[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez ca³y semestr cierpia³a na to, ¿e przy sekcjizaczyna³a dr¿eæ, skoro tylko profesor anatomii przekroczy³ drzwiprosektorium, aby przyjrzeæ siê pracy studentów.Us³yszawszyjednak, jakie to memu pacjentowi-chirurgowi wskaza³em wyjœcie zjego lêku przed dr¿eniem r¹k, spróbowa³a sama zastosowaæ tê metodêi powtarzaæ sobie w duchu to samo, co ów chirurg, mianowicie coœ wtym rodzaju: - Oto wchodzi profesor, roztrzêsê siê przed nim naca³y regulator i zaraz mu poka¿ê, jak potrafi¹ mi dr¿eæ rêce - i wtej samej chwili wszelkie dr¿enie znika³o.W miejsce lêkupojawia³o siê ¿yczenie, ¿yczenie uzdrawiaj¹ce.Oczywiœcie, niebierze siê takiego ¿yczenia powa¿nie, chodzi jedynie o to, aby jew sobie na krótk¹ chwilê wzbudziæ.Pacjent równoczeœnie sam siê zsiebie œmieje i w grze tej zwyciê¿a.Ten œmiech, i w ogóle wszelkihumor, stwarza dystans, pozwala pacjentowi zdystansowaæ siê wobecswej nerwicy i jej objawów.I nic nie mo¿e równie skuteczniestworzyæ nam dystansu jak w³aœnie humor.Z jego pomoc¹ bodajnaj³atwiej nauczy siê pacjent swoje objawy nerwicowe jakoœironizowaæ, a w koñcu i przezwyciê¿aæ.Oczywiœcie chodzi tu tylko o jeden moment, na pewno nie o ca³oœæani o istotê psychoterapii nerwic.Ale b¹dŸ co b¹dŸ o pewienmoment wa¿ny i w pewnych okolicznoœciach decyduj¹cy.Podobnieukierunkowana terapia bêdzie te¿ skuteczna w niejednej nerwicynatrêctw.Wprawdzie w tego rodzaju nerwicy sprawy maj¹ siê niecoinaczej.Neurotyk z wyobra¿eniami natrêtnymi sk³onny jest oddzieciñstwa do drobiazgowych dociekañ, w¹tpliwoœci i skrupu³Ã³w.Budzi siê w nim przymus liczenia okien, wymyœlania bluŸnierstw,ustawicznego sprawdzania, czy odkrêcony jest kurek gazowy, albote¿ nieustannego mycia r¹k.Z jakiegoœ powodu zaczyna pewnego dniabaæ siê tych nierzadko œmiesznych myœli, owych natrêtnychwyobra¿eñ, które od czasu do czasu przychodz¹ mu do g³owy.Trzebatylko, aby powzi¹³ myœl, ¿e mo¿e tu chodziæ o zapowiedŸ czy zgo³aoznakê jakiejœ choroby umys³owej, jakiejœ prawdziwej chorobypsychicznej.* I teraz pe³en niepokoju zaczyna walczyæ z tymiwyobra¿eniami, które go nachodz¹, atakowaæ je z ca³¹gwa³townoœci¹.O ile ofiara nerwicy lêkowej cierpi w koñcuw³aœciwie na lêk przed lêkiem, to ofiara nerwicy natrêctw cierpi,jak siê okazuje, na lêk przed przymusem, to znaczy przedwyobra¿eniem natrêtnym, i z lêku przed nim podejmuje walkê zprzymusem, który odczuwa.Podczas gdy chory na nerwicê lêkow¹ odlêku ucieka, ofiara nerwicy natrêctw, jak siê okazuje, odczuwanyprzymus gwa³townie atakuje.Zachowanie to jest jednak nie mniejb³êdne.Bo tak jak lêk potêguje siê do "lêku przed lêkiem", taksamo te¿ nacisk nerwicowych wyobra¿eñ natrêtnych potêguje siêwskutek odporu, jaki chory daje atakuj¹c te wyobra¿enia.W³aœnie ta obawa przed chorob¹ psychiczn¹ powstrzymuje wiêkszoœætakich chorych od porady psychiatrycznej.Nie mniej ni¿ 2/3ankietowanych w tej sprawie pacjentów leczonych w polikliniceneurologicznej, na oddziale wiêc nie psychiatrycznym, zapewnia³olecz¹cego ich lekarza, ¿e przenigdy nie poszliby na oddzia³psychiatryczny, w³aœnie z lêku przed wszystkim, co siê ³¹czy zpsychiatri¹.Równie¿ w takich przypadkach terapia winna zaczynaæ siê odsamych korzeni z³a.A z³o tkwi w tym, ¿e wszyscy tego pokrojuneurotycy padaj¹ ofiar¹ b³êdu.Nie wiedz¹, w ka¿dym razie, zanim otym im siê nie powie, ¿e lêkaj¹ siê czegoœ, czego lêkaæ siê,w³aœnie przy swym nerwicowo-natrêtnym usposobieniu, nie maj¹¿adnego, nawet najmniejszego, powodu.Mianowicie w³aœnie oni niemog¹ zachorowaæ psychicznie, poniewa¿ jest rzecz¹ znan¹ wszystkimpsychiatrom, ¿e ludzie sk³onni do wyobra¿eñ natrêtnych lub na niecierpi¹cy s¹ po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne, awiêc na psychozy.14.Narkoanaliza i psychochirurgiaW ostatnich latach wci¹¿ widzimy, jak alarmuj¹ opiniê publiczn¹dwie formy postêpu w leczeniu zaburzeñ psychicznych.Mam na myœlinarkoanalizê i psychochirurgiê.Zacznê od narkoanalizy, znanejszerokiej opinii publicznej pod zwodniczym okreœleniem serumprawdy.Zapytajmy od razu, czy ta nazwa jest s³uszna, czy chodzirzeczywiœcie, po pierwsze, o serum, o jak¹œ surowicê, po drugie, oprawdê, której siê poszukuje.Na oba pytania trzeba z miejsca daæodpowiedŸ przecz¹c¹.Co do pierwszego, nale¿a³oby stwierdziæ, ¿eleki wstrzykiwane przy zabiegu narkoanalizy nie s¹ ¿adn¹ surowic¹,ale zwi¹zkami chemicznymi, które niezale¿nie od tego nowegozastosowania dawno ju¿ by³y u¿ywane jako œrodki nasenne, przedewszystkim jednak - jako narkotyki.Na pytanie drugie mo¿na byodpowiedzieæ, ¿e za pomoc¹ narkoanalizy nie zawsze ujawniona bywa,po pierwsze, pe³na prawda, zaœ, po drugie, czysta prawda.Po wielu, a¿ nazbyt wielu publikacjach w dziennikach iczasopismach ilustrowanych mo¿na przyj¹æ ju¿ za rzecz znan¹, jak wpraktyce odbywa siê taka narkoanaliza.Lekarz powoli wstrzykujepacjentowi odpowiedni lek do ¿y³y w zgiêciu ³okcia - tak powoli iakurat tyle, ¿e pacjent nie ca³kiem zasypia, lecz mo¿e jeszczerozmawiaæ z lekarzem.Lekarz oczekuje, ¿e w tym stanie pacjentwyka¿e pewne odhamowanie, na tyle mianowicie, ¿e bêdzie gotówmówiæ o rzeczach, które przedtem, do czasu narkoanalizy,przemilcza³, choæ w pe³ni je sobie uœwiadamia³.Narkoanaliza wywodzi siê w swym historycznym rozwoju z hipnozywywo³ywanej za pomoc¹ œrodków nasennych.Swego czasu wprzypadkach, w których okazywa³o siê rzecz¹ trudn¹ wprowadzeniepacjenta dla celów terapeutycznych w stan hipnozy, przystêpowanodo wywo³ywania snu hipnotycznego przez uprzednie podanie œrodkównasennych.W czasie drugiej wojny œwiatowej psychiatrzy anglosascywrócili do tych prób.Zaczêli wszak¿e stosowaæ je w nerwicach, doktórych gruntownego leczenia psychoanaliz¹ nie mieli ani dosyæczasu, ani dostatecznie wyszkolonego personelu.Byli zmuszenipomagaæ sobie t¹ skrócon¹ metod¹ psychoterapeutyczn¹.Psychiatromwojskowym wprawdzie nie tyle zale¿a³o na odkrywaniu jakichœwypartych do podœwiadomoœci prze¿yæ psychicznych, co przedewszystkim na tak zwanym odreagowaniu, to znaczy, aby pacjent wnarkoanalizie, czyli w sztucznie, za pomoc¹ leków wytworzonymstanie zamroczenia, prze¿y³ na nowo ow¹ sytuacjê, któraspowodowa³a ostre zaburzenia psychiczne, aby prze¿y³ na przyk³adkonflikt sumienia czy stan lêkowy, do którego nie chcia³ siêpocz¹tkowo przyznaæ.I to ponowne prze¿ycie idzie w parze zgwa³townymi wzruszeniami (krzykami, dr¿eniem, oblewaniem siê potemitd.), które w pierwotnym, jednorazowym prze¿yciu sytuacjidoprowadzaj¹cej do choroby nie zosta³y niejako dopuszczone dog³osu, na przyk³ad ze wstydu, czy ¿o³nierskiego poczucia honoru.Jeœli abstrahujemy od tego odreagowania, a zwracamy siê znowu kuodkrywaniu nieœwiadomych, wypartych do podœwiadomoœci czy tylkoprzemilczanych faktów, to nale¿a³oby raz jeszcze podkreœliæ, ¿eprzy próbie takiego odkrywania nie wychodzi na jaw ani pe³na, aniczysta prawda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]