[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Półmrok i słaba rozdzielczość małej kamery uniemożliwiały rozróżnienie rysów.Potem Rez pochylił się nad stołem i objęła go głębia ostrości.Uniósł do kamery kieliszek czerwonego wina.- Gdybyśmy kiedyś przestali mówić o muzyce, przemyśle i tympodobnych rzeczach, pewnie powiedziałbym ci, że łatwiej pożądaći uwodzić dziesiątki milionów obcych ludzi, niż przyjąć miłośći lojalność najbliższych osób.Ktoś, jakaś kobieta, powiedziała coś po francusku.Laney odgadł, że to ona miała kamerę.- Spokojnie, Rozzer.Ona nie rozumie połowy tego, co mówisz.Laney nachylił się do ekranu.Głos należał do Blackwella.- Nie rozumie? - odparł Rez, znów nieostry.- A gdyby rozumiała, pewnie opowiedziałbym jej o samotności wywołanejniezrozumieniem.A może tę samotność wywołuje lęk przed tym, że ktoś nas zrozumie?Obraz zastygł, ukazując rozmazaną twarz piosenkarza.Data i czas.Dwa lata temu.Pojawiło się słowo "niezrozumienie".Zadzwonił telefon,- Tak?- Blackwell mówi, że uzyskał dostęp.Zmieniamy termin.Może pan zacząć już teraz - powiedział Yamazaki.- Doskonale - rzekł Laney.- Nie sądzę, abym daleko zaszedł z tym pierwszym filmem.- Rez poszukujący nowego znaczenia artyzmu? Nie ma obawy - streścimy go panu później.- Ulżyło mi - mruknął Laney.- Czy drugi jest choć trochę lepszy?- Ma bardziej konwencjonalny układ.Obszerne wywiady, dane biograficzne, BBC, sprzed trzech lat.- Cudownie.- Blackwell jest już w drodze do hotelu.Do widzenia.14Tokijski oddziałMiejsce spotkania stworzone przez oddział Mitsuko przypominałChii japońskie obrazy, które widziała podczas szkolnej wycieczki domuzeum w Seattle: spod warstw starego lakieru zdawało się sączyćbrązowawe światło.W oddali stały poskręcane drzewa o konarachjak wąskie czarne kleksy.Zmierzała razem z Mitsuko do drewnianego domku z wystającymi okapami, o kształcie znanym z animacji.W takim domu przez mrok przemykali ninja, aby zbudzić śpiącąbohaterkę i powiedzieć jej, że wszystko wygląda inaczej, niż sądziła,a jej wuj sprzymierzył się ze złym władcą.W peryferyjnym okienkusprawdziła swój wygląd i odrobinę wypełniła sobie wargi.Zbliżając się do domku, zobaczyła, że wszystko zrobiono z klubowych archiwów, tak że całe otoczenie było z materiałów o Lo/Rez.Najpierw zauważało się to na ścianach z drewna i papieru, na którychpojawiały się i znikały fragmenty obrazów, przypadkowo, jak słońceprzezierające przez zasłonę liści.Kość policzkowa Reza i kawałekjego czarnych okularów; dłoń Lo na gryfie gitary.Zmieniały się,zastępowane innymi, migotliwie jak przelatujące ćmy, powiększonedo granic rozdzielczości ekranu, do jądra cyfrowej materii.Chia niebyła pewna, czy taki efekt można osiągnąć odpowiednim pakietemdo obróbki fraktali, czy też należy posłużyć się specjalnym komputerem.Jej Sandbender potrafił wyciągnąć podobną rozdzielczość, ale głównie w demkach oprogramowania producenta.Ściany rozsunęły się, gdy razem z Mitsuko, siedząc ze skrzyżowanymi nogami, wleciały do środka.Zatrzymały się jednocześnie,nadal siedząc około trzech cali nad tatami (której Chia wolała nieprzyglądać się dokładniej, gdyż zauważyła, że matę spleciono z migawek z koncertów - zbyt rozpraszające).Miały ładne wejście.Mitsuko nosiła kimono i szeroki pas - tradycyjny strój, jednak splot materiału ukazywał jakąś dyskretną animację.Chia pojawiła się w tym czarnym komplecie Silke-Marie Kolb, złożonym z bluzki i szortów, chociaż nienawidziła kupowania wirtualnych ciuchów, których nawet nie pozwolą ci zatrzymać ani skopiować.Zapłaciła za nie kartą Kelsey, co trochę poprawiło jej humor.W środku czekało siedem dziewcząt, wszystkie w kimonach i unoszące się nad tatami.Jedyną osobą siedzącą osobno, jakbyu szczytu wyimaginowanego stołu, był robot.Nie prawdziwy robot, lecz delikatna i chromowoskóra postać, jak rtęć, której nadano formę dziewczyny.Jej twarz była gładka, o słabo widocznych rysach, bez oczu, z dwoma prostymi rzędami otworów zamiast ust.Miała przedstawiać Hiromi Ogawę i Chia natychmiast doszła do wniosku, że prezeska chyba rzeczywiście ma nadwagę.Po jej kimonie przepływały filmy z wywiadów udzielanych przez zespół.Formalności trwały przez dłuższą chwilę, bo najwidoczniej każdy miał tu jakiś tytuł, ale - poznawszy Hiromi - Chia nie próbowała ich zapamiętać, ograniczając się do ukłonów w odpowiednichmomentach.Nie podobało jej się, że Hiromi na pierwszym spotkaniupojawiła się w takiej postaci.Uznała takie postępowanie za celowąnieuprzejmość, podkreśloną jeszcze przez perfekcyjnie przygotowane miejsce spotkania.- Mamy zaszczyt powitać cię, Chio McKenzie.Nasz oddział niecierpliwie oczekuje okazji, aby służyć ci wszelką pomocą.Jesteśmy dumni, mogąc być częścią światowej rzeszy wielbicieli Lo/Rez, ich muzyki i sztuki.- Dziękuję - powiedziała Chia i pozostała w przedłużającej się ciszy.Mitsuko odchrząknęła.Oho, pomyślała Chia.Czas naprzemowę.- Dziękuję wam za gościnność.Jeśli któraś z was przyjedzie kiedyś do Stanów, postaramy się zrewanżować.Jednakprzede wszystkim dziękujemy wam za pomoc, gdyż mój oddział jest głęboko zaniepokojony tą historią o Rezie twierdzącym, że zamierza poślubić jakiś software, a ponieważ podobno powiedział to, będąc tutaj, uznałyśmy.Miała wrażenie, że trochę zbyt szybko zmierza do celu, co potwierdziło kolejne chrząknięcie Mitsuko.- Tak - powiedziała Hiromi Ogawa - jesteś mile widziana, a teraz Tomo Oshima, historyk naszego oddziału, zaszczyci nasszczegółową i dokładną relacją z dziejów naszego oddziału, opowie, w jaki sposób - ze skromnej grupki oddanych fanek - stałyśmy się najaktywniejszym i najbardziej oddanym oddziałem w Japonii.Chia nie wierzyła własnym uszom.Dziewczyna siedząca najbliżej Hiromi, na prawo od Chii, skłoniła się i zaczęła recytować historię oddziału w najdrobniejszychszczegółach, co Chia natychmiast uznała za potworne nudziarstwo.Dwie mieszkanki szkoły z internatem, wierne i lojalne przyjaciółki,znalazły na wyprzedaży w Akihabarze egzemplarz albumu DogSoup.Wróciły z nim do szkoły, odegrały i natychmiast zostały gorącymi wielbicielkami Lo/Rez.Ich koleżanki drwiły z nich, a kiedyś nawet wykradły im cenną płytę i schowały ją.I tak dalej, aż Chia miała ochotę wrzeszczeć, ale nie pozostawało jej nic innego, jak siedzieć i czekać.Wywołała zegar i umieściła go na lustrzanej twarzy robota, tam gdzie powinny być oczy.Nikt poza nią tego nie widział, a ona poczuła się trochę lepiej.Doszła już do pierwszego w Japonii krajowego zlotu miłośników Lo/Rez.Na białych papierowych ścianach pojawiły się zdjęciadziewczynek w dżinsach i podkoszulkach.Piły coca-colę w jakimś pomieszczeniu hotelowym na lotnisku w Osace, a w tle stało kilka osób, niewątpliwie rodziców.Czterdzieści pięć minut później, według zegara umocowanego na pustej metalowej twarzy Hiromi Ogawy, Tomo Oshima zakończyła:- Doszłyśmy do chwili obecnej i historycznej wizyty Chii McKenzic, przedstawicielki naszego siostrzanego oddziału z Seattlew stanie Waszyngton.A teraz mam nadzieję, że zaszczyci nas opowieścią o swoim oddziale, jego powstaniu i działaniach podjętych dla uczczenia muzyki Lo/Rez.Rozległy się krótkie oklaski.Chia nie przyłączyła się do nich, nie wiedząc, czy są przeznaczone dla niej czy dla Tomo Oshimy.- Przykro mi - powiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]