[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hem, hem.A jeśli ta osoba znajduje się pod magiczną protekcją.Mogę spróbować, ale. - Krócej, mistrzu. - Potrzebuję czasu.I komponentów do zaklęć.Jeślikoniunkcja gwiazd będzie pomyślna, to.Hem, hem.Wasza cesarska wysokość, to,o co prosicie, to rzecz niełatwa.Potrzebuję czasu. Jeszcze chwila, a Emhyr każe go wbić na pal, pomyślał Puszczyk.Jeśli czarownik nie przestanie bełkotać. - Mistrzu Xarthisius - przerwał imperator niespodziewaniegrzecznie, wręcz łagodnie.- Będziesz miał do dyspozycji wszystko, czego cipotrzeba.Również czas.W granicach rozsądku. - Zrobię, co w mej mocy - oświadczył astrolog.- Ale będę mógłustalić jedynie przybliżoną lokalizację.To znaczy rejon lub radius. - Co? - Astromancja.- zająknął się Xarthisius.- Przy dużychodległościach astromancja pozwala tylko na lokalizowanie przybliżone.Bardzoprzybliżone, z dużą tolerancją.Z bardzo dużą tolerancją.Doprawdy, nie wiem,czy zdołam. - Zdołasz, mistrzu - wycedził imperator, a jego ciemne oczyzabłysły złowróżbnie.- Jestem pełen wiary w twoje zdolności.A co do tolerancji,to im twoja będzie mniejsza, tym moja będzie większa. Xarthisius skurczył się. - Muszę znać dokładną datę urodzenia tej osoby - wybąkał.- Wmiarę możliwości, co do godziny.Cenny byłby też jakiś przedmiot, który do tejosoby należał. - Włosy - powiedział cicho Emhyr.- Czy włosy mogą być? - Oooo! - poweselał astrolog.- Włosy! To znacznie ułatwi.Ach, gdybym jeszcze mógł mieć kał albo mocz. Oczy Emhyra zwęziły się niebezpiecznie, a mag skurczył się izgiął w niskim ukłonie. - Uniżenie przepraszam waszą cesarską mość.- zastękał.-Proszę wybaczenia.Rozumiem.Tak, włosy wystarczą.W zupełności wystarczą.Kiedy będę mógł je otrzymać? - Jeszcze dziś będą ci dostarczone razem z datą i godzinąurodzenia.Mistrzu, nie zatrzymuję cię dłużej.Wracaj do twej wieży i zacznijśledzić konstelacje. - Niech Wielkie Słońce ma w opiece waszą cesarską. - Dobrze, dobrze.Możesz odejść. Teraz my, pomyślał Puszczyk.Ciekawe, co nas czeka. - Każdego - powiedział powoli imperator - kto piśnie słowo otym, co będzie tu za chwilę powiedziane, czeka Ćwiartowanie.Vattier! - Słucham, wasza wysokość. - Jaką drogą dotarła tu.ta princessa? Kto był w tozaangażowany? - Od twierdzy Nastrog - zmarszczył czoło szef wywiadu -konwojowali jej wysokość gwardziści dowodzeni przez. - Nie o to pytam, do diabła! Skąd dziewczyna wzięła się wNastrogu, w Verden? Kto dostarczył ją do twierdzy? Kto jest tam obecniekomendantem? Czy to ten, od którego pochodził meldunek? Grodywon jakiś tam? - Godywon Pitcaim - powiedział szybko Vattier de Rideaux.- Byłoczywiście poinformowany o misji Rience'a i grafa Cahira aep Ceallach.Trzy dni powydarzeniach na wyspie Thanedd zjawiło się w Nastrogu dwóch ludzi.Dokładniej:jeden człowiek i jeden półkrwi elf.To oni, powołując się na polecenia Rience'a igrafa Cahira, przekazali Godyvronowi princessę. - Aha - imperator uśmiechnął się, a Puszczyk poczuł zimno naplecach.- Vilgefortz zaręczał, że schwyta Cirillę na Thanedd.Rience gwarantowałmi to samo.Cahir Mawr Dyffryn aep Ceallach otrzymał w tej sprawie wyraźnerozkazy.I oto do Nastrogu nad rzeką Yarrą, trzy dni po aferze na wyspie, Cirillęprzywożą nie Vilgefortz, nie Rience, nie Cahir, ale człowiek i półelf.Godyvron,oczywista rzecz, nie pomyślał o tym, aby obu aresztować? - Nie.Ukarać go za to, wasza wysokość? - Nie. Puszczyk przełknął ślinę.Emhyr milczał, trąc czoło, ogromnybrylant w jego pierścieniu błyszczał jak gwiazda.Po chwili cesarz podniósł głowę. - Vattier. - Wasza wysokość? - Postawisz na nogi wszystkich swoich podkomendnych.Rozkazujęująć Rience'a i grafa Cahira.Domniemywam, że obaj przebywają na terenach jeszczenie zajętych przez nasze wojska.Wykorzystasz w tym celu Scoia'tael lub elfykrólowej Enid.Obu aresztowanych dostarczyć do Darn Ruach i poddać torturom. - O co pytać, wasza wysokość? - zmrużył oczy Vattier deRideaux, udając, że nie widzi bladości, jaka pokryła twarz seneszała Ceallacha. - O nic.Później, gdy już trochę zmiękną, wypytam ichosobiście.Skellen! - Słucham. - Zaraz po tym, gdy ten piernik Xarthisius.Jeżeli tenbełkocący kopromanta zdoła ustalić to, co rozkazałem mu ustalić.Wtedyzorganizujesz na wskazanym przez niego terenie poszukiwania pewnej osoby.Rysopisotrzymasz.Nie wykluczam, że astrolog wskaże terytorium, nad którym mamy władzę,wówczas postawisz na nogi wszystkich, którzy za to terytorium odpowiadają.Całyaparat cywilny i wojskowy.To sprawa o najwyższym priorytecie.Zrozumiałeś? - Tak jest.Czy mogę. - Nie, nie możesz.Siadaj i słuchaj, Puszczyku.Xarthisiusnajprawdopodobniej nie ustali niczego.Osoba, której kazałem mu szukać, znajdujesię zapewne na obcym terytorium i pod magiczną protekcją.Głowę daję, żeposzukiwana osoba znajduje się w tym samym miejscu, co nasz tajemniczo zaginionyprzyjaciel, czarodziej Vilgefortz z Roggeveen.Dlatego też, Skellen, sformujesz iprzygotujesz specjalny oddział, którym będziesz dowodził osobiście.Dobierzeszludzi spomiędzy najlepszych.Mają być gotowi na wszystko.i nieprzesądni.Toznaczy nie lękający się magii. Puszczyk uniósł brwi. - Twój oddział - dokończył Emhyr - będzie miał za zadaniezaatakować i opanować ową nie znaną mi chwilowo, acz zapewne nieźle zamaskowaną idobrze bronioną kryjówkę Vilgefortza.Naszego byłego przyjaciela i sprzymierzeńca. - Zrozumiałem - powiedział beznamiętnie Puszczyk.- Poszukiwanejosobie, którą tam zapewne zastanę, nie może, jak się domyślam, spaść włos z głowy? - Dobrze się domyślasz. - A Vilgefortz? - Jemu może - cesarz uśmiechnął się okrutnie.- Jemu nawetpowinien spaść, raz na zawsze.Razem z głową.Innych czarodziejów, którychzastaniesz w jego kryjówce, również to dotyczy.Bez wyjątków. - Zrozumiałem.Kto zajmie się odnalezieniem kryjówkiVilgefortza? - Ty, Puszczyku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]