siê z nimi i st¹d pewnie siê bior¹ wszystkie moje nieszczêœcia.- Iskaral uj¹³ w d³oñ kubek i wstaj¹c, wskaza³ na tacê.- Ma szczêœcie, ¿e jestem tak cierpliwym i wyrozumia³ym panem.- Odwróci³ siê, by sprawdziæ, jak postêpuje wspinaczka.- Szybciej, ty bezogoniasty psie!S³uga dotar³ ju¿ do okna.Po chwili wgramoli³ siê do œrodka i znikn¹³ im z oczu.- To dar od Ammanasa.¯ycie podarowane za ¿ycie odebrane.Jedna d³oñ nowa, a druga stara.To prawdziwy akt skruchy.Zobaczycie sami.Lina zako³ysa³a siê.Wielki kap³an dopi³ wino, odrzuci³ na bok kubek i podszed³ do sznura.- Za d³ugi okres! To niebezpieczne.Spiesz siê! - Z³apa³ w d³onie jeden wêze³ i postawi³ stopy na nastêpnym.- Ci¹gnij! Og³uch³eœ?! Ci¹gnij!Iskaral pomkn¹³ w górê.- Kr¹¿ki linowe - orzek³ Icarium.- Nic innego nie da takiej szybkoœci.Mappo skrzywi³ siê, czuj¹c, ¿e do jego barków powraca ból.- Jak rozumiem, nie tego siê spodziewa³eœ - powiedzia³.- Tesem - mrukn¹³ Icarium, nie spuszczaj¹c wzroku z kap³ana, który znikn¹³ w oknie.- Miejsce uzdrawiania.Samotne refleksje, skarbnica ksi¹g i zwojów, nienasycone mniszki.- Nienasycone?Jhag spojrza³ na przyjaciela, unosz¹c brwi.- W rzeczy samej.- Och, jaka szkoda.- Wielka.- S¹dzê jednak - rzek³ Mappo, gdy rzucono im linê - ¿e w tym przypadku samotne refleksje pad³y na mózg.Wzajemne podchody z bhok’arala i s³uchanie szeptów boga, którego wiêkszoœæ równie¿ uwa¿a za ob³¹kanego.- Tu jest moc, Mappo - przerwa³ mu cicho Icarium.- To prawda - zgodzi³ siê Trell, podchodz¹c do liny.- Kiedy mu³ wszed³ do rozpadliny, otworzy³a siê w niej grota.- W takim razie, dlaczego wielki kap³an z niej nie korzysta?- W¹tpiê, czy znajdziemy proste odpowiedzi na pytania dotycz¹ce Iskarala Krosta, przyjacielu.- Trzymaj siê mocno, Mappo.- Oczywiœcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]