[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Królowa zacisnęła dłoń w pięść i uniosła ją nieco dogóry - najwyraźniej miała zamiar złamać mu kręgosłup uderzeniem w kark.Naglejęknął głośno: "Naomi, nie!" - Pięść uderzyła jak piorun - ale ułamek sekundywcześniej czubek jego miecza rozplatał królowej brzuch. Wstał i wyprostował się.Kobieta leżała na wznak, martwiejącymirękami usiłując zamknąć potworną ranę na brzuchu.Krew wyciekała wartkimstrumieniem, plamiąc jej ręce i srebrne kimono.To nie mogło potrwać długo,zadał zbyt głębokie cięcie.Stał zmartwiały, z zupełnie pustą głową.Zabił ją,nie ulegało wątpliwości.Zniszczył jedyną rzecz, na której cokolwiek muzależało.Poczuł naraz falę nieprzezwyciężonego wstrętu do samego siebie -byłego yakuzy, byłego agenta, teraz w roli maszynki do szatkowania mięsa.Patrzył na pulsujące w jej brzuchu wnętrzności i nagle pojął, że to właśnie jestto czego potrzebuje.Natychmiast. Oparł miecz rękojeścią o beton, a ostrze wsunął w szparępancerza na podbrzuszu.Uczuł lekkie ukłucie i uśmiechnął się z satysfakcją -cięcie wypadało dokładnie w tym samym miejscu.Kobieta głośniej jęknęła izamarła, błądzące po brzuchu ręce opadły bezwładnie.Widział to, zupełnie jużobojętny, gotów do pchnięcia, gdy niespodziewanie zapragnął po raz ostatniujrzeć jej twarz.Upuścił miecz i ukląkł przy zabitej, chwilę mocował się ztasiemkami, wreszcie zerwał maskę i odrzucił ją daleko przed siebie.Twarzkobiety nikogo mu nie przypominała - pucołowata, o małych, wąskich ustach,zagryzionych do krwi, o dużych oczach, otwartych teraz szeroko i mętniejącychpod wpływem śmierci.Patrzył na to zszokowany.Chciało mu się wyć.- Tak, to nieona - odezwał się w słuchawkach znajomy, wystudiowany głos.Nie brała udziału wtym meczu. Podniósł do góry głowę.Pajęcze ramię przesunęło nad jego polegondolę Tan-Ho.Zawisła nieruchomo, jakby ci w środku przyglądali mu sięuważnie.Pewnie tak było w istocie.Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że trybunyzachłystują się entuzjazmem a gigantofony triumfalną fanfarą oznajmiają koniecrozgrywek.Uświadomił sobie, że przecież utrata wszystkich trzech królowychoznacza w Shogun Game to samo, co w szachach mat.Dziś wieczorem Maruyamapopełni ceremonialne seppuku, a Wielkim Masterem zostanie Tan-Ho.Zgrzytnął zwściekłości zębami - wiedział, że nawet gdyby dał się zabić, Tan-Ho i tak byzwyciężył.Głos w słuchawkach niezmącenie mówił dalej: - Ale i tak ją w końcu zabiłeś.Dla mnie.W naszym świecie,zrekonstruowanej społeczności suwerenów i wasali, nie będzie miejsca na żadnewahania czy skrupuły. - A czy będzie w nim miejsce na miłość? - spytał Yukio ipodniósł miecz.- Ciągle ten Pryer, co? - żachnął się głos.- Miłość? To wymysł,zupełnie teraz zbędny.Będę ja i to powinno wystarczyć.Przybyłem, ponieważ mniewezwaliście.Nigdy nie przychodzę do tych, którzy nie są gotowi na mojeprzyjęcie.Wam to się jednak opłaci - niczego nie będziecie potrzebować,będziecie szczęśliwi jak dzieci.Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakszczęśliwi. Yukio stał znowu w rozkroku, z ostrzem przytkniętym do brzucha.Oślepiająco jasne do tej pory niebo ściemniało nagle.Zawyły syreny, światłaalarmowe pulsowały jak oszalałe.Nad Tokyoramę nadciągał smog. powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]