[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślał wówczas, że niczego nie da się porównać z urodą zielonego iwesołego globu, a myśl ta ukłuła go w serce i wypełniła je dziwnym,niezaspokojonym poczuciem straty.Zerknął w złe, czarne oczy potwora, błyszczącekilka cali od jego twarzy, i popatrzył w dół, na straszliwą, szarą i zimnąpustkę.Ze łzami i ciężkim sercem wspomniał srebrzyste minarety i wieże BelYarnak, błyszczące nagim pięknem w świetle trzech księżyców.Wiedział, że nigdywięcej ich nie zobaczy. Raz jeszcze odwrócił głowę ioślepły od płaczu ruszył ku przeznaczeniu.W chwili skoku usłyszał rozdzierającywrzask, a potem jakby przepaść wyszła im na spotkanie.Pół-bóg i władca stoczylisię w głąb otchłani.Jak powiedział Vorvadoss, przez to, i tylko przez to, możnabyło zniweczyć klątwę. Skalna ściana zaczęła chudnąć,zniknęła w ciemnoszarej mgle, a Sindara padł w pusty opar i w ostatnią,nieruchomą ciemność.przekład : ? powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]