[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawyku tego nie móg³ siê pozbyæ przez trzydzieœciosiem lat.Jerry chcia³ wiedzieæ o wszystkim, poniewa¿ szkolono go tak, by chcia³ wiedzieæo wszystkim.Jego dawny instruktor mówi³ mu chrapliwym g³osem: „Oficer wywiadu, który niejestnieuleczalnie ciekawski, niewart jest spluniêcia.Odmaszerowaæ!”Jerry zapyta³: – A Sherry? Czy dawa³a ci jakieœ poczucie bezpieczeñstwa?Rozmawialiœciekiedyœ o ma³¿eñstwie?– ¯yliœmy jakiœ czas ze sob¹ – rzek³ Mack.– Myœla³em, ¿e zostaniemy razem nazawsze.Widzi pan, by³a taka ciep³a.Z tak¹ dziewczyn¹ siedzisz ca³y wieczór nieodzywaj¹c siê anis³owem, a wiesz, ¿e ciê rozumie.– To wychodzi³o w telewizji – rzek³ Jerry.Mack wychyli³ chivas regal i twierdz¹co poruszy³ ramionami.– Jasne.Tyle ¿e wszyscy inni te¿ zaczêli j¹ kochaæ.Czu³em siê odepchniêty.– K³Ã³ciliœcie siê?– Ja siê wyk³Ã³ca³em.Ona nic nie mówi³a, po prostu znosi³a to w nadziei, ¿ekiedyœzrozumiem.Naprawdê chyba nie chcia³a mnie zostawiæ, ale pan wie, jacy s¹ ludzieniepewnisiebie.Wiecznie powtarza³em: „Wynoœ siê, nie potrzebujê ciê”, w nadziei, ¿epowie: „Mo¿e tymnie nie potrzebujesz, ale ja potrzebujê ciebie”.Klasyczne.Spakowa³a siê iodesz³a, a ja niezrobi³em nic, by j¹ zatrzymaæ.W piêæ minut póŸniej wali³em g³ow¹ o œcianê izastanawia³em siê,dlaczego, do diab³a, by³em taki cholernie g³upi.Jerry spojrza³ na niego uwa¿nie.– Czy policja ciê przes³uchiwa³a?– Jasne.Nie wolno mi opuszczaæ miasta i mam pog³Ã³wkowaæ, kto móg³by chcieæ j¹zabiæ.– Masz jakiœ pomys³?Mack przeczesa³ palcami jasne loki i potrz¹sn¹³ g³ow¹.– Dlaczego te pluskwy od Mansona zabi³y Sharon Tatê? Dlaczego ludzie siêzabijaj¹? Niewiem.Ca³e to miasto jest r¹bniête.Myœla³em, ¿e pan te¿ jest r¹bniêty, póki niezobaczy³em tejmaski w telewizji.Jerry znowu siê podniós³.Musia³ wstaæ, by wyrzec to, co mia³ do zakomunikowaniaMaækowi.– Jestem r¹bniêty.Co prawda, tylko trochê.Mia³em ciê¿kie prze¿ycia w Japonii wczasiewojny, sprawy sumienia i winy.Rzeczy, których siê ³atwo nie zapomina.Pamiêtaszpu³kownikaPaula Tibbetsa, pilota „Enoli Gay”, samolotu, który zrzuci³ pierwsz¹ bombê naHiroszimê?Pamiêtasz, co siê z nim sta³o, jak zosta³ kleptomanem?– To samo przydarzy³o siê panu? – spyta³ Mack.– Krad³em zegary i przestawia³em wskazówki na ósm¹ rano, na minutê przedzrzuceniempierwszej bomby atomowej, w nadziei, ¿e mo¿e to siê nigdy nie stanie.Ju¿ niekradnê zegarów,ale ci¹gle œni mi siê wybuch.Tego ranka za jednym zamachem, w jednej chwilizabiliœmy 78 150ludzi i spaliliœmy albo zraniliœmy 37 425.Setki ludzi nadal przez to cierpi¹,nawet dzisiaj.Mack nie odzywa³ siê przez chwilê, lecz potem rzek³ miêkko:– Przecie¿ prowadziliœmy wojnê? O wiele wiêcej ludzi zginê³oby, gdybyœmy tegoniezrzucili.– Tak myœlisz? Kto to mo¿e wiedzieæ? Tak, pewnie masz racjê.Mój lekarz mówi taksamo.„Pomog³eœ uratowaæ ¿ycie niezliczonych amerykañskich ¿o³nierzy”, powiada.By³otak, ¿e albomy, albo oni.Ale to nie zmniejsza potwornoœci tego, co musia³em zrobiæ.Co niezmienia faktu,¿e w pewnym momencie historii ja by³em wy³¹cznie odpowiedzialny za amerykañsk¹decyzjêo zrzuceniu bomby.Nigdy nie mówi³em o tym nawet Davidowi, swojemu w³asnemusynowi, takcholernie siê wstydzi³em.Z kuchni dochodzi³ czosnkowy zapach piek¹cej siê pizzy.Mack wypi³ ³yk whisky irzek³: –Znalaz³ pan tê maskê w Japonii? – By³a to wyraŸna próba zmiany tematu.Jerry podniós³ maskê ze sto³u.PóŸne popo³udniowe s³oñce jaskrawym blaskiemprzeœwieca³oprzez puste oczodo³y, nadaj¹c jej niepokoj¹co triumfalny wygl¹d.– Nie wierzysz mi? – spyta³.Mack wzruszy³ ramionami.– Truman podj¹³ decyzjê o zrzuceniu bomby, prawda?Jerry zawaha³ siê chwilê, potem spojrza³ na wpó³ opró¿nion¹ szklankê.– Tak, Truman podj¹³ decyzjê o zrzuceniu bomby.Mack wygl¹da³ na bardzo zak³opotanego.– Mo¿e nie powinienem by³ przychodziæ.– Jasne, Truman podj¹³ decyzjê o zrzuceniu bomby.Truman powiedzia³: „Naprzód”.AleTruman nie siedzia³ ze mn¹ w górach ko³o Yuki i Namaty, przy odbiorniku owysokiej mocy,s³uchaj¹c meldunków japoñskiego wywiadu z Hiroszimy.Truman nie wiedzia³, czyprzypadkiemnie zmyœlam wszystkiego, co us³ysza³em z tego radia.Gdy powiedzia³em: „Mamyich”, Trumanpowiedzia³: „Naprzód”, lecz gdybym tego nie powiedzia³, Truman rzek³by: „Dajmysobie z tymspokój”.Naprawdê myœlisz, ¿e tak strasznie chcia³ to zrzuciæ? Mo¿e i chcia³.Kto wie?Mack skoñczy³ drinka i odstawi³ szklankê.– Nie wiem – rzek³.– Nie by³o mnie wtedy na œwiecie.– Jasne – przytakn¹³ Jerry.– Nawet nie by³o ciê wtedy na œwiecie.To ciêzwalnia.Mo¿eszmyœleæ o Hiroszimie bez wyrzutów sumienia.– Niech pan pos³ucha – rzek³ Mack.– Nawet nie bêdê udawa³, ¿e rozumiem.Przyszed³emtutaj z powodu maski i z powodu Sherry.Nie przyszed³em s³uchaæ wyk³adu z etykianipsychopatycznych wyznañ na temat drugiej wojny œwiatowej.Jerry popatrzy³ przez chwilê na Macka, a potem skin¹³ g³ow¹.– Masz racjê.Przepraszam.Jestem starym durniem.Wypad³em z obiegu.I bardzoprzepraszam za to, ¿e muszê przepraszaæ.– W porz¹dku – rzek³ Mack.– By³em za ostry.Wie pan, nigdy nie s³u¿y³em wwojsku.Niewiem nawet, o czym mówiê.Jest mi tak samo przykro jak panu.Jerry pomyœla³ przez chwilê, potem opró¿ni³ szklankê i odstawi³ j¹ na stó³,– Chcesz porozmawiaæ o masce? – spyta³ Macka.– Jasne.Uwierzy³em dopiero, gdy otworzy³em telewizor i zobaczy³em j¹.Ta samacholernamaska.Nigdy mi tak ciarki nie chodzi³y po grzbiecie w ca³ym cholernym ¿yciu.– Cieszysz siê, ¿e to ta sama maska?– Jeœli tu w ogóle mo¿na mówiæ o radoœci.– ChodŸmy do kuchni – rzek³ Jerry.– Lada chwila bêdzie gotowa.Mack usadowi³ siê na sto³ku, Jerry zaœ wyj¹³ pizzê z piecyka i niezdarniewy³o¿y³ nadrucian¹ siatkê, by ostyg³a.– Ta bia³a maska – powiedzia³ – podobna jest do masek u¿ywanych w teatrze n? wJaponii.Tradycyjny teatr japoñski ma dwie odmiany – kabuki, teatr tañca, który powsta³na u¿ytek plebsupod koniec szesnastego stulecia, i n?, zarezerwowany dla arystokracji.By³ te¿,naturalnie, teatrbugaku, który gra³ wy³¹cznie dla japoñskiej rodziny cesarskiej i od pocz¹tkówswego istnienia, tojest od siódmego wieku, a¿ do koñca drugiej wojny œwiatowej ani razu niewyst¹pi³ publicznie.Mo¿esz to sobie wyobraziæ? Ga³¹Ÿ sztuki trzymana w sekrecie przez tysi¹c trzystalat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]