[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To tchórzostwo.Nie można było podrzucić tego Deanie."Ach,Deano, jeszcze jeden drobiazg, ktoś próbuje mnie zabić, zrób, co w twojej mocy,postaraj się, jak tylko możesz, a ja wrócę, jak wszystko przyschnie!". Nie mógł uciec w taki sposób.Nie wiedział, czy mazadzwonić do swego biura i spróbować dać im znać, co się dzieje - istnieje dużeryzyko, że jeśli zrobi coś takiego, to do już niełatwej sytuacji doda błędnąinformację czy niewłaściwą interpretację. Istniały wyrażenia szyfrowe na oznaczenie kłopotów izabójstwa - może powinien zaryzykować i powiedzieć im aż tyle. Lecz jeśli Tabini z jakiejś przyczyny jeszcze bardziejograniczy łączność, to ostatnia informacja, na której podstawie jego biuromogłoby działać, głosiłaby, że ktoś próbował go zabić - de facto oddając jegostanowisko Hanks.A Hanks była cholerną, w gorącej wodzie kąpaną babą, któraobejmowała stanowisko i ruszała do przodu, taka jest przykra prawda.Była zdolnado podjęcia wszelkich środków dla przełamania milczenia Tabiniego, co mogło niebyć najmądrzejszym posunięciem w delikatnej sytuacji politycznej atevich.Brenufał Tabiniemu - w zaistniałych warunkach Hanks na pewno by mu nie dowierzała imogłaby zrobić coś, co poderwałoby jego autorytet lub przysłużyłoby się jegowrogom. Niech go diabli, jeśli to zrobi i niech go diabli, jeślitego nie zrobi.Milczenie Tabiniego było zaskakujące.Sytuacja miała zbyt wielezmiennych.Bren był na miejscu i nawet on nie miał wystarczająco dużoinformacji, żeby podjąć jakieś działania Hanks miałaby ich o wiele mniej, gdybytu przyleciała, i w obliczu całkowitego braku informacji odczuwałaby większąpresję, żeby zrobić coś, co sprowadziłoby go z powrotem, gdyby nie było jegozwłok.Od samego początku istniała bardzo uzasadniona obawa, że jakiś aiji wShejidan lub gdzieś indziej może się zniecierpliwić wydzielaniem przez paidhiegoinformacji technicznych po kawałku. Coś o mitycznej kurze i źródle złotych jajek - przypowieść,którą pierwsi paidhiin dość bezceremonialnie zaszczepili atevskiej kulturze, także teraz atevi byli pewni, że istnieje coś takiego jak kura, chociaż na całymświecie nie było ani jednego prawdziwego ptaka, oraz że jest to zagraniczna, alez całą pewnością atevska bajka. Tak toczyła się ta gra.Z pomocą cierpliwości, czasu, atakże małych posunięć, zamiast szeroko zakrojonych akcji, i ludzie, i Tabini -aiji otrzymywali to, co chcieli. Kuriin i złote jajka.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]