[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamar³ na moment, by wystrzeliæ do przodu z niewiarygodn¹ szybkoœci¹.Kopn¹³ pi³kê z ca³ych si³, a ta, lec¹c niby bia³a smuga, niemal wyrwa³a dziurê w siatce brazylijskiej bramki.- Goool de America.Goool de Will Shepherd!Do koñca pozosta³y dwie minuty i czterdzieœci szeœæ sekund.Wystarczaj¹co du¿o.ROZDZIA£ 37Nieprzebrany, faluj¹cy t³um zamar³, obserwuj¹c na przemian ogromny boiskowy zegar i wydarzenia na murawie.Pozosta³y nieca³e trzy minuty niespodziewanie bardzo wyrównanego spotkania.¯aden gracz nie by³by w stanie sam pokonaæ wspania³ej brazylijskiej dru¿yny.Nawet Will Shepherd nie zdo³a tego dokonaæ.Wszyscy na stadionie wierzyli w to, a jednak gdzieœ tam g³êboko rodzi³y siê w¹tpliwoœci.Przecie¿ to kompletnie nieobliczalny pi³karz, byæ mo¿e najlepszy napastnik w historii pi³ki no¿nej.Will przej¹³ podanie Brazylijczyków na praw¹ stronê i jak orze³ przelecia³ przez boisko z niebywa³¹ szybkoœci¹.Teraz liczy³a siê tylko koncentracja.ruchy æwiczone tysi¹ce.nie, miliony razy.Zrobi³ zwód w lewo i wykona³ nag³y zwrot o dziewiêædziesi¹t stopni w prawo, mijaj¹c obroñcê.Widzia³ przed sob¹ tylko bramkarza.Nawet gdyby by³ Bogiem, nie powstrzyma³by mnie, pomyœla³ Will i zobaczy³ strach w oczach przeciwnika.Przerzuci³ pi³kê z prawej nogi na lew¹.Zrêcznie zablokowa³ ³okciem nadbiegaj¹cego obroñcê.Dziewiêædziesi¹t minut gry up³ynê³o.Mecz potrwa najwy¿ej kilkanaœcie sekund.Mnóstwo czasu, by staæ siê nieœmiertelnym i wryæ w ludzk¹ pamiêæ jak Pele czy Cruyff.Spokojnie.Nie spiesz siê.Niech œwiadomoœæ tej chwili przeniknie twoje cia³o jak heroina, myœla³.Staraj¹c siê przewidzieæ, w któr¹ stronê pomknie pi³ka, brazylijski bramkarz przesun¹³ siê w lewo, jednoczeœnie ods³aniaj¹c nieco prawy róg.Sêdzia ju¿ unosi³ gwizdek.Za kilka sekund rozlegnie siê sygna³ i mecz dobiegnie koñca.Will zamierza³ oddaæ strza³, z którego s³yn¹³ - podkrêcone uderzenie lew¹ nog¹.Starannie obliczy³ w myœlach ³uk, po jakim poruszaæ siê bêdzie pi³ka.Dostêp do bramki by³ szeroki jak wrota piekie³!Nagle uœwiadomi³ sobie tak wiele rzeczy: mro¿¹c¹ krew w ¿y³ach ciszê na stadionie, œwist w³asnego oddechu i szelest pi³ki tocz¹cej siê po trawie, spojrzenie bramkarza pe³ne czystego strachu, bezsilny poœcig brazylijskiego stopera.Przed sob¹ wyczu³ oczy ojca.Martwe, otwarte oczy patrz¹ce na niego z basenu.Z si³¹ huraganu porwa³a go furia.Demony objê³y w panowanie jego instynkt, nogi i duszê.Nie! Nie pozwoli im nad sob¹ zapanowaæ!Z krzykiem na ustach Will lew¹ nog¹ kopn¹³ pi³kê.Delikatnie, idealnie.Chcia³ œmiaæ siê z tych wszystkich, którzy w niego nie wierzyli.Chcia³ krzyczeæ w ka¿d¹ z tych twarzy, przygl¹daj¹cych mu siê.T³um oszala³.Nie da³o siê s³yszeæ nawet w³asnych myœli.Nieznajomi œciskali siê i ca³owali.Rozpocz¹³ siê dziki taniec stu tysiêcy ludzi z³¹czonych radoœci¹.Na ulicach klaksony i tr¹bki do³¹czy³y do krzyku dobywaj¹cego siê z tysiêcy garde³.Will pad³ na murawê, zupe³nie bezsilny, i czeka³ na wci¹¿ nie dobiegaj¹cy jego uszu okrzyk: „Goool de America.Goool de Will Shepherd!”.Zobaczy³ pi³karzy zbiegaj¹cych z boiska, uciekaj¹cych przed oszala³ymi widzami, którzy chcieli ich dopaœæ.Niedowierzaj¹c spróbowa³ wstaæ.Jego cia³o obezw³adnia³ strach.Nie by³ w stanie siê podnieœæ.Przecie¿ jest remis, myœla³.Czas na dogrywkê.Nikogo z zewn¹trz nie mo¿na wpuœciæ na boisko.Zabierzcie st¹d tych dupków.Zabieraæ ich z murawy!Przygnêbiony Wolf Obermeier spróbowa³ go podnieœæ.- Taka szkoda - powiedzia³.- By³o blisko.- Przecie¿ jest remis - szepn¹³ Will, ale patrz¹c na twarz trenera, zrozumia³ prawdê.I w tym momencie furia zaatakowa³a ze zwielokrotnion¹ si³¹.Ojciec by³ w zmierzaj¹cym w jego stronê t³umie.Niós³ matkê.Ona te¿ by³a ju¿ trupem.Krew tryska³a z jej rozwartych ust.Ojciec wyci¹gn¹³ cia³o w stronê Willa, jakby wrêcza³ trofeum.Polowanie.I Will Shepherd zacz¹³ krzyczeæ.Wreszcie zrozumia³.Brazylia zdoby³a mistrzostwo œwiata.Blond Strza³a spud³owa³ strza³ swego ¿ycia.Zawiód³.To wszystko twoja wina.To zawsze by³a twoja wina.ROZDZIA£ 38Tej nocy w Rio panowa³a iœcie karnawa³owa atmosfera.Nigdzie na œwiecie nie potrafiono intensywniej okazywaæ radoœci.Dos³ownie na ka¿dej ulicy tañczono conga.Will wynaj¹³ czerwon¹ corvettê i jeŸdzi³ ni¹ po mieœcie jak szaleniec.Pi³karski dupek, nieudacznik, kr¹¿y³o mu po g³owie.Wilko³ak z Rio.- Masz na imiê Angelita, prawda? - zapyta³ dziewczynê, siedz¹c¹ obok w wozie.By³a wysoka i ciemnow³osa.Bardzo zgrabna, o piêknych rysach.Powiedzia³a mu, ¿e chcia³aby poczuæ Blond Strza³ê.Pragnê³a, ¿eby grot wbi³ siê g³êboko w jej cia³o.- Tak, jestem Angelita.Wci¹¿ mnie o to pytasz, jakby moje imiê mia³o siê zmieniæ.Chocia¿ jeœli dalej bêdziesz tak jeŸdzi³, wkrótce po prostu oboje bêdziemy siê nazywaæ Trup.- To bardzo zabawne - mrukn¹³ Will, mkn¹c szerok¹ alej¹ równoleg³¹ do Copacabana.- Zabawne i piêkne kobiety potrafi¹ byæ niebezpieczne, prawda?Odgarnê³a w³osy z twarzy i rozeœmia³a siê.- Obawiasz siê, ¿e mogê skraœæ ci serce?- Nie, ale¿ sk¹d, Angelita.Jestem pewien, ¿e ta sztuka ci siê nie uda.Obawiam siê, ¿e nikt nie zdo³a tego zrobiæ.Rozumiesz?- Ani trochê, skarbie.- Wspaniale!Zabra³ j¹ do swojego pokoju hotelowego.By³o tam jasno dziêki œwiat³u padaj¹cemu z zewn¹trz, wiêc nie zapala³ lamp.Uderzenia bêbnów zdawa³y siê rozbrzmiewaæ tu¿ nad ich g³owami.- Zrób to zaraz, Willu Shepherdzie, numero nueve.Nie chcê czekaæ ani sekundy d³u¿ej - wyszepta³a.To by³o wiele godzin temu.Zaspokoi³ j¹ jak ka¿d¹ sw¹ kochankê.Jêcza³a i krzycza³a.A póŸniej desperacko stara³a siê wyrwaæ „strza³ê” ze swego serca.- Coœ ty zrobi³? Och Bo¿e, co mi zrobi³eœ?- Chcia³em ukraœæ ci serce - szepn¹³ Will.- Uda³o mi siê?Teraz znowu zapomnia³, jak mia³a na imiê.Zaraz, do diab³a! Ach tak, Angelita.Dziewczyna le¿a³a w ³azience, pod prysznicem.Popatrzy³ na ni¹ i wiedzia³, ¿e posun¹³ siê za daleko, nawet bior¹c pod uwagê jego w³asne normy.Posun¹³ siê za daleko.Zeœlizn¹³ siê z krawêdzi przepaœci i spad³ w otch³añ.Gdyby moi fani mnie teraz zobaczyli.pomyœla³.Oto prawdziwy Will Shepherd.Oto jakim jest œmieciem.W piêknej skorupie bije serce ciemnoœci.To z Conrada, Will przeczyta³ tê ksi¹¿kê jeszcze w szkole.Zrozumia³ j¹ idealnie od pierwszego do ostatniego s³owa.Nikt go nie zna³.Nikt nie by³ w stanie poj¹æ.mo¿e z wyj¹tkiem Angelity.Teraz i ona wiedzia³a, prawda?Piwne oczy patrzy³y prosto na niego, a jednoczeœnie wszêdzie wokó³.By³ jej bogiem, jej wyzwoleniem z plugastwa ulic Rio.Tak bardzo chcia³a pieprzyæ siê z wielk¹ gwiazd¹.I zosta³a wypieprzona - po raz ostatni.W rêku trzyma³ kieliszek wype³niony czerwonym p³ynem.Wzniós³ go w toaœcie za Angelitê.Wzniós³ toast jej w³asn¹ krwi¹.- Przepraszam - szepn¹³.- Có¿, w³aœciwie wcale nie jest mi przykro, choæ chcia³bym, ¿eby tak by³o.Napi³ siê ze œwiadomoœci¹, ¿e jest zgubiony.Pope³ni³ morderstwo.Dojdzie do procesu, w wyniku którego niew¹tpliwie zostanie uznany za winnego.Po czole sp³ynê³y mu stru¿ki potu.Blond Strza³a, silver stiletto, wampir - jakie to w³aœciwie mia³o znaczenie?Resztê ¿ycia i tak spêdzi w wiêzieniu.ROZDZIA£ 39Wiedzia³am wiele o cierpieniach i bólu, natomiast mi³oœæ i jej stopniowe narodziny by³y dla mnie tak naprawdê zupe³nie czymœ nowym, czymœ, czego nie rozumia³am.Poznawa³am j¹ jednak zwolna.Kocha³am Patricka.Dzieñ za dniem nasze uczucie siê pog³êbia³o.Byliœmy sob¹ zafascynowani i zauroczeni, ale ³¹czy³o nas znacznie wiêcej.Przyczyn, dziêki którym to uczucie wzrasta³o, by³o wiele.Niemal ka¿dego dnia Patrick powtarza³ mi, ¿e jestem szczególn¹, wspania³¹ osob¹.Stopniowo, po raz pierwszy w ¿yciu zaczê³am w to wierzyæ.Postanowi³ dowiedzieæ siê mo¿liwie jak najwiêcej o muzyce, któr¹ tworzy³am.Nauczy³ siê rozumieæ j¹ i doceniaæ znacznie lepiej od wiêkszoœci ludzi z bran¿y.On i Jennie potrafili rozmawiaæ ze sob¹ na ka¿dy temat, a przy nich i ja wiele siê nauczy³am.Zadziwia³ mnie i bawi³ swymi historiami, dowcipami, opiniami i sposobem ¿ycia.W³aœciwie podczas pó³ roku naszego zwi¹zku nie dosz³o miêdzy nami do ¿adnych konfliktów.Jedynym problemem, jaki w ogóle istnia³, by³ jego syn z pierwszego ma³¿eñstwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]