[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie, kiedy Kelly skoñczy³a mówiæ, powiedzia³a:— By³am lekarzem, wiesz? Na Martynice i Karaibach.By³am wówczas.och, oczywiœcie by³am wówczas znacznie m³odsza.To by³o bardzo, bardzo dawno temu.— Przecie¿ pani wcale nie jest stara! Panna Paleforth uœmiechnê³a siê lekko.— Mi³o mi to s³yszeæ, ale jestem znacznie starsza, ni¿ wygl¹dam.Podczas pobytu na Martynice zajmowa³am siê medycyn¹ alternatywn¹: zio³ami, egzotycznymi roœlinami, leczniczymi walorami w³aœciwego od¿ywiania.Szczególnie interesowa³o mnie dzia³anie si³y umys³u w leczeniu cia³a.I mo¿esz mi wierzyæ, du¿o siê na ten temat dowiedzia³am.Musisz jednak zrozumieæ, ¿e umys³ potrafi nie tylko leczyæ cia³o, lecz tak¿e sprawiæ, by rozwinê³a siê w nim choroba.Dobro potrafi leczyæ, a z³o jest czymœ w rodzaju infekcji.Zamilk³a na chwilê, nadal jednak g³aska³a i delikatnie poci¹ga³a w³osy na rêce Kelly.— Kiedy siê pojawi³y? — spyta³a.— Zaledwie dwa, trzy dni temu.To zwyk³e, normalne w³osy, zmiecione z pod³ogi naszego salonu, ale przyczepi³y siê jakoœ do mnie i rosn¹.— Sta³o siê tak dlatego, ¿e ktoœ wymówi³ nad nimi84zaklêcie.Ktoœ powo³a³ je do ¿ycia.Zamieni³ zwyk³e w³osy w szatañskie.Podaj mi rêkê.Kelly niechêtnie ujê³a d³oñ panny Paleforth.— Zaciœnij palce najmocniej, jak potrafisz.Dziewczyna wyrwa³a jej d³oñ.— Nie, nie! — krzyknê³a.— Po³amiê pani palce!— Tak w³aœnie myœla³am.Szatañskie w³osy daj¹ niesamowit¹ si³ê.Na Martynice s³ysza³am opowieœci o ludziach, którzy pozwalali im zarosn¹æ ca³e cia³o, by zyskaæ niemal nieograniczone mo¿liwoœci fizyczne i dziêki temu móc zemœciæ siê na tych, którzy uczynili im krzywdê.Nie uciekniesz przed cz³owiekiem pokrytym szatañskimi w³osami, zdolnym wspinaæ siê po pionowych œcianach.— A jak mo¿na siê ich pozbyæ?— Wed³ug legendy s¹ na to dwa sposoby.Pierwszy z nich to huragan, który je zwiewa, ale tu, na Rayner's Lane, raczej trudno oczekiwaæ huraganu.Drugi to ogieñ: mo¿na je nim wypaliæ.— Wypaliæ? Ogniem? Czy chodzi o elektrolizê?— Nadal nie rozumiesz, prawda? Szatañskie w³osy nie s¹ czêœci¹ ciebie, lecz czegoœ innego, co istnieje poza tob¹.Kelly przygl¹da³a siê gospodyni przez d³ug¹, bardzo d³ug¹ chwilê.Panna Paleforth wydawa³a siê jej taka ekscentryczna.Nie wiedzia³a, czy powinna jej wierzyæ, czy te¿ nie, ale w spojrzeniu jej bladych oczu dostrzeg³a prawdziw¹ troskê.— Widzia³am coœ takiego na Martynice, dziewiêæ, mo¿e nawet dziesiêæ lat temu.Tylko raz, ale lekarz, który przeprowadza³ ten zabieg, chcia³, ¿ebym by³a przy nim obecna i mog³a go zastosowaæ, gdyby coœ takiego kiedykolwiek przytrafi³o siê tak¿e mnie.Potem wróci³am do85Anglii, oczywiœcie jednak nie wierzy³am, bym mog³a zetkn¹æ siê tu z przypadkiem szatañskich w³osów.Ale zdarzy³o siê to, bo w³aœnie siedzisz przede mn¹.Prawdopodobnie jestem jedyn¹ osob¹ w tym kraju, która wie, jak mo¿esz siê ich pozbyæ.— Naprawdê pani to wie?— Naprawdê.Bêdzie trochê bola³o, ale nie poparzê ciê i nie pozostawiê ¿adnych blizn.— Mo¿e pani zrobiæ to teraz?— Jeœli chcesz i jeœli mi ufasz.— Oczywiœcie — odpar³a Kelly, z wysi³kiem prze³ykaj¹c œlinê.Panna Paleforth podwinê³a rêkaw swetra dziewczyny jeszcze wy¿ej i po³o¿y³a jej nagie przedramiê na stole.— Wszystko w porz¹dku? — spyta³a.Kelly skinê³a g³ow¹.Panna Paleforth wsta³a, podesz³a do kredensu i wróci³a z butelk¹ jasnego rumu z Jamajki.Nala³a do szklanki du¿¹ porcjê alkoholu.Przez chwilê Kelly s¹dzi³a, ¿e zamierza go wypiæ, ale gospodyni zapali³a zapalniczkê, po czym zaczê³a przesuwaæ jej p³omieñ wokó³ szklanki w górê i w dó³, z jednej strony w drug¹.Po chwili Kelly zorientowa³a siê, ¿e rysuje w ten sposób znak ankh.Uchyli³a siê odruchowo, gdy panna Paleforth przesunê³a p³omieniem zapalniczki tu¿ przed jej twarz¹.— Jeœli nie chcesz, nie musisz przez to przechodziæ — powiedzia³a gospodyni.— Ty wybierasz.Nie wyhodujesz sobie szatañskich w³osów na ca³ym ciele, bo przecie¿ nie ty chcia³aœ, by siê pojawi³y.Najprawdopodobniej pojawi³y siê przypadkiem.Ale musisz siê ich pozbyæ tak lub inaczej, by nie pozosta³y z tob¹ do koñca ¿ycia, jak choroba, z której nie sposób siê wyleczyæ.Choroba, która86sprawi, ¿e bêdziesz wiecznie zmêczona, przygnêbiona.i samotna.Nie bêdziesz chcia³a widywaæ siê z przyj a-ció³mi.A jeœli chodzi o mi³oœæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]