[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.nie znam powodów.— Twoja wiedza jest wystarczaj¹ca, ser Itawy.Odpowiedz na moje pyta-rie.Zapewniam, ¿e niczym nie ryzykujesz.— Nie wiem o ¿adnych zmianach.Nie mam kontaktu z embrionik¹.Maj¹ oddzieln¹ administracjê, po drugiej stronie, numer 51.Do Biura przychodz¹ dopiero po szeœciu latach.Iloœæ przybywaj¹cych siê nie zmniejsza.Nie s¹dzê.nie s¹dzê, by zasz³a jakaœ zmiana.Otrzymaliœmy polecenie produkowaæ.— Z jakiego Ÿród³a?— Licencja Kontrin, sera — odpowiedzia³ chrapliwym szeptem urzêdnik.— Prosiliœmy o skromne zwiêkszenie iloœci.Otrzymaliœmy licencjê na czterokrotnie wiêcej.— Mimo, ¿e nie mieliœcie zezwolenia Kontrin na ich sprzeda¿, kiedy ukoñcz¹ osiemnaœcie lat.Normy eksportu nie zosta³y zmienione.— Mieliœmy nadziejê, sera, ¿e otrzymamy licencjê, gdy nadejdzie czas.Sk³adaliœmy proœby.Nawet proœby o zgodê na likwidacjê.Tego te¿ nam nie wolno.Posiad³oœci s¹ zat³oczone powy¿ej wszelkich granic.Powinni zwracaæ nam azi po up³ywie roku, w celu szkolenia.Lecz teraz.teraz pracuj¹ g³Ã³wnie po to, by wy¿ywiæ w³asnych pracowników.boj¹ siê, nie chc¹ ich oddaæ, ani sta³ych robotników, ani sezonowych — Itawy otar³ czo³o.— Wstrzymuj¹ dostawy ¿ywnoœci, by utrzymaæ si³ê robocz¹.Nic nie dociera do magazynów.Nasza ¿ywnoœæ.¯ywnoœæ dla stacji.ISPAK grozi³ odciêciem energii, jeœli farmy nie zmieni¹ postêpowania, ale ITAK.przemówi³ im do rozs¹dku.Taki krok nie powstrzyma³by farmerów.Maj¹ w³asne kolektory, w³asn¹ energiê.I nie oddadz¹ azi.— Czy s¹ zorganizowani? Beta pokrêci³ g³ow¹.— To wieœniacy.Œlepi, têpi wieœniacy.Trzymaj¹ azi, gdy¿ to ich si³a robocza i sposób przetrwania, gdyby ISPAK spe³ni³ swoj¹ groŸbê.Farmy zawsze by³y elementem procesu: wysy³aliœmy tam azi pod koniec szkolenia, potem odbieraliœmy tych, których kontraktowano dla wyspecjalizowanych zadañ.Korzyœæ i dla azi, i dla farmerów.A teraz, sera, farmy chc¹ zerwaæ wspó³pracê.— Nie wydaje siê, by byli œlepi, ser Itawy.Jeœli dojdzie do walki, oni maj¹ ludzi.— Azi.— Uwa¿asz, ¿e nie chcieliby walczyæ?Region Wê¿a 123Pe³na szacunku postawa -bety nie pozwoli³a mu na uczciw¹ odpowiedŸ, choæ mia³a wra¿enie, ¿e nie jest do koñca przekonany.— Nie wierzê, by nie porozumiewali siê ze sob¹ w tej sprawie — stwierdzi³a Raen.—- Przecie¿ wszyscy postêpuj¹ tak samo.Prawda?— Nie wiem, sera.— Tylko na Wschodzie, czy Zachód tak¿e? Itawy zwil¿y³ wargi.— Myœlê, ¿e wszêdzie.— Bez organizacji.Bez planu ratowania siê przed g³odem.— Podjêto nowe prace irygacyjne.Rzeka.która zaopatruje w wodê Now¹ Nadziejê.jest zagro¿ona.Oni poszerzaj¹.— Bez licencji?— Bez licencji, sera.ITAK protestuje, ale nic nie mo¿emy zrobiæ.Walcz¹ miêdzy sob¹.Bij¹ siê o ziemiê i wodê.Istniej¹.— otar³ kark z potu.— Zdarza siê, ¿e dwóch czy trzech farmerów zbiera siê razem.A azi.w³Ã³cz¹ siê tam.Oni handluj¹, ci farmerzy.— Handluj¹?— Miêdzy sob¹.Sprzêtem.Azi.Przenosz¹ ich z miejsca na miejsce.— Jesteœ pewien?— Tak twierdzi policja.Na niektórych farmach jest wiêcej azi, ni¿ tam pos³aliœmy.Raen spojrza³a na ci¹gn¹ce siê jak okiem siêgn¹æ cele.— Broñ? — spyta³a.— Farmerzy zawsze j¹ mieli.Ruszy³a wolno przed siebie.Pod ni¹ przesuwa³y siê maleñkie komórki.Sufit zdawa³ siê j¹ przygniataæ.Wszystko by³o szare i czarne, a lampy p³onê³y bia³ym œwiat³em.¯adnych kolorów, jedynie ubrani na szaro ludzie.— Dlaczego s¹ izolowani? — spyta³a nagle.— Dla bezpieczeñstwa?— Ka¿dy jest szkolony inaczej.Przypadkowe kontakty mog³yby utrudniæ proces specjalizacji.— Trafiaj¹ tu w wieku szeœciu lat? Czy cele najm³odszych ró¿ni¹ siê czymœ? Beta nie odpowiedzia³.W koñcu wzruszy³ ramionami.— Poka¿ mi — poleci³a Raen.Itawy poprowadzi³.korytarzem.Pod nimi ods³ania³y siê wci¹¿ nowe klatki.Ca³y kompleks zdawa³ siê nie mieæ koñca.Nie dostrzega³a ¿adnych œcian, ¿adnych granic, jedynie centrum, gdzie zbiega³y siê pomosty — olbrzymi¹, betonow¹ ciemnoœæ w blasku reflektorów.— Czy kiedykolwiek opuszczaj¹ to miejsce? — spyta³a Raen, gdy szli nad komórkami, odprowadzani rzadkimi spojrzeniami tych na dole.— Czy nie potrzebuj¹ gimnastyki?— S¹ odpowiednie mo¿liwoœci — odpar³ beta.— Æwicz¹ na zmianê.— A fabryki? Czy pracuj¹ w fabrykach?— Ci, którzy s¹ do tego szkoleni — byæ mo¿e Itawy wyczu³ jej irytacjê, gdy¿ doda³ pospiesznie: — Szeœæ godzin w fabryce, dwie godziny gimnastyki, dwie hipnostudiów.Robimy co tylko mo¿emy w tych warunkach, sera.124 C.J.Cherry h— Co z dzieæmi?— Azi siê nimi opiekuj¹.— Na zmiany? Szeœæ godzin, potem dwie gimnastyki?— Tak, sera.Ich kroki odmierza³y d³ugoœæ pomostu.— Ale nie posy³acie ich ju¿ na farmy? Z ka¿dym tygodniem macie ich coraz wiêcej i nie mo¿ecie ich przenieœæ.— Robimy, co tylko mo¿na, sera.Dotarli do œrodka, do windy.Itawy otworzy³ drzwi swoj¹ kart¹ i weszli do œrodka.Itawy wcisn¹³ siódemkê i kabina z ostrym szarpniêciem skoczy³a w górê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]