[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezbyt szczęśliwie.      WzruszyÅ‚ ramionami.      - MogÅ‚o być inaczej.gdybyÅ›cie zwyciężyli i gdybyÅ› poradziÅ‚ sobie jakoÅ› z Bleysem.Chociaż, szczerze mówiÄ…c, nie miaÅ‚eÅ› szans.Wprawdzie od tego momentu niezbyt pojmujÄ™ ich motywacje, ale uważam, że atak Bleysa byÅ‚ tylko rodzajem pozoracji.      - Po co?      - Nie wiem.Ale pozycja Eryka byÅ‚a wtedy dokÅ‚adnie taka, jakÄ… zaplanowali.Atak nie byÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie potrzebny.PotrzÄ…snÄ…Å‚em gÅ‚owÄ….Za dużo i za szybko.Wiele faktów robiÅ‚o wrażenie prawdziwych, gdyby pominąć uprzedzenia narratora.      - Sam nie wiem.- zaczÄ…Å‚em.      - To oczywiste - stwierdziÅ‚.- Ale wytÅ‚umaczÄ™ ci, jeÅ›li zapytasz.      - Kto byÅ‚ trzecim czÅ‚onkiem waszej grupy?      - Ta sama osoba, która próbowaÅ‚a mnie zabić.Spróbujesz zgadnąć?      - Powiedz.      - Fiona.To wszystko byÅ‚o jej pomysÅ‚em.      - Dlaczego nie powiedziaÅ‚eÅ› od razu?      - Bo wtedy nie usiedziaÅ‚byÅ› spokojnie i nie wysÅ‚uchaÅ‚ tego, co miaÅ‚em do powiedzenia.PobiegÅ‚byÅ›, by jÄ… schwytać, odkryÅ‚, że zniknęła, obudziÅ‚ wszystkich, zaczÄ…Å‚ Å›ledztwo i zmarnowaÅ‚ mnóstwo cennego czasu.Nadal możesz to zrobić, ale przynajmniej sÅ‚uchaÅ‚eÅ› uważnie przez czas wystarczajÄ…cy, by ciÄ™ przekonać, że wiem, o czym mówiÄ™.Kiedy teraz oznajmiÄ™, że czas jest decydujÄ…cy i że musisz mnie wysÅ‚uchać do koÅ„ca jak najszybciej, jeÅ›li Amber ma mieć jakÄ…kolwiek szansÄ™, może zechcesz sÅ‚uchać, zamiast Å›cigać tÄ™ zwariowanÄ… paniusiÄ™.      ZdążyÅ‚em już zerwać siÄ™ z krzesÅ‚a.      - Nie powinienem jej gonić? - spytaÅ‚em.      - Do diabÅ‚a z niÄ….Masz poważniejsze problemy.Lepiej usiÄ…dź.      Tak też zrobiÅ‚em.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]