[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jak mam to zrobiæ? – zapyta³em.– Przerywaj¹c wewnêtrzny dialog i pozwalaj¹c, ¿eby coœ z ciebie wyp³ynê³o na powierzchniê i rozprzestrzeni³o siê – powiedzia³ don Juan.– To coœ to twoja percepcja, ale nie próbuj wyjaœniæ, o co mi chodzi.Po prostu, niech poprowadzi ciê szept naguala.Potem powiedzia³, ¿e poprzedniej nocy mia³em dwa zestawy wizji zasadniczo ró¿ni¹cych siê od siebie.Pierwszy by³ niewyt³umaczalny, a drugi ca³kowicie naturalny, a kolejnoœæ, w jakiej siê pojawi³y, wskazywa³a na istotn¹ dla nas wszystkich sytuacjê.– Jedna wizja by³a nagualem, a druga tonalem – doda³ don Genaro.Chcia³em, ¿eby to wyjaœni³.Spojrza³ na mnie i poklepa³ mnie po plecach.Don Juan wtr¹ci³ siê i powiedzia³, ¿e pierwsze dwa sposoby widzenia by³y nagualem i don Genaro specjalnie wybra³ drzewo i ziemiê.Dwa nastêpne, które wybra³ on sam, by³y tonalem.Jeden z nich to moja percepcja œwiata jako dziecka.– Zdawa³o ci siê, ¿e to obcy œwiat, poniewa¿ jeszcze nie ukszta³towano twojego postrzegania, tak ¿eby pasowa³o do ogólnie przyjêtego schematu – powiedzia³.– Czy naprawdê widzia³em œwiat w taki sposób? – zapyta³em.– Oczywiœcie – odpar³.– To by³o twoje wspomnienie.Zapyta³em don Juana, czy uczucie zachwytu by³o równie¿ czêœci¹ mojego wspomnienia.– Wchodzimy w te wizje tacy, jacy jesteœmy teraz – powiedzia³.– Widzia³eœ tê scenê tak, jakbyœ widzia³ j¹ dziœ.Jednak by³o to uczenie siê wizji œwiata.Scena ta pochodzi³a z czasów, kiedy œwiat stawa³ siê dla ciebie tym, czym jest teraz, kiedy krzes³o stawa³o siê krzes³em.Don Juan nie chcia³ omawiaæ drugiej wizji.– To nie by³o wspomnienie z mojego dzieciñstwa – powiedzia³em.– Zgadza siê – odrzek³.– To by³o coœ innego.– Czy to by³o coœ, co zobaczê w przysz³oœci? – zapyta³em.– Nie ma ¿adnej przysz³oœci! – krzykn¹³, ucinaj¹c temat.– Przysz³oœæ istnieje jedynie wtedy, gdy siê o niej mówi.Dla czarownika jest tylko “tu i teraz".Powiedzia³, ¿e w zasadzie nie mo¿na nic o tym powiedzieæ, poniewa¿ celem æwiczenia by³o rozwiniêcie mojego postrzegania i chocia¿ nie osi¹gn¹³em szczytów mo¿liwoœci, to jednak zdoby³em chwilowo dostêp do czterech nowych punktów widzenia nieosi¹galnych dla mnie do tej pory.Zacz¹³em zbieraæ swoje rzeczy, przygotowuj¹c siê do odjazdu.Don Genaro pomóg³ mi siê spakowaæ.Po³o¿y³ notatnik na dnie walizki.– Bêdzie mu tam ciep³o i przytulnie – powiedzia³ i mrugn¹³ szelmowsko.– Mo¿esz byæ pewny, ¿e siê nie przeziêbi.Potem okaza³o siê, ¿e don Juan zmieni³ zdanie co do mojego wyjazdu i zaczai komentowaæ to, czego dzisiaj doœwiadczy³em.Automatycznie chcia³em wzi¹æ walizkê z r¹k don Genaro, ale on upuœci³ j¹ na pod³ogê, zanim nawet zd¹¿y³em jej dotkn¹æ.Don Juan mówi³, stoj¹c plecami do mnie.Chwyci³em walizkê i w poœpiechu szuka³em notatnika.Don Genaro tak j¹ napakowa³, ¿e cholernie trudno by³o mi go wygrzebaæ.W koñcu wyj¹³em go i zacz¹³em pisaæ.Don Juan i don Genaro wpatrywali siê we mnie.– Jesteœ w strasznym stanie – powiedzia³ don Juan, œmiej¹c siê.– Siêgasz po notatnik jak pijak siêga po butelkê.– Jak kochaj¹ca matka siêga po swoje dziecko – burkn¹³ don Genaro.– Jak ksi¹dz siêga po swój krucyfiks – doda³ don Juan.– Jak kobieta siêga po swoje majtki! – krzykn¹³ don Genaro.Odprowadzaj¹c mnie do samochodu, dalej wymieniali porównania i ryczeli ze œmiechu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]