[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Soce wiecio nibyjasno, ale jakby za sabo jak na te warunki atmosferyczne Ziele trawy miaa dziwny koloryt- Jakie dziwne wiato - powiedzia Tim niepewnie- A tak, taki - zachichota nieoczekiwanie Stawczak podajc Timowi jak szar pytk - Popatrz na soce'Tim podniós do oczu pytk dymnego szka Zamiast krka sonecznej tarczy ujrza wski sierp,przypominajcy wczesn faz Ksiyca- Zaraz bdzie drugi kontakt' - powiedzia Stawczak drcym gosem - Uwaaj na kapsy'Oba kapsy wylazy z pulwy i defiloway po dwóch przeciwnych stronach skweru, koyszc si jak po kilkugrzybkach Stawczak, z nog na przyspieszni-ku, patrzy na sekundnik Nagle doda gazu i wczywszy dugiereflektory ruszy na przeaj przez chodnik i skwer w stron pulwyCiemnoci zapady nagle Po kilkunastu sekundach mrok ogarn plac, reflektory samochodu zajaniayna korpusie pulwy, na niebie pojawio si kilka j3snych gwiazd Stawczak zahamowa ostro, wyskoczy z wozu ipomkn w kierunku otwartego wazu pulwy147Tim pobieg za nim.Po chwili obaj zagldali do wntrza tajemniczego pojazdu Proksów, nie tknitego dotychczasludzk doni.Stawczak wieci latark.Wewntrz wida byo tylko obszern, pust komor.W jej dnie widniay dwapókoliste zagbienia, przypominajce wntrza kieliszków Jywanych do jajek na mikko.Oprócz tego - nic wicej.adnego przejcia do pozostaej czci pojazdu.- Popatrz! Do diaba, patrz! - rykn nagle Stawczak opuszczajc do z latark w gb wazu pul-wy.Jegonogi wiepga^y w powietrzu na zewntrz pojazdu i Tim musia je przytrzyma, by nie wpad cay do wntrza.- Co tam? - spyta Tim, nie rozumiejc, co wywoao taki entuzjazm naukowca.- Dna tych zagbie!Tim przyjrza si uwanie.W wietle latarki wyglday z bliska jak wntrze durszlaka.- Dziurawe - mrukn Tim.- No wanie!Tim nadal niczego nie rozumia.Stawczak zeskoczy na traw, powieci na swój zegarek.- Jeszcze dwie minuty! - powiedzia i potykajc si o krzewy ró na skwerze pobieg w stron, gdzie na tletrawy majaczya sylwetka lecego kapsu.Tim spojrza w niebo.Wród ognistej obrczy korony sonecznej jak zowrogie widmo czernia krgKsiyca zakrywajcego soneczn tarcz.Stawczak wróci po minucie, spokojniejszy, zamylony.- Jedziemy! - powiedzia i usiad za kierownic.Tim zaj miejsce obok niego.- Zaraz wyjdziemy z cienia.Po nastpnej minucie nad miastem znów wiecio soce.148- Czy oni nie yj7 - spyta Tim, gdy wolno przejedali ulicami miasta- Miejmy nadziej - mrukn Stawczak rozgldajc si pilnieW pobliu amby, na placu Przyjació, zebra si spory tum Ludzie otaczali pulw lezc na parkingu koogmachu Rady Kwadratu Dwa kapsy, przewrócone na bok, leay tuz koo niej Czterej policjanci usiowalipowstrzyma tum gapiów napierajcych ze wszystkich stron Urzdnicy wygldali zza zamknitych okien RadyStawczak zatrzyma samochód przy wjedzie na parking- Zobacz' - szturchn okciem Tima i wskaza na drzwi wejciowe do gmachu - Sam pan kwadratowy'Zgarbiona posta drobnego czowieczka przemykaa chykiem w stron duego biaego samochodu Pochwili wóz ruszy, lecz nie mogc wyjecha, zatrbi nerwowo Stawczak wysiad i flegmatycznie zbliy si do biaegosamochodu- Dzie dobry, panie kwadratowy' - powiedzia z ukonem- Prosz usun ten wóz' Bardzo si spiesz' - kwadratowy wychyli si z okienka By bardzo blady- Nie ma potrzeby, panie kwadratowy' Zamienie soca nie obejmuje przecie caego globu Za pargodzin wszystko wróci do normy, prosz si nie denerwowa'- Spiesz si, prosz mnie przepuci' - krzycza kwadratowy - Wiem, ze jest tak, jak pan mówi Uczyemsi kiedy astronomii, do licha Ale czy ci ludzie o tym wiedz7- Za to nie rcz Od kilkunastu lat me wyka149da si astronomii.Na pana polecenie.Ale prosz si nie denerwowa, wróci spokojnie do biura i czeka.Toporzdni obywatele.Przecie nic zego panu nie zrobi.Niech si pan nie boi, panie kwadratowy!- Kto powiedzia, e si boj? Co pan sobie myli! - oburzy si kwadratowy.Cofn samochód i wróci dobudynku, zamykajc starannie drzwi za sob.- Biedak, przestraszy si ciko.Myla, e to ju koniec z Proksami - powiedzia Stawczak sarkastycznie,wracajc do samochodu.- le byoby, gdyby ludzie zaczli teraz jakie rozruchy.Ale nie ma obawy.Oni raczej aujbiednych Proksów.- Ilu ich mogo zgin?- Jeli wszdzie, tak jak tutaj, nie przewidzieli zamienia, to myl, e okoo setki.- A wszystkich ilu moe by?- Na caym globie? Szacunkowo - dziesi do dwunastu tysicy osobników.- Tylko tylu?- Niektórzy ludzie s zdania, e jest ich jeszcze mniej.Popatrz! Ju si pozbierali!Z wierzchoka amby wynurzao si cygaro tora-nu.Pojazd zniy si nad pulw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]