[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZaciekawiÅ‚em siÄ™, z jakiego rodzaju istot skÅ‚ada siÄ™ jego armia.Tak czy owak byÅ‚o to wiÄ™cej, niż ja posiadaÅ‚em.      WróciÅ‚em do stoÅ‚u i nalaÅ‚em sobie szklaneczkÄ™.Zanim jÄ… jednak wypiÅ‚em, zapaliÅ‚em lampkÄ™ nocnÄ… i w jej Å›wietlewyjÄ…Å‚em skradzionÄ… taliÄ™ kart.RozÅ‚ożyÅ‚em je przed sobÄ… i wyciÄ…gnÄ…Å‚em tÄ™ z wizerunkiem Eryka.PoÅ‚ożyÅ‚em jÄ… na Å›rodku stoÅ‚u, a resztÄ™ odsunÄ…Å‚em na bok.Po chwili karta ożyÅ‚a, zobaczyÅ‚em Eryka w stroju nocnym, z zabandażowanÄ… rÄ™kÄ…, i usÅ‚yszaÅ‚em sÅ‚owa:      - Kto tam?      - To ja, Corvin.Jak siÄ™ masz?      ZaklÄ…Å‚, a ja siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚em.WdaÅ‚em siÄ™ w niebezpiecznÄ… grÄ™ i zapewne przyczyniÅ‚a siÄ™ do tego whisky, ale kontynuowaÅ‚em:      - ChciaÅ‚em ciÄ™ zawiadomić, że u mnie wszystko w porzÄ…dku.Oraz przyznać ci racjÄ™ co do głów zaprzÄ…tniÄ™tych jednÄ… myÅ›lÄ….Ty wszakże swojej gÅ‚owy dÅ‚ugo już nie ponosisz.Do zobaczenia, bracie! DzieÅ„, w którym ponownie przybÄ™dÄ™ do Amberu, bÄ™dzie dniem twojejÅ›mierci.PomyÅ›laÅ‚em sobie, że lepiej ciÄ™ uprzedzić, bo to już niedÅ‚ugo.      - Przybywaj - odparÅ‚ - i nie proÅ› o litość, gdy przyjdzie ci umierać.- SpojrzaÅ‚ mi prosto w oczy i przez chwilÄ™ mierzyliÅ›my siÄ™ wzrokiem.Potem zagraÅ‚em mu na nosie i przykryÅ‚em go dÅ‚oniÄ… - bo byÅ‚o to niczym odÅ‚ożenie sÅ‚uchawki telefonicznej - a nastÄ™pnie zmieszaÅ‚em jego kartÄ™ z resztÄ… talii.      ZasypiajÄ…c myÅ›laÅ‚em o armii Bleysa zgromadzonej w wÄ…wozie i o jej szansach na zdobycie Amberu.Nie bÄ™dzie to Å‚atwe.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]