[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Włączony w to jest naziemny personel lotnisk, załogifrachtowców oraz obsługa transportu transgalaktycznego.Przy średnich zarobkachrzędu trzydziestu tysięcy kredytów rocznie daje to kwotę stu jedenastu milionówpięciuset siedemdziesięciu tysięcy kredytów.Wyżywienie, zakwaterowanie i gaz dooddychania kosztują średnio około piętnastu tysięcy każde, co daje w sumiepięćdziesiąt pięć milionów siedemset osiemdziesiąt pięć tysięcy.Wszystko razemzaś składa się na kwotę stu sześćdziesięciu siedmiu milionów trzystupięćdziesięciu pięciu tysięcy kredytów.Jeśli dodać do tego premie i kosztytransportu, to właściwie niemal przekraczamy wartość naszego wydobycia.A nie sąw to wliczane koszty normalnego zużycia eksploatacyjnego oraz koszty ekspansji. Terl miał o tym wszystkim niejakie pojęcie i miał zamiarwykorzystać-to do osiągnięcia swoich celów.Nie podejrzewał, że tak szybkonadejdzie czas ujawnienia jego projektu, ale nie mógł przecież przewidzieć, żepotężne i bogate Towarzystwo intergalaktyczne posunie się do obcinania pensji izabierania premii.Zwierzę całkiem nieźle dawało sobie radę z przyswajaniemwiedzy.Prawdopodobnie można je będzie już zacząć uczyć elementarnych zasadkopalnictwa.Poza tym można je wykorzystać do zdobycia następnych zwierząt.Terlbył przekonany, że będzie ono mogło wykonywać niezbędne prace górnicze.Wiedział, że wydzieranie złota ze stromej góry jest nie lada sztuką i zpewnością tragicznie się skończy dla niektórych z zatrudnionych przy tymstworzeń, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Poza tym i tak, z chwilą gdycały surowiec zostanie wydobyty, zwierzęta będą musiały zginąć, by tajemnicanigdy nie została ujawniona. - Moglibyśmy zwiększyć wydobycie - nikł Terl ostrożnie.- Nie,nie - sprzeciwił się Numph.- To jest niemożliwe westchnął.- Mamy ograniczonypersonel. Terl tylko na to czekał. - Ma pan rację - powiedział.- Jeśli czegoś nie wymyślimy,wybuchnie bunt. Numph skinął posępnie głową. - W czasie buntu - kontynuował Terl - robotnicy waporyzują wpierwszym rzędzie członków kierownictwa. Numph ponownie skinął głową, a na dnie jego bursztynowych oczupojawił się strach. - Pracuję nad tym - dodał Terl.Nie był jeszcze gotowy dorozpoczęcia realizacji swoich planów, ale czas naglił.- Gdybyśmy mogli dać imnadzieję, że obniżki będą tylko tymczasowe i gdybyśmy nie sprowadzali nowegopersonelu, wówczas groźba wybuchnięcia buntu znacznie by się zmniejszyła. - Prawda - odparł Numph.- Już teraz nie sprowadzamy nowychpracowników.Ale nasze urządzenia pracują w warunkach przeciążenia i corazczęstsze są narzekania na taką sytuację. - No więc tak - zaryzykował Terl - co by pan powiedział, gdybymoświadczył, że właśnie opracowuję projekt zmniejszenia liczby naszej siłyroboczej w ciągu najbliższych dwóch lat o połowę? - Powiedziałbym, że byłby to cud. Terl to właśnie chciał usłyszeć.Jeżeli zdobędzie przychylnośćdyrektora, wszyscy w Centrali Towarrystwa na Psychlo będą po jego stronie.Numphwyglądał tak, jakby zapalił się do tej idei. - Żaden Psychlos - mówił dalej Terl - nie lubi tej planety.Niemożemy tu wychodzić na zewnątrz bez masek. - Co zwiększa wydatki na gaz do oddychania - wpadł mu w słowoNumph. -.a zatem potrzebujemy siły roboczej oddychającejpowietrzem, która potrafi wykonywać elementarne czynności używając maszyn. Numph opadł na fotel zniechęcony. - Jeśli myślisz o tych tam.jak ich zwano.Chinkosach, tozostali oni wyniszczeni przed wiekami. - To nie Chinkosi.I gratuluję Waszej Planetarnej Mości takiejznajomości historii Towarzystwa.Nie, nie myślę o Chinkosach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]