[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pamiętała, kiedy usiadła.Yennefer klęczała obok.Delikatnie, lecz zdecydowanierozprostowała jej palce, oderwała dłoń od policzka.Policzektętnił, pulsował bólem. - Mamo.- jęknęła Ciri.- Mamo.Jak boli! Mamusiu. Czarodziejka dotknęła jej twarzy.Rękę miała zimnąjak lód.Ból ustał momentalnie. - Widziałam.- szepnęła dziewczynka, zamykającoczy.- To, co w snach.Czarnego rycerza.Geralta.Ijeszcze.Ciebie.Widziałam ciebie, pani Yennefer! - Wiem. - Widziałam cię.Widziałam, jak. - Już nigdy więcej.Nigdy nie będziesz już tegowidzieć.Nigdy nie będziesz już o tym śnić.Dam ci siłę,która odepchnie od ciebie te koszmary.Po to cię tuprzyprowadziłam, Ciri, by ci tę siłę pokazać.Od jutra zacznę ci jądawać. Nastąpiły trudne, pracowite dni, dni wytężonej nauki,wyczerpującej pracy.Yennefer była stanowcza, wymagająca,często surowa, niekiedy władczo groźna.Ale nudnanie była nigdy.Dawniej Ciri z trudem powstrzymywałaopadanie powiek w szkółce świątynnej, a zdarzało się jej izadrzemać podczas lekcji, uśpionej monotonnym, łagodnymgłosem Nenneke, Ioli Pierwszej, Zarzyczki lub innychkapłanek-nauczycielek.Z Yennefer to było niemożliwe.I nie tylko ze względu na tembr głosu czarodziejki,na używane przez nią krótkie, ostro akcentowane zdania.Najważniejsza była treść nauki.Nauki o magii.Naukifascynującej, podniecającej, pochłaniającej. Większość dnia Ciri spędzała z Yennefer.Wracała dodormitorium późną nocą, padała na łóżko jak kłoda, zasypiałanatychmiast.Adeptki narzekały, że strasznie chrapie,próbowały ją budzić.Bezskutecznie. Ciri spała twardo. Bez snów.***** - O bogowie - Yennefer westchnęła z rezygnacją,oburącz rozburzyła czarne loki, opuściła głowę.- Przecież totakie proste! Jeżeli nie potrafisz opanować tego gestu, toco będzie z trudniejszymi? Ciri odwróciła się, zaburczała, fuknęła, roztarłazesztywniałą dłoń.Czarodziejka westchnęła ponownie. - Spójrz jeszcze raz na rycinę, zobacz, jak powinnybyć rozstawione palce.Zwróć uwagę na objaśniającestrzałki i runy określające gest, jaki należy wykonać. - Patrzyłam już na ten rysunek tysiąc razy! Runyrozumiem! Vort, caelme.Ys, veloe.Od siebie, wolno.W dół,szybko.Dłoń.o, tak? - A mały palec? - Nie da się go tak ustawić, nie zginając jednocześnieserdecznego! - Daj mi rękę. - Auuu! - Ciszej, Ciri, bo Nenneke znów tu przybiegnie,myśląc, że obdzieram cię żywcem ze skóry albo smażę w oleju.Nie zmieniaj układu palców.A teraz wykonaj gest.Obrót,obrót nadgarstkiem! Dobrze.Teraz strzepnij dłonią,rozluźnij palce.I powtórz.No, nie! Czy wiesz, co zrobiłaś?Gdybyś w ten sposób rzuciła prawdziwe zaklęcie, przezmiesiąc nosiłabyś rękę w łupkach! Czy ty masz dłonie zdrewna? - Mam rękę ćwiczoną do miecza! To przez to! - Bzdura.Geralt całe życie machał mieczem, a palcema zręczne i.hmmm.bardzo delikatne.Dalej, brzydulko,spróbuj jeszcze raz.No widzisz? Wystarczy chcieć.Wystarczy się postarać.Jeszcze raz.Dobrze.Strzepnijdłonią.I jeszcze raz.Dobrze.Zmęczyłaś się? - Trochę. - Pozwól, rozmasuję ci dłoń i przedramię.Ciri,dlaczego nie używasz maści, którą ci dałam? Łapki masz chropawejak kormoran.A to co jest? Ślad po pierścionku,tak? Czy mi się zdaje, ale chyba zabroniłam ci nosić biżuterii? - Ale ja ten pierścionek wygrałam od Myrrhy wbaczka! I nosiłam go tylko pół dnia. - O pół dnia za długo.Nie noś go więcej, proszę. - Nie rozumiem, dlaczego nie wolno mi. - Nie musisz rozumieć - ucięła czarodziejka, ale w jejgłosie nie było gniewu.- Proszę, byś nie nosiła żadnychozdób tego typu.Chcesz, to wepnij sobie kwiat we włosy.Upleć wianek.Ale żadnego metalu, żadnego kryształu,żadnego kamyka.To ważne, Ciri.Gdy przyjdzie czas,wyjaśnię ci dlaczego.Na razie zaufaj mi i zastosuj się domojej prośby. - Ty nosisz twoją gwiazdę, kolczyki i pierścienie! A mnienie wolno? Czy to dlatego, że jestem.dziewicą? - Brzydulko - Yennefer uśmiechnęła się, pogłaskała jąpo głowie.- Czy ty masz obsesję na tym punkcie?Tłumaczyłam ci już, to nie ma żadnego znaczenia, jesteś czy niejesteś.Żadnego.Jutro umyj włosy, bo już czas, widzę. - Pani Yennefer? - Słucham. - Czy mogę.W ramach tej szczerości, którą miobiecywałaś.Czy mogę cię o coś zapytać? - Możesz.Ale, na bogów, byle nie o dziewictwo, proszę.Ciri przygryzła wargę i milczała długo. - Trudno - westchnęła Yennefer.- Niech będzie.Pytaj. - Bo widzisz.- Ciri zarumieniła się, oblizała wargi.-Dziewczęta w dormitorium ciągle plotkują i opowiadająróżne historie.O święcie Belleteyn i inne takie.A namnie mówią, że smarkata jestem i że jestem dziecko, bojuż czas.Pani Yennefer, jak to naprawdę jest? Jak poznać,że już nadszedł czas. -.by móc pójść z mężczyzną do łóżka? Ciri oblała się rumieńcem.Milczała chwilę, potemuniosła oczy i kiwnęła głową. - To łatwo stwierdzić - powiedziała swobodnie Yennefer.- Jeżeli zaczynasz się nad tym zastanawiać, to znak,że ten czas już nadszedł. - A ja wcale nie chcę! - To nie jest obowiązkowe.Nie chcesz, nie idziesz. - Aha - Ciri znów przygryzła wargę.- A ten.No.Mężczyzna.Jak poznać, że to ten właściwy, z którym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]