[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pułkownik RogodeterSnowl we własnej osobie.Statki nie obniżały lotu - widocznie wymagało tozużycia znacznych rezerw energii słonecznej, a one chciały zachować ją napóźniej.Te dwa większe statki musiały być lotniskowcami.Owszem! Z jednegowyleciała kolejna grupa samolotów.Sześć podobnych do igieł samolotów pomknęło wdół jak strzały.W psychlo Jonnie powiedział do mikrofonu: - Z góry nadlatuje sześć nowych szerszeni! Powinno to ostrzecStormalonga. A oto i Glencannon.Mknie jak błyskawica na wysokości około stutysięcy stóp, wyciskając z silników całą moc, zmierza ku bazie kopalnianej.Alegdzie się podziała jego eskorta? Powinien mieć eskortę śladu! Za Glencannonemmknęły cztery igły.Od czasu do czasu błyskały dalekosiężnym ogniem.Stormalongprzemknął pod nimi.Trzy samoloty, lecąc w ciasnej formacji, runęły wprost naścigających Glencannona Tolnepów.Jedna eksplozja! Druga plama gorącegoniebieskiego płomienia! I trzecia! Z obłoku dymu wyprysnął tylko jeden Tolnep.Jonnie wykonał zakręt bojowy, by przechwycić sześć lecących w dół samolotów.Ichsylwetki szybko powiększały się w jego celownikach.Ustawił krzyż celownika naprowadzącym samolocie.Nacisnął spust w momencie, gdy szarpnął samolotem w bok,atakując ogniem swych straszliwych miotaczy ciasną formację Tolnepów.Jegoekrany wizyjne rozbłysły wskutek nagłej eksplozji. Rozległo się głuche tąpnięcie, gdy odłamek samolotu Tolnepauderzył w jego skrzydło.Pozostali mknęli obok niego, więc Jonnie błyskawiczniewykonał zwrot do tyłu.Złapał w celownik ogon ostatniego samolotu.Nacisnąłspust wielkokalibrowego miotacza.Jednakże jego samolot był poddany takwielkiemu przeciążeniu bocznemu wskutek ciasnego zakrętu, że Jonnie chybił.Alei tak miał przed sobą już tylko czterech Tolnepów. Błyskawicznie ich wyprzedził i znów zawrócił.Zaatakowałczołowo.Na moment przed zderzeniem jego strzały dosłownie zatkały wyloty lufTolnepa.Samolot eksplodował. Tylko trzech Tolnepów! Wykonali pętlę i zaatakowali go całąformacją, prowadząc ogień ciągły.Strugi energii cięły powietrze wokółJonnie'ego.Jego samolot został trafiony w przednią szybę.Połowa jej zupełniesczerniała.Buchnęły ogniem wielkokalibrowe miotacze Jonnie'ego.Jeden Tolnep!Dwóch Tolnepów! Ostatni próbował ratować się ucieczką, śmigając w górę.Jonnieustawił lot swego samolotu bojowego.Przestawił wyłączniki miotaczy w położenie:"Płomień" i "Zasięg maksymalny".Z wylotów ich luf wprost w górę pomknęłyiglaste płomienie.Tolnep zamienił się w poszarpaną kulę ognia. Gdzie był Glencannon? Oto on, mknął w dół w kierunku bazy górniczej i prawie już doniej dolatywał.Tuż za nim gnał jakiś Tolnep.Stromalong i dwa towarzyszące musamoloty pikowały na Tolnepa. Wartownik otworzył pancerz atmosferyczny i Glencannonbłyskawicznie wleciał do środka.Był już bezpieczny! Ogień miotaczy Stormalongai dwóch pozostałych pilotów, skosił Tolnepa.Wartownik włączył ponownie pancerzatmosferyczny.Tolnep uderzył w pancerz i przebił go.Upłynęło za mało czasu, bypowietrze ponownie mogło się całkowicie zjonizować.Samolot Tolnepa eksplodowałw rejonie startów alarmowych, zamieniając się w kulę ognia.O mało nie zderzyłsię z lądującym samolotem Glencannona. Jonnie i Stormalong uważnie wypatrywali nieprzyjacielskichsamolotów.Nie było żadnych.Daleko na niebie widzieli tylko jakieś całuny dymu,znaczące miejsca, w których nastąpiła eksplozja nieprzyjacielskich samolotów.Wartownik znów otworzył pancerz atmosferyczny.Brygada strażacka gasiła palącysię wrak samolotu Tolnepa.Jonnie, Stormalong i dwaj pozostali pilociwylądowali. Glencannon nie wychodził z kabiny.Jego buddyjski towarzyszusiłował go uspokoić.Glencannon płakał.Drżały mu ręce. - Miałem rozkaz, by się przebić za wszelką cenę, a onipokrzyżowali mi plany - powtarzał w kółko. Buddyjski informator odpędził ciekawskich i podszedł doJonnie'ego i Stormalonga
[ Pobierz całość w formacie PDF ]