[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak wiadomo, wstrz¹s nie by³ wielki.Statek tak solidnie zbudowany jak „Saint-Enoch” powinien by³ wyjœæ z opresji bez szwanku.W dodatku zderzenie nast¹pi³o przy niskim poziomie morza, prawdopodobnie wiêc wraz z przyp³ywem, no i przy pomocy kotwicy zawoŸnej, statek bêdzie móg³ sam siê uwolniæ.Kapitan Bourcart natychmiast zatroszczy³ siê o to, ¿eby cieœla i bosman pobiegli do pompy.Obaj stwierdzili, ¿e nie ma nigdzie przecieku.Ani najmniejszych œladów uszkodzenia poszycia i wrêgów.Nie pozostawa³o ju¿ nic innego, jak tylko czekaæ na przyp³yw, co te¿ nast¹pi³o niebawem, i „Saint-Enoch” poszorowawszy trochê stêpk¹ po dnie, oswobodzi³ siê z uwiêzi.Natychmiast znowu przebrasowano ¿agle i po godzinie statek szed³ swoim kursem na Morze Ochockie.Marynarze niezw³ocznie zajêli punkty obserwacyjne, jeden na grotmaszcie, drugi na fokmaszcie, ¿eby sygnalizowaæ pojawienie siê w dogodnej odleg³oœci „dmuchaczy”.Nikt nie w¹tpi³, ¿e polowanie uda siê tutaj tak samo dobrze, jak w Zatoce Ma³gorzaty czy na Nowej Zelandii.Nim min¹ dwa miesi¹ce, „Saint-Enoch” powróci na Vancouver i spieniê¿y tam swój drugi ³adunek po cenach nie mniej korzystnych ni¿ pierwszy.Niebo by³o zupe³nie czyste, d¹³ przyjemny wiatr z po³udniowego wschodu.Morze wzbiera³o d³ugimi spokojnymi falami, tote¿ statkom nic nie grozi³o i mog³y spokojnie p³yn¹æ dalej.W polu widzenia by³o ich kilka, przewa¿nie wielorybniczych.Zapewne eksploatowa³y ten akwen ju¿ od paru tygodni i zamierza³y kontynuowaæ kampaniê a¿ do nastania zimy.Inne kierowa³y siê do Niko³ajewska, do Ochocka i Ajanu, g³Ã³wnych portów tych okolic, albo te¿ z nich wychodzi³y, ¿eby wyp³yn¹æ na szerokie wody.Ju¿ w tej epoce Niko³ajewsk, stolica prowincji Amur, le¿¹cej prawie przy ujœciu wielkiej rzeki o tej samej nazwie, by³ miastem wa¿nym, a prowadzony przezeñ handel z roku na rok zwiêksza³ swój zasiêg.By³ to doskonale os³oniêty port nad Cieœnin¹ Tatarsk¹, oddzielaj¹c¹ l¹d od d³ugiej wyspy Sachalin.W umyœle Jana-Marii Cabidoulina fakt, i¿ „Saint-Enoch” osiad³ na mieliŸnie, musia³ zapocz¹tkowaæ erê nieszczêœæ.Nie znaczy to bynajmniej, ¿e bednarz wypowiedzia³ na ten temat kategoryczne pogl¹dy, ale na wszelki wypadek lepiej go by³o nie przypieraæ do muru.W ka¿dym razie kampania na Morzu Ochockim rozpoczê³a siê niezbyt pomyœlnie.Rano marynarze dostrzegli wieloryba o jakieœ dwie mile od statku i kapitan Bourcart kaza³ natychmiast zrzuciæ cztery ³odzie.Niestety poœcig okaza³ siê daremny, gdy¿ wieloryb zanurzy³ siê po trzykroæ, i to ca³kowicie poza zasiêgiem myœliwych.Nazajutrz taka sama próba i znów niepowodzenie.£odzie powróci³y na pok³ad nie daj¹c harpunnikom okazji rzucenia bodaj jednego harpuna.Wprawdzie wielorybów nie brak³o i marynarze na oku zasygnalizowali jeszcze kilka, jednak¿e zwierzêta by³y bardziej czujne lub te¿ sp³oszone i nie dawa³y do siebie podejœæ.Czy¿by inne statki mia³y wiêcej powodzenia? Nic na to nie wskazywa³o.Po paru dniach za³ogê ogarn¹³ ponury nastrój.Najbardziej ze wszystkich wœcieka³ siê porucznik Allotte, tote¿ obawy, ¿e pope³ni jak¹œ nieostro¿noœæ pomimo zaleceñ kapitana Bourcarta, nie by³y ca³kiem bezpodstawne.Wówczas kapitan powzi¹³ decyzjê doprowadzenia „Saint-Enocha” do Wysp Szantarskich, gdzie przez dwa sezony ju¿ kiedyœ ³owi³ w doskona³ych warunkach.Trzy miesi¹ce temu wielorybnicy z Morza Ochockiego napotkaliby ostatnie zimowe lody, jeszcze nie rozdrobnione i nie stopione, co bardzo utrudni³oby polowanie.Statki musia³yby omijaæ góry lodowe i szukaæ przez dwa czy nawet trzy dni przeœwitu, który by pozwoli³ im ¿eglowaæ dalej swoim kursem.W sierpniu morze jest ju¿ zupe³nie wolne od lodów, nawet w czêœci pó³nocnej.Przed zakoñczeniem drugiej kampanii „Saint-Enocha” grozi³y jednak¿e tak zwane young-ices, „m³ode lody”.Dwudziestego dziewi¹tego ukaza³y siê Wyspy Szantarskie po³o¿one w g³êbi zatoki, w ciasnej lagunie wrzynaj¹cej siê daleko w l¹d prowincji amurskiej.Dalej otwiera³a siê druga zatoka nazwana Finisto albo Po³udniowo-Zachodni¹, niezbyt g³êboka.Kapitan Bourcart bywa³ tu ju¿ wczeœniej, powróci³ wiêc na swoje dawne miejsce postoju.Nagle zdarzy³ siê drugi wypadek, tym razem bardzo powa¿ny.W chwili kiedy kotwica dotknê³a dna, dwaj marynarze wspinali siê na doln¹ fokmarsrejê, ¿eby zwolniæ jedn¹ z lin.Kiedy ³añcuch kotwiczny siê napi¹³, bosman Ollive otrzyma³ rozkaz spuszczenia marsli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]