[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilku minutach bezruchu, czasie wystarczaj¹co d³ugim, by Lidia odzyska³a si³y i usiad³a prosto, wsta³a Rosa.Bezszelestnie wybieg³a na œrodek pokoju, odwróci³a siê na piêcie i biegiem ruszy³a w stronê swojego miejsca.Nabrawszy rozpêdu, wykona³a nieprawdopodobny skok: rzuci³a siê w powietrze jak baseballista, wyskakuj¹c ponad wysokoœæ œcian mierz¹cych dobre dziesiêæ stóp.Widzia³em, jak jej cia³o uderzy³o o mur, choæ nie us³ysza³em odg³osu tego uderzenia.By³em przekonany, ¿e upadnie na ziemiê, ona jednak zawis³a w powietrzu jak wahad³o.Z miejsca, w którym siedzia³em, wygl¹da³o to tak, jakby ko³ysa³a siê na trzymanym w lewej rêce haku.Porusza³a siê cicho ruchem wahad³owym przez kilka chwil, po czym, w momencie najwiêkszego wychylenia, odepchnê³a siê praw¹ rêk¹ od œciany i odskoczy³a kilka stóp w lewo.Powtórzy³a tê czynnoœæ kilkadziesi¹t razy.Przesunê³a siê w ten sposób dooko³a ca³ego pokoju, a nastêpnie zawis³a niepewnie na niewidzialnym haku, zaczepionym o belki dachu.Gdy znieruchomia³a, zda³em sobie sprawê, ¿e utrzymuje siê nie na haku, lecz na w³asnej rêce.By³a to ta sama rêka, któr¹ zaatakowa³a mnie dwie noce wczeœniej.Pokaz zakoñczy³ siê wiszeniem poœrodku pokoju.Kiedy siê nagle puœci³a, spad³a na ziemiê z wysokoœci kilkunastu stóp.Jej d³uga sukienka unios³a siê w górê, ca³kowicie zakrywaj¹c jej g³owê.Przez chwilê, zanim wyl¹dowa³a na pod³odze, wygl¹da³a jak parasol wywrócony na drug¹ stronê podmuchem wiatru: szczup³e, nagie cia³o by³o jak r¹czka przymocowana do ciemnej masy sukienki.Moje cia³o odczu³o jej spadniêcie, mo¿e nawet silniej ni¿ ona sama.Kucnê³a po wyl¹dowaniu i znieruchomia³a, staraj¹c siê z³apaæ oddech.Skrêca³em siê na pod³odze pod wp³ywem silnych skurczów ¿o³¹dka.La Gorda przeturla³a siê do mnie, œci¹gnê³a chustê i, opasawszy mnie trzykrotnie, zawi¹za³a mi j¹ na pêpku.Jak cieñ odturla³a siê z powrotem na swoje miejsce.Kiedy zawi¹zywa³a mi chustê, straci³em Rosê z oczu.Gdy ponownie na ni¹ spojrza³em, siedzia³a pod pó³nocn¹ œcian¹.Po chwili na œrodek pokoju wkroczy³a cicho Josefina.Bezszelestnie chodzi³a w tê i z powrotem, od Lidii do swojego miejsca przy zachodniej œcianie.Przez ca³y czas by³a zwrócona twarz¹ do mnie.Nagle, gdy znalaz³a siê przy swoim miejscu, unios³a praw¹ rêkê i przedramieniem zakry³a twarz, jakby chcia³a zas³oniæ siê przed moim wzrokiem.Przez moment nie widzia³em po³owy jej twarzy.Po chwili opuœci³a rêkê i ponownie j¹ podnios³a, tym razem ukrywaj¹c za ni¹ ca³¹ twarz.Powtórzy³a ten sam ruch wiele razy, ani na chwilê nie przestaj¹c chodziæ.Za ka¿dym razem, gdy unosi³a rêkê, traci³em z oczu coraz wiêksz¹ czêœæ jej cia³a.W pewnej chwili ca³e, razem z nadyman¹ sukienk¹, schowa³o siê za chud¹ rêk¹.Wygl¹da³o to tak, jakby zas³aniaj¹c sobie widok mojego cia³a siedz¹cego dziesiêæ albo dwanaœcie stóp od niej – co ³atwo by³o zrobiæ – zas³ania³a mi jednoczeœnie widok swego cia³a, czego raczej nie mo¿na by³o dokonaæ tak szczup³¹ rêk¹.Kiedy w koñcu ukry³a ca³e cia³o, widzia³em jedynie przesuwaj¹ce siê po pokoju kontury zawieszonego w pró¿ni przedramienia.W pewnym momencie nie mog³em ju¿ dostrzec nawet rêki.Poczu³em trudne do zniesienia md³oœci.Przesuwaj¹ca siê rêka wyczerpa³a moj¹ energiê.Osun¹³em siê na bok, niezdolny do zachowania równowagi.Zobaczy³em, jak rêka upada na ziemiê.Josefina le¿a³a na pod³odze z rozrzuconymi rêkoma, ca³kowicie przykryta ubraniami, jakby jej wype³niona powietrzem sukienka eksplodowa³a.Dojœcie do siebie zajê³o mi sporo czasu.Moje ubranie przesi¹k³o potem.Nie tylko ja odczu³em to w ten sposób.Dziewczyny równie¿ by³y wyczerpane i zlane potem.La Gorda trzyma³a siê najlepiej z nas, ale widaæ by³o wyraŸnie, ¿e niewiele brakuje, by przesta³a panowaæ nad sob¹.S³ysza³em, jak wszystkie, ³¹cznie z la Gord¹, ciê¿ko dysz¹.Gdy doszed³em do siebie, usiedliœmy na swoich miejscach.Siostrzyczki przygl¹da³y mi siê z uwag¹.K¹tem oka dostrzeg³em, ¿e la Gorda ma przymkniête powieki.Niespodziewanie przeturla³a siê do mnie i wyszepta³a mi do ucha, ¿e teraz powinienem wydaæ z siebie cmokniêcie i powtarzaæ je do chwili, gdy sprzymierzeñcy wedr¹ siê do domu, by nas zabraæ.Zawaha³em siê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]