[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co tam lustro Carrolla, cotam Rebma czy efekt Tir-na Nog'th.A jednak daleko, daleko z lewej stronywije siÄ™ coÅ› czarnego.PÄ™dzimy wzdÅ‚uż drogi.To ona mnie prowadzi.      BiaÅ‚e niebo, biaÅ‚a ziemia, brak horyzontu.Perspektywa bezsÅ‚oÅ„ca i chmur.Tylko ta nitka czerni w oddali i wszÄ™dzie lÅ›niÄ…ce piramidy,masywne, niepokojÄ…ce.JesteÅ›my zmÄ™czeni.Nie podoba mi siÄ™ to miejsce.AleprzeÅ›cignÄ™liÅ›my chyba to, co nas goni, czymkolwiek jest.Szarpnąć cugle.      ByÅ‚em zmÄ™czony, ale czuÅ‚em jakÄ…Å› niezwykÅ‚Ä… żywotność.ZdawaÅ‚a siÄ™ tryskać gdzieÅ› z gÅ‚Ä™bi piersi.Klejnot.Naturalnie.SpróbowaÅ‚emznów siÄ™gnąć do źródÅ‚a jego energii.PoczuÅ‚em, jak ta energia pÅ‚ynie przezkoÅ„czyny i prawie nie zatrzymuje siÄ™ na palcach.ZupeÅ‚nie jakby.      Tak.SiÄ™gnÄ…Å‚em na zewnÄ…trz i poddaÅ‚em swej woli to martwe,geometryczne otoczenie.Zaczęło siÄ™ zmieniać.To byÅ‚ ruch.PiramidyprzemieszczaÅ‚y siÄ™ i mijajÄ…c mnie wypeÅ‚niaÅ‚y mrokiem.Coraz mniejsze, stapiaÅ‚ysiÄ™ i rozsypywaÅ‚y w piach.Åšwiat stanÄ…Å‚ na gÅ‚owie.ZnalazÅ‚em siÄ™ na dolnejpowierzchni chmury, a w dole, nad gÅ‚owÄ…, przeskakiwaÅ‚y pejzaże.      ÅšwiatÅ‚o pÅ‚ynęło w górÄ™, obok mnie, od strony zÅ‚ocistegosÅ‚oÅ„ca pod stopami.To także minęło, a runo ziemi poczerniaÅ‚o i wystrzeliÅ‚o wgórÄ™ strugi wody, by erozjÄ… zniszczyć przelatujÄ…cy lÄ…d.PrzeskakiwaÅ‚ybÅ‚yskawice, by trafić i rozbić na strzÄ™py ziemiÄ™ nad gÅ‚owÄ….PÄ™kaÅ‚a miejscami,a jej odÅ‚amki padaÅ‚y wokół mnie.      Zaczęły wirować, a jednoczeÅ›nie nadpÅ‚ynęła fala mroku.      Gdy znów pojawiÅ‚o siÄ™ Å›wiatÅ‚o, tym razem niebieskawe, niemiaÅ‚o punktowego źródÅ‚a i nie ukazywaÅ‚o żadnej ziemi.      ZÅ‚ote mosty przecinajÄ… pustkÄ™ wielkimi wstÄ™gami; jedna znich bÅ‚yszczy wprost pod nami.Suniemy jej kursem, stojÄ…c nieruchomo jakposÄ…g.Trwa to może stulecie.Oczy atakuje syndrom spokrewniony z hipnozÄ…autostrady; usypia mnie niebezpiecznie.RobiÄ™ co mogÄ™, by przyspieszyć tenprzejazd.Mija kolejne stulecie.      Wreszcie, bardzo daleko, mroczny, mglisty kleks.To cel,mimo naszej prÄ™dkoÅ›ci rosnÄ…cy bardzo powoli.Kiedy tam docieramy, jest jużgigantyczny: wyspa wÅ›ród pustki, zalesiona zÅ‚otymi, metalicznymi drzewami.      PowstrzymujÄ™ ruch, który doniósÅ‚ nas aż tutaj.Dalejpodążamy o wÅ‚asnych siÅ‚ach.Wkraczamy w lasy.Trawa jak folia aluminiowa -szeleÅ›ci, gdy przechodzimy pod drzewami.Z gaÅ‚Ä™zi zwisajÄ… dziwne, lÅ›niÄ…ce iblade owoce.Å»adnych gÅ‚osów zwierzyny, co zauważam natychmiast.Podążamy wgÅ‚Ä…b, aż stajemy na niewielkiej polanie, przez którÄ… pÅ‚ynie rtÄ™ciowy strumieÅ„.Tu zsiadam z konia.      - Bracie Corwinie - dobiega znowu ten gÅ‚os.- CzekaÅ‚em naciebie.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]