[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nagle usłyszał głos - cichy i głuchy, z trudno uchwytnym akcentem, przy czym dźwięk, jak się wydawało, nie dobiegał z mroku pod kapturem, a skądś z boku.a może z góry?- Boisz się mnie, Haladdinie?- Jakby to powiedzieć.- Powiedz wprost: "Boję się".Widzi pan, mogłem przybrać jakąś.eee.bardziej neutralną postać, ale zostało mi zbyt mało mocy.Tak więc będzie pan musiał pocierpieć.To nie potrwa długo.Chociaż, dla kogoś niezwyczajnego, może to być trochę straszne.- Dziękuję - ze złością odpowiedział Haladdin, czując, że jego strach nagle wyparował bez reszty.- Nawiasem mówiąc, nie zaszkodziłoby, gdyby pan się przedstawił, bo pan mnie zna, a ja pana nie.- Pan mnie, jak sądzę, też zna, choć zaocznie.Jestem Sharha-Rana, do usług.- Skraj kaptura nieco pochylił się w lekkim ukłonie.- Dokładniej mówiąc: byłem Sharhą-Raną wcześniej, w poprzednim życiu.- Można zwariować.- Teraz Haladdin zupełnie już nie wątpił że śni i starał się zachowywać odpowiednio do marzeń sennych.- Osobista rozmowa z samym Sharhą-Raną.Bez namysłu oddałbym za to pięć lat życia.Ale, ale, ma pan dość specyficzne słownictwo, jak na Wendotenijczyka, żyjącego ponad sto lat temu.- To jest pana słownictwo nie moje.- Mógłby przysiąc, że ciemność pod kapturem na chwilę zgrupowała się w uśmiech.- Po prostu mówię pańskimi słowami.Mnie to nie sprawia trudności.Zresztą, jeśli jest to dla pana.- Nie, nie, dlaczego.- Majaki, wierutne majaki! - A proszę mi powiedzieć, szlachetny Sharha-Rano, powiadają, że wszystkie Nazgule to królowie, którzy wcześniej.- Są wśród nas również królowie.Tak samo jak książęta, szewcy, krawcy.no i cała reszta.A zdarzają się, jak pan widzi,matematycy.- A czy to prawda, że pan po opublikowaniu Naturalnych podstaw niebieskiej mechaniki całkowicie poświęcił się kaznodziejstwu?- To też miało miejsce, ale również i to zostało w poprzednim życiu.- A odchodząc od tego poprzedniego życia, po prostu rozstał się pan ze swym struchlałym ciałem, posiadając w zamian nieograniczone możliwości i nieśmiertelność.- Nie.Jesteśmy długowieczni, ale śmiertelni: jest nas rzeczywiście dziewięcioro - taka jest tradycja - ale Kapituła ciąglesię odnawia.Co zaś do "nieograniczonych" możliwości.To przecież niewyobrażalnej wagi brzemię.Jesteśmy magiczną tarczą, wiek po wieku przykrywającą tę oazę Rozumu, w którym tak przytulnie rozsiadła się wasza lekkomyślna cywilizacja.A jest ona przecież całkowicie obca temu Światu, w którym i ja, i pan się urodziliśmy.Śródziemie walczy z tym obcym ciałem, uderzając weń z całą mocą swej magii.Gdy udaje się nam przyjąć uderzenie na siebie - tracimy ciało, i to po prostu boli.Ale jeśli popełniamy błąd i uderzenie dosięga waszego światka.Na to, co wtedy odczuwamy, nie ma nawet w ludzkim języku nazwy.Cały ból Świata, cały strach Świata, cała rozpacz Świata - oto zapłata za naszą pracę.Gdyby tylko pan wiedział, jak może boleć pustka.- Węgle pod kapturem jakby przyprószył popiół.- Jednym słowem: wątpię, czy warto zazdrościć nam naszych możliwości.- Proszę wybaczyć - wymamrotał Haladdin.- Nikt z ludzi nawet nie podejrzewa.opowiada się jakieś niestworzone.Ja samteż myślałem, że jesteście fantomami, którym nic do naszego realnego świata.- Wręcz przeciwnie.Ja na przykład dobrze znam pańskie prace.- Nie, poważnie?!- Oczywiście.Moje gratulacje: to, co pan zrobił dwa lata temu w dziedzinie badania włókien nerwowych, otworzy nową epokę w fizjologii.Nie jestem pewien, czy trafi pan do szkolnych podręczników, ale do uniwersyteckich - gwarantuję.Jeśli tylko, w świetle ostatnich wydarzeń w tym Świecie, w ogóle będą istniały szkolne podręczniki i uniwersytety.- Ta-ak? - przeciągnął nieco zdziwiony Haladdin.Co tam gadać - taka ocena w ustach Sharha-Rany, jeśli to naprawdę jestSharha-Rana, była przyjemna.Może "przyjemna" to niezbyt właściwe słowo, ale wielki matematyk chyba kiepsko się wyznajew obcej dla siebie dziedzinie.- Sądzę, że się pan myli.Rzeczywiście, osiągnąłem co nieco w dziedzinie mechanizmów działania trucizn i odtrutek, ale ta praca o włóknach nerwowych - to była po prostu przejściowa pasja.Kilka ciekawych eksperymentów, hipoteza, którą należy jeszcze weryfikować i weryfikować.- Nigdy niczego nie mylę - zimno odciął Nazgul.- Ta niewielka publikacja to najlepsza pańska rzecz, największe życiowe osiągnięcie, w każdym razie ona uczyni pańskie nazwisko nieśmiertelnym.Mówię tak nie dlatego, że tak myślę, a dlatego, że to wiem.Posiadamy określone możliwości co do przewidywania przyszłości i rzadko z nich korzystamy.- No tak, przecież pana powinna interesować przyszłość nauki.- W tym konkretnie przypadku interesowała mnie nie przyszłość nauki, a pan.- Ja?- Tak, pan.Ale niektóre aspekty i tak pozostały niejasne, dlatego więc przybyłem tu, żeby zadać panu kilka pytań.Niemalwszystkie będą.dość osobiste, proszę więc o jedno: niech pan odpowiada tak szczerze, jak pan może, ale proszę nie zmyślać.tym bardziej, że to nie ma sensu.I przy okazji - proszę nie kręcić głową we wszystkie strony! Dokoła waszego biwaku nie ma ani jednego człowieka w promieniu.- Nazgul chwilę się zastanawiał -.w promieniu dwudziestu trzech mil, a pana druhowie będą spali, póki my nie skończymy.No to jak? Zgadza się pan na rozmowę w takich warunkach?- Jeśli dobrze zrozumiałem - krzywo uśmiechnął się zapytany - może pan otrzymać odpowiedzi i bez mojego udziału.- Mogę - zgodził się gość.- Ale nie będę się do tego uciekał, w każdym razie nie w rozmowie z panem.Chodzi o to, żezamierzam złożyć panu pewną propozycję, więc musimy jakoś, minimalnie przynajmniej ufać sobie.Proszę posłuchać, pan zapewne sądzi, że przybyłem tu kupić pańską nieśmiertelną duszę? - Haladdin burknął coś w odpowiedzi.- Proszę o tym zapomnieć, to zupełna bzdura!- Co jest bzdurą?- Kupowanie dusz, ot co.Duszę, żeby pan wiedział, można otrzymać w prezencie, jako ofiarę, można nieodwołalnie stracić -to prawda, ale kupno i sprzedaż, to rzeczy zupełnie absurdalne.To jak w miłości, nie ma w niej miejsca na żadne "ty mnie, a ja tobie", ponieważ w przeciwnym przypadku żadna to miłość.A i nie tak znowuż interesująca ta pańska dusza, jeśli mam być szczery.- Proszę mi powiedzieć.- Śmieszne, ale poczuł się nieco dotknięty.- Co w takim razie pana interesuje?- Po pierwsze, interesuje mnie dlaczego świetny uczony porzucił pracę, będącą dla niego nie środkiem zarobkowania, a sensemżycia, i stał się lekarzem polowym w czynnej służbie.- Może, na przykład, ciekaw był jak wygląda w praktyce mechanizm działania pewnych interesujących trucizn.Taki, wiepan, ogrom materiału ginie bez pożytku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]