[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A piek³o bêdzie,czy nie, któ¿ to wie? Przecie¿ nikt z tamtego œwiata do nas nie zachodzi³,wygl¹da na to, ¿e jak cz³owiek umrze i zgnije, to i ginie bez œladu.Mo¿e têksi¹¿eczkê napisali popi, ci najg³Ã³wniejsi, ¿eby nas g³upków nastraszyæ,¿ebyœmy skromniej ¿yli.Choæ przecie¿ i tak ¿yjesz na tej ziemi w trudzie i nicciê nie cieszy, i na tamtym œwiecie te¿ nic nie bêdzie.I na co to wszystko?Nie lepiej to chocia¿ na ziemi po¿yæ sobie weso³o, bez znoju? Takie to myœlimnie nachodz¹ - ci¹gn¹³ - i bojê siê, czy nie przyjdzie mi wróciæ do staregofachu!¯al mi go by³o, gdy tego s³ucha³em.Pomyœla³em te¿ sobie: Mówi¹, ¿e totylko uczeni i m¹drzy bywaj¹ wolnomyœlicielami i w nic nie wierz¹, a oto inasza braæ, proœci ch³opi, jakie to bezbo¿ne ma pomys³y! Pewnie œwiat ciemnoœcido ka¿dego ma dozwolony dostêp, a na zwyk³ych ludzi jeszcze ³atwiej mu napadaæ.Ze wszystkich si³ trzeba nabieraæ m¹droœci i umacniaæ siê S³owem Bo¿ym przeciwwrogom duszy.I ¿eby choæ trochê pomóc i podtrzymaæ wiarê tego brata, wyj¹³em ztorby Dobrotolubije, odnalaz³em stodziewi¹ty rozdzia³ wielebnego Hezychiasza[18],przeczyta³em i zacz¹³em mu objaœniaæ, ¿e powstrzymywanie siê od grzechów zestrachu przed piekielnymi mêkami jest daremne i bezowocne, dusza nie wyzwolisiê od grzechów pope³nianych w myœlach inaczej ni¿ chroni¹c umys³ i zachowuj¹cczystoœæ serca.Wszystko to zaœ mo¿na posi¹œæ dziêki modlitwie wewnêtrznej.Ijest jeszcze coœ, doda³em.Jeœli ktoœ ze strachu przed piekielnymi mêkami albonawet z pragnienia królestwa niebieskiego zaczyna spe³niaæ uczynki, któremia³yby go zbawiæ, to œwiêci ojcowie nazywaj¹ to dzie³em najemnika.Mówi¹ oni,¿e lêk przed mêk¹ jest drog¹ niewolnika, a pragnienie nagrody w Królestwie -drog¹ najemnika.A Bóg chce przecie¿, byœmy szli ku Niemu drog¹ synostwa, toznaczy, byœmy z mi³oœci i gorliwoœci ku Niemu ¿yli godnie i rozkoszowali siêzbawczym z Mim zjednoczeniem w duszy i sercu.Ile byœ siê nie namêczy³, choæbyœ nie wiem jak utrudzi³ swe cia³o idokona³, jakich chcesz czynów, to jeœli nie bêdziesz wci¹¿ mia³ Boga w myœlach,a nieustannej Jezusowej modlitwy w sercu, nigdy nie uspokoisz twych myœli, a dogrzechu bêdziesz sk³onny zawsze, nawet przy najmniejszej okazji.Bierz siê,bracie, za nieustann¹ modlitwê Jezusow¹.Przecie¿ na tym odludziu mo¿esz siêni¹ zaj¹æ bez przeszkód, na owoce d³ugo nic bêdziesz czeka³.Przestan¹nachodziæ ciê bezbo¿ne myœli.Przyjdzie wiara i mi³oœæ do Jezusa Chrystusa,dowiesz siê, jak zmartwychwstan¹ umarli, a S¹d Ostateczny uka¿e ci siê takim,jakim bêdzie.Dziêki modlitwie poczujesz siê w twym sercu tak lekki i radosny,¿e zdziwisz siê i nie bêdziesz ju¿ siê nudziæ i zadrêczaæ tym twoimdotychczasowym, maj¹cym ci przynieœæ zbawienie, sposobem ¿ycia.Potem, jak tylko mog³em, wyjaœni³em mu, jak rozpocz¹æ i prowadziænieustann¹ modlitwê Jezusow¹, jak nakazuje j¹ S³owo Bo¿e i pouczaj¹ œwiêciojcowie.Wygl¹da³o na to, ¿e siê godzi, trochê te¿ siê uspokoi³.Po tymwszystkim rozsta³em siê z nim, zamykaj¹c siê we wskazanej przezeñ starejziemiance.Mój Bo¿e, jak¹¿ odczu³em radoœæ, spokój i zachwyt, przekraczaj¹c progitej pieczary albo jeszcze lepiej - mogi³y.Wyda³a mi siê królewskim pa³acem,pe³nym wszelakich rozkoszy i radoœci.Ze ³zami radoœci dziêkowa³em Bogu imyœla³em: oto teraz, w takim spokoju i ciszy, trzeba pilnie zaj¹æ siê swoimisprawami i b³agaæ Boga o dar rozumu.Tak to zacz¹³em najpierw czytaæ Dobrotolubije, po kolei, od pocz¹tku dokoñca, z wielk¹ uwag¹.W nied³ugim czasie przeczyta³em wszystko i zobaczy³em,jak wielka jest w nim zawarta m¹droœæ, œwiêtoœæ i g³êbia.Ale poniewa¿ pisanotam o tak licznych i ró¿nych rzeczach, tak ró¿norodne by³y pouczenia œwiêtychojców, to nie mog³em poj¹æ i streœciæ sobie tego wszystkiego, czego chcia³bymsiê dowiedzieæ zw³aszcza o modlitwie wewnêtrznej, by znaleŸæ sposób nauczeniasiê nieustannej, samoczynnej modlitwy serca.A pragn¹³em tego bardzo, stosowniedo nakazu Bo¿ego danego przez Aposto³a: "Starajcie siê o wiêkszedary" (1 Kor 12,31), a tak¿e: "Ducha nie gaœcie" (1 Tes 5,19).Wci¹¿ zatem myœla³em, co mam czyniæ.Rozumu mi nie starcza, zdolnoœci te¿,wyjaœniaæ mi nie ma kto - zacznê naprzykrzaæ siê Panu poprzez modlitwê, a nu¿Pan jakoœ pouczy.Po czym ca³¹ dobê nic nie robi³em, tylko oddawa³em siênieustannej modlitwie, nie przerywaj¹c jej nawet na chwilê.Moje myœliwyciszy³y siê i zasn¹³em.I oto widzê we œnie, ¿e jestem jakby w celi mojego zmar³ego starca, a onwyjaœnia mi Dobrotolubije i mówi - Taœwiêta ksiêga pe³na jest wszelkiej m¹droœci.To tajemnicza skarbnica rozumieniaBo¿ych wyroków.Nie wszêdzie i nie dla wszystkich jest ona dostêpna, ale namiarê ka¿dego, który pragnie zrozumieæ, zawiera w³aœciwe pouczenia: dla m¹drych- m¹dre, dla prostych - proste.Dlatego wy - ludzie proœci, winniœcie j¹ czytaæw innej kolejnoœci ni¿ ta, w jakiej u³o¿one s¹ ksiêgi œwiêtych ojców, bo jestto kolejnoœæ teologiczna.Cz³owiek nieuczony, chc¹c nauczyæ siê z Dobrotolubija modlitwy wewnêtrznej,winien je czytaæ tak: najpierw ksiêgê Nikifora mnicha (w czêœci drugiej),nastêpnie ksiêgê Grzegorza Synaity (ca³¹, bez rozdzia³Ã³w krótkich), dalejSymeona Nowego Teologa o trzech rodzajach modlitwy i s³owo o wierze, a potemksiêgê Kaliksta i Ignacego.U tych ojców zawarte s¹ wszystkie wskazówki i ca³anauka o wewnêtrznej modlitwie serca, zrozumia³e dla ka¿dego.A jeœli szuka³byœ pouczenia o modlitwie jeszcze bardziej zrozumia³ego, toznajdŸ w czêœci czwartej krótki opis sposobu modlitwy, dany przezprzewielebnego patriarchê Kaliksta Konstantynopolskiego.- Zacz¹³em szukaæwspomnianego pouczenia, jakby trzymaj¹c w rêkach moje Dobrotolubije, ale nie mog³em odnaleŸæ.Wtedy starzec samprzerzuci³ kilka kart i powiedzia³ - Masz tutaj! Zaznaczê ci! - I podniós³szy zziemi wêgielek postawi³ znak na marginesie, przy odnalezionym rozdziale.Uwa¿nie s³ucha³em wszystkiego, co mówi³ starzec i stara³em siê to zapamiêtaæjak najmocniej, ze szczegó³ami.Zbudzi³em siê, a poniewa¿ jeszcze nie œwita³o, le¿a³em i powtarza³em wpamiêci wszystko to, co ujrza³em we œnie, i to, co mówi³ mi starzec.Na koniecpomyœla³em sobie: tylko Bóg wie, czy widzia³em duszê zmar³ego starca, czy tomoje myœli tak siê u³o¿y³y, bo przecie¿ czêsto i du¿o rozmyœlam i o Dobrotolubiju, i o starcu.Z takimniedowierzaniem wsta³em, zaczyna³o ju¿ œwitaæ.I có¿ widzê? Na kamieniu, którys³u¿y³ miza stó³ w mejziemiance, Dobrotolubije otwarte wtym samym miejscu, które pokaza³ mi starzec, zaznaczone wêgielkiem dok³adnietak samo, jak to widzia³em we œnie.Ba, nawet sam wêgielek le¿a³ przy ksi¹¿ce.Zdumia³o mnie to, bo pamiêtam dobrze, ¿e wieczorem ksi¹¿ki tu nie by³o, le¿a³azamkniêta przy mojej g³owie.Wiem te¿ dobrze, ¿e przedtem nie by³o ¿adnegoznaczka w miejscu, które mi wskaza³ starzec.Wszystko to utwierdzi³o mnie wprzekonaniu o prawdziwoœci snu i o tym, ¿e Bogu podoba³ siê mój œwiêtej pamiêcistarzec.Wzi¹³em siê wiêc za czytanie Dobrotolubijaw kolejnoœci wskazanej mi przez starca.Przeczyta³em raz, potem drugi ilektura ta rozpali³a w mej duszy zapa³ i gorliwoœæ, by pe³niæ to, o czymprzeczyta³em.Sta³o siê dla mnie jasne i zrozumia³e, co znaczy modlitwawewnêtrzna, jak siê j¹ osi¹ga i jakie s¹ jej skutki, jak nape³nia ona b³ogoœci¹duszê i serce, jak tê s³odycz rozpoznaæ - czy pochodzi ona od Boga, czy to coœnaturalnego, czy mo¿e jakieœ czary.Zacz¹³em przede wszystkim od znalezienia owegomiejsca serdecznego, wed³ug pouczenia Symeona Nowego Teologa.Zamkn¹wszy oczyogl¹da³em umys³em, to jest wyobraŸni¹, moje serce, pragn¹c ujrzeæ jego po³o¿eniepo lewej stronie piersi, i uwa¿nie s³ucha³em jego bicia.Najpierw zajmowa³emsiê tym po pó³ godziny, kilka razy dziennie.Zrazu niczego nie dostrzega³emoprócz ciemnoœci.Potem szybko ujrza³em serce i jakiœ ruch w nim.Potem wraz zoddechem zacz¹³em wprowadzaæ do serca i wyprowadzaæ zeñ Jezusow¹ modlitwê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]