[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MogÅ‚em siÄ™ rozprostować, mogÅ‚em wstać.MogÅ‚em siÄ™ nawet poÅ‚ożyć, jeÅ›li przypadkowy ruch statku pozwoliÅ‚ mi ustalić, gdzie jest góra, a gdzie dół.I o ile nie przeszkadzaÅ‚o mi to, że leżę wciÅ›niÄ™ty miÄ™dzy kawaÅ‚ki metalu.Tyle że przez te dwadzieÅ›cia dwa dni nie mogÅ‚em przesunąć siÄ™ nawet na pół metra, żeby coÅ› zjeść, przespać siÄ™, wykÄ…pać czy wypróżnić.Nie byÅ‚o siÄ™ gdzie ruszyć. MiaÅ‚em dużo czasu, żeby rozpamiÄ™tywać, jak przerażajÄ…ce sÄ… loty w statkach Heechów, i żeby to dobrze odczuć na wÅ‚asnej skórze. MiaÅ‚em też dużo czasu na naukÄ™.Albert bardzo starannie nagraÅ‚ dla mnie różne informacje, o które nie przyszÅ‚o mi do gÅ‚owy poprosić.I wszystko umieÅ›ciÅ‚ na taÅ›mach, które mogÅ‚em sobie odtwarzać.Nie byÅ‚y ani interesujÄ…ce, ani zbyt dobrej jakoÅ›ci.PMAL-2 to przede wszystkim pamięć.Może dużo myÅ›leć, ale niewiele wyÅ›wietlać.Nie ma trójwymiarowego ekranu, tylko stereofoniczny pÅ‚aski system okularowy, z którego z trudem, ale korzystaÅ‚em, albo ekran wielkoÅ›ci dÅ‚oni, kiedy już miaÅ‚em dosyć okularów. Z poczÄ…tku wcale siÄ™ tym nie zajmowaÅ‚em.Po prostu leżaÅ‚em sobie, Å›piÄ…c ile siÄ™ da.Częściowo dochodziÅ‚em do siebie po przeżyciach wywoÅ‚anych Å›mierciÄ… Petera, która byÅ‚a tak samo przerażajÄ…ca, jakbym to ja sam umieraÅ‚.JednoczeÅ›nie przeprowadzaÅ‚em doÅ›wiadczenia wewnÄ™trzne - pozwalaÅ‚em sobie na odczuwanie strachu (wÅ‚aÅ›nie wtedy, kiedy miaÅ‚em po temu wszelkie powody), zachÄ™cajÄ…c sam siebie do przeżywania winy.Uwielbiam pewnÄ… formÄ™ poczucia winy: z luboÅ›ciÄ… kontemplujÄ™ nie speÅ‚nione zobowiÄ…zania i nie zrealizowane obietnice.MiaÅ‚em o czym myÅ›leć, poczÄ…wszy od Petera, który by na pewno jeszcze żyÅ‚, gdybym nie zgodziÅ‚ siÄ™ na jego udziaÅ‚ w misji, a koÅ„czÄ…c - a wÅ‚aÅ›ciwie nie koÅ„czÄ…c na Klarze w jej zastygÅ‚ej czarnej dziurze.Nie koÅ„czÄ…c dlatego, że zawsze mogÅ‚y mi przyjść do gÅ‚owy inne sprawy.Ta rozrywka dość szybko mi spowszedniaÅ‚a.ZorientowaÅ‚em siÄ™, ku swojemu zdziwieniu, że wina nie jest uczuciem przytÅ‚aczajÄ…cym, kiedy już czÅ‚owiek pozwala sobie na to, by jÄ… odczuwać.MyÅ›li te zajęły mi pierwszy dzieÅ„. Potem wziÄ…Å‚em siÄ™ za taÅ›my.PuÅ›ciÅ‚em sobie namiastkÄ™ Alberta, sztywnÄ…, na poÅ‚y ożywionÄ… karykaturÄ™ uwielbianego przeze mnie programu i pozwoliÅ‚em mu wygÅ‚aszać wykÅ‚ady na temat Zasady Macha, liczb „O" i innych przedziwnych astrofizycznych spekulacji, które by mi nigdy nie przyszÅ‚y do gÅ‚owy.WÅ‚aÅ›ciwie to go nawet nie sÅ‚uchaÅ‚em, pozwoliÅ‚em, żeby sobie gadaÅ‚, i tak minÄ…Å‚ drugi dzieÅ„. Potem z tego samego źródÅ‚a wtÅ‚oczyÅ‚em sobie do gÅ‚owy wszystkie zmagazynowane informacje na temat ZmarÅ‚ych.W wiÄ™kszoÅ›ci nie byÅ‚o to dla mnie nic nowego.Tym niemniej wysÅ‚uchaÅ‚em tego jeszcze raz.Nie miaÅ‚em nic lepszego do roboty.I tak minÄ…Å‚ trzeci dzieÅ„. NastÄ™pnie byÅ‚y różne wykÅ‚ady na temat Nieba Heechów i pochodzenia Starców oraz ewentualnych sposobów postÄ™powania z HenriettÄ…, a także niebezpieczeÅ„stw, których można siÄ™ byÅ‚o spodziewać po Najstarszym, i na tym przeszedÅ‚ mi dzieÅ„ trzeci, czwarty i piÄ…ty. ZaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać, czym wypeÅ‚nić te dwadzieÅ›cia dwa dni, wiÄ™c przesÅ‚uchaÅ‚em taÅ›my od nowa i tak minÄ…Å‚ szósty, ósmy i dziesiÄ…ty dzieÅ„, a jedenastego. Jedenastego dnia caÅ‚kowicie odÅ‚Ä…czyÅ‚em komputer, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do siebie na myÅ›l o tym, co mnie czeka. ZnajdowaÅ‚em siÄ™ w poÅ‚owie drogi.WisiaÅ‚em w pasach zabezpieczajÄ…cych i czekaÅ‚em na jedyny moment radoÅ›ci, jaki miaÅ‚ mnie spotkać w czasie tej cholernej, niewygodnej podróży - czekaÅ‚em na bÅ‚yszczÄ…cy wybuch zÅ‚otych iskierek w krystalicznej spirali, który oznaczaÅ‚by moment obrotu.Nie wiedziaÅ‚em, kiedy siÄ™ to dokÅ‚adnie zdarzy.Pewnie nie w ciÄ…gu pierwszej godziny dnia, i rzeczywiÅ›cie tak siÄ™ nie staÅ‚o.I pewnie nie w ciÄ…gu drugiej czy trzeciej - wtedy też nie.Nie nastÄ…piÅ‚o ani wtedy, ani w czwartej, ani w piÄ…tej, ani w ciÄ…gu nastÄ™pnych godzin.Nie wydarzaÅ‚o siÄ™ przez caÅ‚y jedenasty dzieÅ„. Ani w ciÄ…gu dwunastego. Czy trzynastego. Czternastego też nie.I kiedy w koÅ„cu zaczÄ…Å‚em grzebać w danych, żeby sprawdzić obliczenia, których nie chciaÅ‚em robić w gÅ‚owie, komputer obwieÅ›ciÅ‚ mi to, czego nie pragnÄ…Å‚em usÅ‚yszeć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]