[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musia³ najpierw zapomnieæ o samymsobie, gdy¿ wedle piêknego powiedzenia Bernanosa w zapomnieniu osobie samym spoczywa ³aska.Jest to ju¿ raczej moralne napiêtnowanie ni¿ okreœleniepsychologiczne.Co rozumie jednak pod histeri¹ nowoczesnapsychiatria? Rozró¿nia ona miêdzy histerycznymi mechanizmami ireakcjami z jednej, a histerycznym charakterem, z drugiej strony.Wspó³czesny psychiatra prawie nie spotyka siê z histeri¹ jakow³aœciw¹ chorob¹, na przyk³ad w sensie klasycznej teorii Charcota,a wiêc z tak zwan¹ "wielk¹" histeri¹ z jej napadami i pora¿eniami.Objawy zmieni³y siê.Co siê natomiast tyczy charakteruhisterycznego, to wskazaæ nale¿a³oby na trzy istotne jego cechy:1.nieautentycznoœæ tego rodzaju ludzi, 2.ich chorobliwy egoizm i3.wyrachowanie.Ludzie ci s¹ nieautentyczni - uchodz¹ zaprzeci¹¿onych, wszystko w nich sprawia wra¿enie przesady, a wynikaostatecznie z czegoœ odwrotnego, co usi³uj¹ wyrównaæ i powetowaæ.Cierpi¹ mianowicie dotkliwie na ubóstwo prze¿yæ i st¹d rodzi siêjakiœ g³Ã³d prze¿yæ.Mo¿liwe, ¿e ich szczególna gotowoœæ doulegania sugestii, podatnoœæ na jej wp³yw, ale równie¿ ichsk³onnoœæ do konwersji, czyli ich zdolnoœæ do fizycznego wyra¿aniapsychicznych treœci cielesnymi stanami chorobowymi ¿e wszystko tostanowi kompensacjê wewnêtrznego ubóstwa cechuj¹cego histeryka.Dochodzi tu jednak, jako druga typowa cecha charakterystyczna,w³aœnie wewnêtrzny ch³Ã³d, zimne wyrachowanie, fakt, ¿e u histerykawszystko s³u¿y egoizmowi jako œrodek do celu.Sprawia on zawszewra¿enie teatralne, wci¹¿ nastawiony jest na efekt, i wszystko wnim wydaje siê ostatecznie odgrywane i sztuczne.Wyleczyæ takiego cz³owieka znaczy³oby zrobiæ go ca³kiem innymcz³owiekiem, ca³kowicie wychowawczo przekszta³ciæ go i przerobiæ.Czy i jak by³oby to mo¿liwe - stanowi zagadnienie zbyt z³o¿one,zbyt wielowarstwowe, abym móg³ je przed laikiem rozwin¹æ.Powiemtylko tyle: histeryk bawi siê w teatr i sam w nim re¿yseruje;jeœli dostarczymy mu widzów, damy jedynie po¿ywkê jego histerii,bêdziemy brali udzia³ w tej grze i akceptowali chorobê.Jeœlichcemy mu w miarê mo¿noœci pomóc, winniœmy najpierw zatroszczyæsiê o to, aby mu zabrak³o publicznoœci, pozbawiæ go publicznegoefektu.Jak to robiæ, to problem zbyt konkretny, daj¹cy siêrozwi¹zaæ tylko konkretnie, od wypadku do wypadku.Nie jest to te¿problem dla nielekarza, poniewa¿ nie mo¿e on nigdy wiedzieæ, kiedymamy do czynienia z histeri¹.Widzia³em ju¿ dziesi¹tki przypadków,w których nielekarze rozpoznawali histeriê, gdy w rzeczywistoœcichodzi³o o ciê¿kie choroby organiczne.(Austriacki kodeks lekarskis³usznie zakazuje nielekarzowi uprawianie psychoterapii.) Jeœlibyjednak chodzi³o rzeczywiœcie o histeriê, histeryczny objaw, "teatrhisteryka", to chcia³bym wspomnian¹ wy¿ej zasadê terapeutyczn¹,aby pozbawiæ histeryka jego efektu - zilustrowaæ pañstwu na pewnymprawdziwym zdarzeniu.Pewnego dnia sta³o mnóstwo ludzi w ogonku przed jakimœ urzêdem.Pani w œrednim wieku od³¹czy³a siê od tej masy, podesz³a dourzêdnika troszcz¹cego siê o porz¹dek i zwróci³a siê doñnastêpuj¹cymi s³owy: - Panie porz¹dkowy, mnie musi pan przepuœciæwczeœniej.Rozumie pan, jestem chora na serce i jeœli bêdê musia³ad³ugo staæ, zemdlejê.Co z tego panu przyjdzie? Same k³opoty! Musipan wezwaæ pogotowie ratunkowe itd.Zobaczy pan, zemdlejê panu.-Na co urzêdnik, intuicyjnie przenikaj¹c zarówno zdrowy organizmjak i histeryczny charakter kobiety, odpar³ z ca³ym spokojem: -Pani mnie zemdleje? Sobie samej pani zemdleje.- Jednym s³owem:kto ju¿ zaczyna re¿yserowaæ w teatrze histerycznym, niech¿e samodpowiada za ca³oœæ imprezy.Konsekwencje powinien ponosiæ sampacjent.Zrêcznoœæ zaœ terapeuty zaczyna siê akurat tam, gdzie potrafi onzatrzymaæ mechanizm histerii bez ura¿enia pacjenta.I tylko ten,kto czuje siê wolny choæby od odrobiny histerii, niech pierwszyspróbuje œmiaæ siê z pacjenta-histeryka.12.Wokó³ mi³oœciJeœli wierzyæ tekstom szlagierów, to nie ma na œwiecie nicwa¿niejszego, a nawet w ogóle jest tylko jedna jedyna rzeczdostatecznie wa¿na i w ogóle godna tego, aby dla niej ¿yæ - a mabyæ ni¹ mi³oœæ.Czy ostatecznie nie g³osi jednak czegoœ podobnegotak¿e psychoanaliza, przystrajaj¹c to tylko w naukowe formu³y? Aznakomity psychiatra szwajcarski Ludwig Binswanger przeciwstawi³filozofii Martina Heideggera w³asn¹ konstrukcjê doktrynaln¹, wktórej na miejsce tego, co wed³ug Heideggera w³aœciwie iostatecznie wyró¿nia ludzkie bytowanie, mianowicie na miejscetroski, stawia w centrum ¿ycia mi³oœæ, czyli, jak siê samBinswanger wyra¿a, mi³osn¹ wspólnotê ludzi, ugruntowuj¹c¹ takprzezeñ nazwan¹ Wirheit, egzystencjê pod znakiem "my".Widzimywiêc, jak to pod s³owem "mi³oœæ" mamy do czynienia z wyrazemzastêpuj¹cym najró¿niejsze pojêcia: raz, w tekstach szlagierów -flirt; kiedy indziej, w psychoanalizie - popêd seksualny jakobezkszta³tny rodzaj popêdowoœci fizjologiczno-biologicznej;wreszcie mowa by³a o mi³oœci w owym œciœle ontologicznym czyantropologicznym sensie, w jakim pos³uguje siê tyra wyrazem takzwana analiza egzystencjalna Binswangera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]