[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteœcie dla mnie lepsi, ni¿ na to zas³ugujê - powiedzia³am.- Ty te¿ chodŸ do ³Ã³¿ka, Emersonie, prze¿y³eœ to tak samo ciê¿ko jak ja.- PóŸniej, moja droga.- Nie bêdziesz chyba przez ca³¹ noc sta³ na stra¿y?- Przez ca³¹ noc nie.Bêdziemy siê zmieniali z Davidem.Gdybym siê na to nie zgodzi³, chybaby mnie zbi³.- Rysy Emersona z³agodnia³y.- Ch³opak jest w ca³kiem dobrej formie, Peabody.¯ona Selima nakarmi³a go jagniêcin¹, a Nefret zapewni³a mnie, ¿e jego rana jest niegroŸna.- Zamierza³am go jeszcze raz zbadaæ - mruknê³am.- I Ramzesa tak¿e.Ale mi nie pozwoli³a.Emerson wzi¹³ mnie za rêkê.Jego g³os dochodzi³ do mnie jakby z oddali.- Ona nie chcia³a.przecie¿ wiesz, Peabody.- Chcia³a, chcia³a.Och, Emersonie, czy pope³ni³am b³¹d? Szczerze wierzy³am, ¿e postêpujê w³aœciwie.¿e to dla ich dobra.- Przerwa³o mi w³asne potê¿ne ziewniêcie i prawda wreszcie wysz³a na jaw.- A niech to, Emersonie, doda³eœ laudanum do mleka! Jak mog³eœ.- Œpij dobrze, moja kochana.- Poczu³am na policzku muœniêcie jego warg, a potem nie czu³am ju¿ niczego.Obudzi³am siê przed wszystkimi, wypoczêta i gotowa znów przej¹æ ster.Emerson spa³ jak zabity i nie poruszy³ siê, nawet gdy go poca³owa³am w nieogolony policzek.Ubra³am siê wiêc i wysz³am na palcach z pokoju.Stan reszty domowników by³ taki sam jak Emersona, ³¹cznie z Davidem, którego zast¹pi³ w stra¿owaniu jego kuzyn Achmet.Zatrzyma³am siê na trochê przy ³Ã³¿ku Ramzesa.Nefret musia³a mu zaaplikowaæ laudanum albo któreœ ze swoich nowomodnych lekarstw, bo spa³ g³êbokim snem.Kiedy odgarnê³am mu z twarzy zmierzwione kosmyki, tylko coœ mrukn¹³ i uœmiechn¹³ siê.Siedzia³am na werandzie zajêta robieniem notatek, gdy zjawili siê Vandergeltowie.Cyrus na Queenie, swojej ulubionej klaczy, a Katherine na ³agodnym pony o szerokim k³êbie.S³omkowy kapelusz zawi¹za³a pod brod¹ na wielk¹ kokardê i jeszcze bardziej ni¿ zwykle przypomina³a sympatycznego kota.Wkrótce pojawili siê tak¿e Emerson i dzieci, zasiedliœmy wiêc do œniadania.Rozmawialiœmy niewiele, ale nie tylko z powodu skupienia na jedzeniu.Wyczuwa³o siê atmosferê lekkiego napiêcia.Odnotowa³am z ulg¹, ¿e Ramzesowi dopisuje apetyt, choæ trudno mu siê jad³o lew¹ rêk¹.Zastanawia³am siê, jak Nefret zmusi³a go do noszenia temblaka.Mo¿e jego obra¿enia s¹ jednak powa¿niejsze, ni¿ s¹dzi³am, i powinnam by³a zbadaæ go osobiœcie.- Temblak ma tylko chroniæ jego d³oñ, ciociu Amelio.Rêkê ma ca³¹ i zdrow¹.- By³y to pierwsze s³owa, skierowane do mnie przez Nefret od chwili wypowiedzenia bolesnych dla mnie oskar¿eñ poprzedniego wieczoru.W jej b³êkitnych oczach czai³ siê niepokój, a uœmiech by³ niepewny.Odwzajemni³am go i popatrzy³am na ni¹ ciep³o.- Dziêkujê, kochanie, za te s³owa otuchy.Ca³kowicie ufam twoim umiejêtnoœciom.I dziêkujê ci te¿ za skuteczn¹ opiekê nade mn¹.Spa³am jak niemowlê i obudzi³am siê doskonale wypoczêta.- Och, ciociu Amelio, tak mi przykro z powodu mojego wczorajszego wybuchu! Naprawdê nie.- Powtarzasz siê, Nefret, to nudne.- Ramzes odsun¹³ talerz.- I zabierasz czas.Widzê, ¿e matka pozbiera³a ju¿ myœli, a nawet zrobi³a to na piœmie.Mo¿e poprosimy j¹, ¿eby zaczê³a?Posk³ada³am moje zapiski, ¿a³uj¹c, ¿e nie zrobi³am tego, nim je wypatrzy³ sokoli wzrok mojego syna.Na kartkach by³o mnóstwo skreœleñ i poprawek, bo moje skomplikowane procesy myœlowe nie bardzo poddawa³y siê pisemnej formie organizacji.Zdecydowa³am ju¿ jednak, co chcê powiedzieæ.- Zgadzam siê z Ramzesem - zaczê³am - ¿e szkoda czasu na przeprosiny i wyrazy ¿alu.Je¿eli któraœ.yhm.którekolwiek z nas pob³¹dzi³o, zrobi³o to w najlepszej wierze.Nie ma nic bardziej bezowocnego, ni¿.- Peabody, bardzo proszê, pomiñ te aforyzmy, je¿eli potrafisz.- B³êkitne oczy Emersona promieniowa³y raczej rozbawieniem ni¿ irytacj¹.Podobnym rozbawieniem emanowa³y spojrzenia pozosta³ych, oczywiœcie z wyj¹tkiem Ramzesa.Poniewa¿ jednak twarz mia³ nie bardziej surow¹ ni¿ zwykle, uzna³am, ¿e miêdzy nami panuje znów zgoda, a ¿ale zosta³y zapomniane.- Ale¿ oczywiœcie, mój drogi - odpar³am.- Zak³adam na pocz¹tek, ¿e wszyscy znacie historiê naszych pierwszych kontaktów z Sethosem.Ramzes opowiedzia³ o nich Davidowi i Nefret, a Cyrus Katherine, prawda? Tak w³aœnie myœla³am.Sama zebra³am trochê dodatkowych informacji podczas mojej.osobistej rozmowy z tym cz³owiekiem.Po d³ugotrwa³ych rozwa¿aniach nad tym, co mi wówczas ujawni³, ustali³am nastêpuj¹ce istotne, jak mi siê wydaje, fakty.Sethos posiada prywatn¹ kolekcjê staro¿ytnoœci.Powiedzia³, ee.- Uda³am, ¿e zagl¹dam do notatek, chocia¿ nie by³o to konieczne.Nigdy nie zapomnê ani jego s³Ã³w, ani wyrazu jego kameleonowych oczu, kiedy je wypowiada³.- Powiedzia³ tak: „Najpiêkniejsze z przedmiotów, które zdobywam, zatrzymujê dla siebie”.Emerson wyda³ gard³owy pomruk, a Razmes z nietypowym jak na siebie taktem zauwa¿y³:- Nasz papirus z pewnoœci¹ zadowoli³by jego wybredny gust.Co jeszcze powiedzia³?Chcia³am pokrêciæ przecz¹co g³ow¹, ale - napotkawszy badawcze spojrzenie Nefret - westchnê³am tylko.- Powiedzia³, ¿e Emerson jest jedn¹ z nielicznych osób na œwiecie, które mog¹ stanowiæ dla niego zagro¿enie.Nie wyjaœni³ dlaczego.Zarzeka³ siê, ¿e nigdy nie skrzywdzi³ kobiety.Obieca³.nie, powinnam byæ bardziej precyzyjna - nie obieca³, lecz zasugerowa³, ¿e nigdy wiêcej nie stanie na mojej drodze ani nie zrobi nic nikomu z moich bliskich.- Wygl¹da na to, ¿e Ÿle go zrozumia³aœ - stwierdzi³ mój syn.- I co jeszcze? - dopytywa³a siê nieustêpliwie Nefret.- Je¿eli chodzi o jego obeznanie z naszymi prywatnymi sprawami i zwyczajami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]