[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu wypuœci³am kolejnego zaj¹ca, jeœli pan wie, co mam na myœli.Ca³y k³opot w tym, ¿e sama nie wiem, o co tak naprawdê mi chodzi.Albo ten obraz.Namalowa³ go Boscowan, a potem ktoœ dopacykowa³ ³Ã³dkê.£Ã³dkê o nazwie.- "Lilia Tygrysia".- Nie, "Wodna".Wdowa twierdzi stanowczo, ¿e pierwotnie jej nie by³o.- A mo¿e to wiedzieæ?- Chyba tak.Jeœli siê jest ¿on¹ malarza, i do tego artystk¹, mo¿na odró¿niæ inny styl.Ona jest doœæ przera¿aj¹ca.- Kto, pani Boscowan?- Tak.Taka.w³adcza.Przyt³aczaj¹ca.- Mo¿e i tak.- Ona wie ró¿ne rzeczy, ale nie jestem pewna, czy dlatego, ¿e je zna.Rozumiecie, o co mi chodzi?- Ja nie rozumiem - powiedzia³ zdecydowanie Tommy.- No.s¹ ró¿ne sposoby poznawania.Jeden zwyk³y, a drugi.jakby przez wyczucie.- To raczej twój sposób, moja droga.- Mówcie sobie, co chcecie! - zdenerwowa³a siê Tuppence, która wyraŸnie pod¹¿a³a w³asn¹ drog¹ myœlow¹.- Dla mnie ca³a ta sprawa krêci siê wokó³ Sutton Chancellor i Domu Nad £¹k¹ czy Domu Nad Kana³em, czy jak tam go nazwiecie.Niektóre sprawy mog¹ siêgaæ daleko w przesz³oœæ.- Masz na myœli pani¹ Copleigh?- Generalnie uwa¿am, ¿e pani Copleigh powiedzia³a wiele rzeczy, które tylko wszystko komplikuj¹.Poza tym chyba mieszaj¹ siê jej daty i czasy.- Na wsi to normalne.- Wiem, w koñcu sama wychowa³am siê na wiejskiej plebani.Ludziom na wsi czas p³ynie wed³ug wydarzeñ, a nie lat.Nie mówi¹: "To siê zdarzy³o w roku 1930", tylko: "To by³o wtedy, kiedy spali³ siê stary m³yn" albo: ".kiedy piorun trafi³ w ten wielki d¹b i zabi³ farmera Jamesa", albo: ".kiedy wybuch³a epidemia polio".I dlatego nie zapamiêtuj¹ wydarzeñ we w³aœciwej kolejnoœci.To bardzo trudne.Dysponuje siê tylko jakimiœ strzêpkami, jeœli wiecie, o co mi chodzi.Oczywiœcie problem polega na tym - doda³a z min¹ osoby, która w³aœnie dokona³a epokowego odkrycia - ¿e ja sama te¿ siê zestarza³am.- Pani jest wiecznie m³oda - zaprotestowa³ Ivor Smith z galanteri¹.- Proszê tak g³upio nie mówiæ.Jestem stara, bo moja pamiêæ dzia³a w ten sam sposób.Zaczynam siêgaæ po prymitywne œrodki, ¿eby j¹ wesprzeæ.- Wsta³a i obesz³a pokój.- Co za irytuj¹cy hotel! - Wesz³a do przyleg³ej sypialni, ale zaraz wróci³a, krêc¹c z nagan¹ g³ow¹.- Nie ma Biblii - stwierdzi³a.- Biblii? - zdziwi³ siê Ivor Smith.- W³aœnie.Wie pan, w staroœwieckich hotelach zawsze k³adli przy ³Ã³¿ku Bibliê Gideona.Prawdopodobnie dlatego, ¿eby cz³owiek móg³ byæ zbawiony o ka¿dej porze dnia i nocy.A tutaj nie ma.- Potrzebna pani Biblia?- Tak, raczej tak.Wychowano mnie w³aœciwie i jak przysta³o na córkê pastora, znam Bibliê doœæ dobrze.Ale teraz, wie pan, czêsto zapominam, zw³aszcza ¿e w koœcio³ach nie czyta siê ju¿ lekcji po staremu, tylko wed³ug jakiejœ nowej wersji, gdzie s¹ zupe³nie inne s³owa.Oczywiœcie przek³ad na pewno jest poprawny, ale brzmi to inaczej.Kiedy wy pójdziecie do agencji, ja przejadê siê do Sutton Chancellor.- Po co? Zabraniam ci - rzek³ ostro Tommy.- Bzdura! Zreszt¹ nie wybieram siê na przeszpiegi.Chcê tylko zapytaæ pastora.On chyba ma Bibliê, co? I to odpowiedni¹, autoryzowan¹.- Po co ci autoryzowana Biblia?- Po prostu muszê odœwie¿yæ sobie pamiêæ.Chodzi o s³owa wyryte na nagrobku tego dziecka.Bardzo mnie interesuj¹.- Dobrze, dobrze, ale ja ci nie ufam.Ciebie wystarczy na chwilê spuœciæ z oka i zaraz ³adujesz siê w jakieœ k³opoty.- Dajê ci s³owo, ¿e nie bêdê siê wiêcej w³Ã³czyæ miêdzy grobami.Koœció³ w s³oneczny poranek i gabinet pastora - czy¿ mog¹ byæ bezpieczniejsze miejsca?Tommy nie wygl¹da³ na przekonanego, ale siê podda³.2Tuppence wysiad³a przy bramie cmentarza i zanim wesz³a na teren koœcielny, rozejrza³a siê uwa¿nie.Czu³a naturaln¹ nieufnoœæ osoby, która dozna³a fizycznej krzywdy w okreœlonym miejscu.Tym razem jednak wydawa³o siê, ¿e za nagrobkami nie czyha ¿aden potencjalny morderca.W koœciele jakaœ starsza kobieta polerowa³a na kolanach mosiê¿ne przedmioty.Tuppence podesz³a na palcach do pulpitu i ostro¿nie obejrza³a le¿¹c¹ tam ksiêgê.Kobieta podnios³a g³owê i spojrza³a na ni¹ podejrzliwie.- Nie chcê niczego ukraœæ - zapewni³a j¹ Tuppence, zamykaj¹c starannie Bibliê, po czym wysz³a na palcach z koœcio³a.Mia³a wielk¹ ochotê zbadaæ miejsce, gdzie ostatnio prowadzono wykopki, ale na to sobie nie pozwoli³a.- "Ktokolwiek zgorszy." - mamrota³a do siebie.- Mo¿e o to w³aœnie chodzi, ale w takim razie to musi byæ ktoœ.Krótk¹ drogê na plebaniê pokona³a samochodem.Wysiad³a i posz³a œcie¿k¹ do frontowych drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]